Aurora OS na smartfonach Huaweia. Dlaczego to dobry pomysł?
Po trafieniu na czarną listę USA i odcięciu od amerykańskich technologii, Huawei musi szukać alternatyw dla wykorzystywanego dotychczas oprogramowania. Wiadomo, że Chińczycy pracują nad własnym systemem operacyjnym, nazywanym HongMeng OS, ale jedną z opcji może być Aurora OS. Zastanówmy się, czy fińsko-rosyjski system może być dobrym zamiennikiem Androida.
17.06.2019 | aktual.: 29.06.2019 12:57
Aktualizacja
[b][url=https://komorkomania.pl/37484,trump-zdejmuje-bana-z-huaweia-chinczycy-wciaz-beda-mogli-wspolpracowac-z-amerykanskimi-firmami]Donald Trump postanowił zdjąć bana nałożonego na Huaweia[/url].[/b]
Aurora OS to rosyjskie oprogramowanie, bazujące na fińskim systemie Sailfish. Według ostatnich wieści, Huawei prowadzi już wewnętrzne testy Aurory i poważnie rozważa jej wykorzystanie. I ma to sens.
Po pierwsze - sięgnięcie po Aurorę/Sailfish może częściowo rozwiązać wizerunkowe problemy Huaweia
Swoją decyzję o zablokowaniu Huaweia Donald Trump argumentuje troską o bezpieczeństwo obywateli i obawami o domniemane szpiegostwo. Czy zarzuty są słuszne? Tego nie wiemy. Póki co Huaweiowi niczego nie udowodniono, a sam Trump zdaje się zapominać o bezpieczeństwie, gdy pojawia się temat pieniędzy. Tak czy inaczej, takie oskarżenia ze strony amerykańskiej administracji to dla Huaweia poważny cios od strony wizerunkowej.
W tym miejscu trzeba się zastanowić, czy zastąpienie amerykańskiego Androida całkowicie autorskim oprogramowaniem pozwoli Huaweiowi wyzbyć się podejrzeń o szpiegostwo i zależność od chińskiego rządu.
Tymczasem Sailfish OS, na bazie którego powstała rosyjska Aurora, promowany jest jako system niezależny i bezpieczny. Gdy Finom nie udało się odnieść sukcesu na rynku konsumenckim, dostrzegli niszę w rozwiązaniach rządowych i korporacyjnych. Właśnie z tego względu oprogramowaniem zainteresowali się Rosjanie szukający sposobu na zminimalizowanie udziałów amerykańskich rozwiązań na rodzimym rynku, zwłaszcza wśród polityków.
Choć chodzą słuchy, że HongMeng OS także rozwijany jest z naciskiem na bezpieczeństwo, sięgnięcie po zewnętrzny system, wykorzystywany dotychczas przez korporacje i pracowników rządowych, może być bardziej przekonujące.
Po drugie - dywersyfikacja oprogramowania zdaje się być najlepszym rozwiązaniem
Obecny lider rynku smartfonów, Samsung, nigdy nie ignorował nawet mniejszych systemów operacyjnych. W ciągu ostatniej dekady firma wypuściła na rynek smartfony nie tylko z Androidem, ale i Windows Phone'em, autorską badą czy Tizenem.
Dzięki tak dużej dywersyfikacji oprogramowania Koreańczykom udało się znaleźć miejsce także dla rozwiązań - mogłoby się wydawać - skazanych na porażkę. Tizen globalnie nie jest obecnie żadnym zagrożeniem dla Androida, ale już w przypadku Indii Samsung chwalił się w 2017 roku rosnącą popularnością i sprzedażą liczoną w milionach. Tizen doskonale sprawdza się również na zegarkach i telewizorach.
Nawet jeśli Aurora OS w skali globalnej nie ma szans w starciu z Androidem, inwestycja w ten system może się opłacić nawet z myślą o pojedynczych rynkach. Choćby samej Rosji, w której - według raportu IDC - Huawei/Honor dostarczył w 2018 roku przeszło 20 proc. z 30 milionów smartfonów. A Rosjanie mają interes w tym, by popularyzować Aurorę na rodzimym rynku.
Po trzecie - Aurora/Sailfish to system lubiany i kompatybilny z aplikacjami na Androida
Sailfish zawsze był niszą, ale opinie na temat tej platformy są w znacznej mierze pozytywne. Użytkownicy chwalą m.in. interfejs oparty o intuicyjne gesty. Nie bez znaczenia jest również możliwość uruchamiania milionów aplikacji pisanych z myślą o Androidzie.
Sailfish OS - jakie jest nowe MeeGo z N9?
Co prawda nie wiadomo, jak będzie wyglądał i działał HongMeng OS, ale istnieje duża szansa na to, że mająca swoje korzenie w Finlandii Aurora będzie lepiej dostosowana do gustu zachodnich konsumentów niż chińskie oprogramowanie Huaweia. Licencjonowanie europejskiego systemu może pomóc Chińczykom w uniknięciu wszelkich problemów związanych ze zderzeniem kulturowym. A te wciąż są widoczne. Dość wspomnieć, że nakładka EMUI, znana ze smartfonów Huaweia z Androidem, swoją pstrokatością niekoniecznie wpisuje się w zachodnie trendy.
Niestety Aurora/Sailfish nie rozwiąże największego problemu Huaweia
System operacyjny to prawdopodobnie najmniejsze zmartwienie Huaweia. Wystarczyłoby postawić na Android Open Source Project (z którego nikt Chińczykom korzystać nie broni), przykryć całość - jak dotychczas - EMUI i nikt by się nie zorientował. Jest tylko jeden problem.
Po wpisaniu Huaweia na czarną listę, firma traci dostęp do wszystkich amerykańskich rozwiązań, w tym kompletu aplikacji Google'a. Chrome, Mapy i reszta apek nie będą mogły być udostępniane ani na smartfonach z Androidem, ani Aurorą.
Trzeba też mieć na uwadze, że systemem Huaweia poważnie zainteresowani są ponoć także inni chińscy producenci (m.in. Xiaomi czy OPPO), którzy mają uzasadnione obawy, że w przyszłości także zostaną dopisani do czarnej listy. Z tego powodu Huaweiowi na pewno nie opłaci się całkowicie porzucić autorskiego systemu na rzecz Aurori.
Wsparcie Rosjan może się jednak okazać nieocenione
Jeśli zakaz współpracy z amerykańskimi firmami zostanie podtrzymany, Huawei będzie miał dwa wyjścia: albo wycofać się z rynku konsumenckiego, albo walczyć i szukać alternatyw dla wszystkich usług i produktów. A nikt nie ma w tworzeniu alternatyw dla zachodnich rozwiązań tak bogatego doświadczenia jak Rosjanie.
Mimo że Facebook i Google nie zostali w Rosji zbanowani, najpopularniejszym serwisem społecznościowym w tym kraju jest VK, a wyszukiwarka Yandex ma niewiele mniejsze udziały niż Google. Huawei dzięki współpracy z Rosjanami może mieć więc większe szanse na przetrwanie po odcięciu od amerykańskich technologii oraz przełamanie duopolu Android - iOS. Może nie nastąpi to z dnia na dzień, ale w perspektywie kilku lat? Kto wie.
Pamiętajmy jednak, że - póki co - nic nie jest przesądzone. Do 19 sierpnia Huawei może kontynuować współpracę z USA, a negocjacje wciąż trwają. Nie można więc wykluczyć, że cała afera skończy się na porozumieniu.