Apple przekonuje, że musi dokładać do interesu, by naprawiać iPhone'y

Apple przekonuje, że musi dokładać do interesu, by naprawiać iPhone'y

Apple przekonuje, że musi dokładać do interesu, by naprawiać iPhone'y
Miron Nurski
21.11.2019 14:28, aktualizacja: 22.11.2019 12:20

... wygląda jednak na to, że Apple nie mówi w tej sprawie całej prawdy.

Od kilku miesięcy Apple znajduje się na celowniku mediów i organów regulacyjnych. Chodzi o kontrowersyjne podejście do serwisowania urządzeń.

Apple'owi zarzuca się celowe opracowywanie przesadnie skomplikowanych procedur naprawczych, ustanawianie wysokich cen napraw, utrudnianie serwisowania urządzeń zewnętrznym firmom oraz budowanie serwisowego monopolu.

Cytowani przez Motherboard przedstawiciele Apple'a przekonują, że wszystko to wynika z troski o użytkownika. Przytoczono przykład śrubki, która niewłaściwie przykręcona mogłaby doprowadzić do uszkodzenia baterii i zapłonu urządzenia, dlatego producent chce mieć pewność, że każdą naprawą zajmują się kompetentni (czyt. zatrudnieni przez niego) ludzie.

Nie to jest jednak w tej historii najciekawsze.

Apple stara się przekonać, że jego serwis na siebie nie zarabia

Kyle Andeer, wiceprezes Apple'a ds. prawa korporacyjnego, został zapytany przez amerykańskie władze o przychody generowane przez serwis firmy.

"Każdego roku od 2009 koszty świadczenia usług naprawczych przekraczały przychody z napraw" - odparł przedstawiciel Apple'a.

Brzmi to tak jakby Apple musiał dokładać do interesu, by naprawiać iPhone'y, prawda? Cóż, najpewniej to tylko sprytna manipulacja.

Rozbijmy tę wypowiedź na czynniki pierwsze

Kluczowe są dwa fragmenty: ten dotyczący "kosztów świadczenia usług naprawczych" oraz ten o "przychodach z napraw".

Kiedy Apple ponosi "koszt świadczenia usług naprawczych"? Za każdym razem, gdy klient przychodzi do serwisu z uszkodzonym sprzętem. Nie ma znaczenia, czy uległ on zniszczeniu z jego winy czy też mowa o wadzie produkcyjnej, która usuwana jest bezpłatnie w ramach gwarancji.

Kiedy Apple generuje "przychody z napraw"? No właśnie. Najpewniej Apple uwzględnia tylko sytuacje, gdy klient za naprawę płaci, a więc nie jest ona objęta gwarancją.

Widzicie manipulację?

Kupujesz telefon za 6000 zł. Po miesiącu okazuje się, że ekran jest wadliwy i trzeba go wymienić. Oddajesz smartfon do serwisu, a ten dokonuje naprawy.

Według pokrętnej matematyki Apple'a wygląda tak, że koszt naprawy przewyższył przychód serwisu. Bo przecież klient za naprawę nie zapłacił, prawda? No właśnie nieprawda.

Przecież cena każdego produktu musi obejmować koszty ewentualnego serwisowania. Apple przed wycenieniem iPhone'a czy MacBooka liczy się z tym, że jakiś odsetek urządzeń będzie wadliwy i będzie musiał dokonać naprawy lub wymiany w ramach gwarancji. Nie jest więc tak, że naprawy gwarancyjne są darmowe. Są wliczone w cenę produktu.

Tymczasem Apple prawdopodobnie manipuluje faktami w taki sposób, by wyglądało na to, że serwis jest nierentowny. Piszę "prawdopodobnie", bo argumentacja Apple'a jest mocno niejasne, ale innego wytłumaczenia nie widzę. Bo nikt mi nie wmówi, że serwis, który za wymianę ekranu zgarnia nawet 1749 zł (iPhone 11 Pro Max) na siebie nie zarabia.

Warto odnotować, że niedawno Apple - pod naciskiem amerykańskiego rządu - ogłosił, że pomoże niezależnym serwisom w naprawie swoich produktów.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)