Baterie w smartfonach i PKP - nienawidzę was

Baterie w smartfonach i PKP - nienawidzę was

Kobieta w masce z telefonem na dworcu ;) (fot. flickr/by colidio/lic. CC)
Kobieta w masce z telefonem na dworcu ;) (fot. flickr/by colidio/lic. CC)
Mateusz Żołyniak
31.08.2011 17:00, aktualizacja: 31.08.2011 19:00

Za każdym razem gdy siedzę w pociągu i przemierzam Polskę, mam jedną i tę samą obawę. Nie, nie chodzi jednak o częste opóźnienia pociągów, wynikające ze strajków lub innych nadprzyrodzonych przyczyn...

Bolączką jest bateria zainstalowana w moim smartfonie. Nie wiem jak Wy, ale ja często szacuję, na jak długo wystarczy akumulator i z jakich przyjemności będę musiał zrezygnować podczas wyjazdu. Biorąc zawsze ze sobą dwa smartfony, muszę zdecydować, który będzie służył jako centrum rozrywki, a który pozwoli mi zdalnie pracować za pośrednictwem sieci 3G przez cały dzień. Gdy jadę pociągiem z Krakowa do Warszawy, Nokię N8 lub HTC 7 Trophy wykorzystuję jako odtwarzacze audio i mobilne konsole, a telefon z Androidem do sprawdzania poczty, korzystania z Google Docs i komunikatorów, jak również przeglądania stron WWW (chyba że jest to Xperia PLAY na której granie to czysta przyjemność).

Obciążony dodatkowo grami i muzyką Android pożera baterię w zastraszającym tempie. Dlatego też, podczas podróży najczęściej korzystam z rugiego telefonu, czyli Nokii N8. Tak, Symbian mimo wielu wad, ma także kilka istotnych zalet, jak choćby małą zasobożerność. Wiele razy po kilkugodzinnej podróży na linii Kraków-Warszawa (lub innych trasach) telefon z systemem Google'a były na skraju wyczerpania, a przede mną był jeszcze cały dzień pracy, spotkań bądź konferencji, podczas których nie mogłem liczyć możliwość podładowania telefonu. W tym przypadku na szczęście drugi smartfon załatwia sprawę.

Co zrobić, gdy telefon jest jeden, wyjazd - całodniowy, a pracy sporo? Pozostaje korzystać z dodatkowych baterii, przenośnych ładowarek albo odłączyć się od świata (tryb samolotowy) na te 4-5 godzin, co nie stanowi rozwiązania. Można również łudzić się, że smartfona będzie można podładować po drodze i wytrzyma cały dzień, ale - jak wiadomo - nadzieja matką głupich i... (tu chciałem zacytować Kazika, ale boję się sprawy w sądzie).

Pomijam codzienne użytkowanie telefonów, ponieważ 20 godzin bez większych problemów wytrzymuje w moich rękach ponad większość smartfonów, które testowałem. Szczególnie że zwykle telefon wykorzystuję głównie do dzwonienia, maili i rozrywki w tramwaju, a zasoby Sieci z przyzwyczajenia przeglądam na komputerze z dużym ekranem/monitorem. Podczas podróży to jednak smartfony zastępują mi komputer i w ciągu kilku godzin intensywność używania ich (szczególnie Internetu po 3G) znacząco rośnie, a co za tym idzie - większe jest zużycie energii. Nie znoszę netbooków czy laptopów - mało komfortowo mi się z nich korzysta, ale w końcu smartfony mają je poniekąd zastępować. W kwestiach komunikacyjnych spisują się one nawet lepiej.

Dobrym rozwiązaniem mogłoby być wykorzystanie zamiast jednego telefonu tabletu. Niestety, testowane przeze mnie rozwiązania, jak iPad, Galaxy Tab P1000, Motorola Xoom czy HTC Flyer skutecznie mnie zniechęciły. Korzystanie na nich po sieci 3G jest tak samo obciążające, jak w smartfonie, a aby skorzystać z WiFi w polskich pociągach muszę ustawić telefon, jak Router WiFi. Być może jednak nowe tablety będą spisywać się lepiej (w szczególności Galaxy Tab 10.1), czego bym bardzo chciał, bo stałem się zagorzałym zwolennikiem tego typu rozwiązań.

The Train (fot. flickr/by Phil Dragash/lic. CC)
The Train (fot. flickr/by Phil Dragash/lic. CC)

Sami w wielu komentarzach narzekacie na krótki czas pracy baterii nowych komórek. Jest w tym sporo racji. Obecnie producenci skupiają się na megahercach i jak największych ekranach, po macoszemu traktując ogniwa do urządzeń mobilnych i kwestię oszczędzania energii. Chlubnym wyjątkiem jest Microsoft i jego Windows Phone'y, które długo pracują na pojedynczym ładowaniu. Czy będzie tak również w przypadku wersji Mango (multitasking i akceleracja sprzętowa w przeglądarce), czas pokaże.

Przeglądając na szybko sieć można znaleźć wiele wzmianek o nowych technologiach tworzenia ogniw, w tym tych przeznaczonych do urządzeń mobilnych. Wśród nich można znaleźć akumulatory tworzone z nowych, ale drogich w produkcji polimerów czy nowych typach ogniw litowo-jonowych, nad którymi stale pracują różne grupy naukowe. Bardziej pojemne i żywotniejsze baterie Li-Ion powstają głównie przez dodawanie domieszek związków takich jak glin czy cyny, bądź zmianę struktury katody i anody. Mi osobiście najbardziej spodobały się superszybko ładujące się ogniwa wynalezione przez naukowców z Massachusetts Institute of Technology w Cambridge - wystarczy kilka minut i bateria jest w pełni naładowana. Co jednak stoi na przeszkodzie przez wdrożeniem tych technologii na rynek mobilny?

Odpowiedź jest prosta - pieniądze. Firmy nie będą się spieszyć ze wprowadzaniem nowych rodzajów ogniw, póki technologie nie są sprawdzone i nie znajdzie się pierwszy producent przecierający szlak. Niestety, koszty opracowania samych akumulatorów to jedno, a dodatkowo trzeba przygotować linię produkcyjną i przeprowadzić gruntowne testy nowych rozwiązań. Trudno także wymagać, aby firmy instalowały standardowe ogniwa ponad 1800-2000 mAh, skoro telefony mają być coraz cieńsze. Można zauważyć niewielki postęp w przypadku high-endowych modeli, takich jak Atrix 4G czy Galaxy S II, ale to wciąż za mało... Prawdziwa rewolucja musi nastąpić. Niestety, nikt nie wie kiedy. Na razie pozostaje inwestycja we wspomniane nakładki-ładowarki czy większe, alternatywne baterie, ale te nie są dostępne dla każdego modelu, a jedynie najpopularniejszych komórek.

Podczas podróży doszedłem także do innych wniosków. Ha, nie będę narzekał tylko na baterie... Czasami nie warto zrzucać całej winy na producentów. Wydaje mi się, że część moich (i zapewne nie tylko moich) problemów mogłyby rozwiązać PKP. Więcej gniazdek (a może po prostu działające) w pociągach, dostęp do WiFi, która pozwala wyłączyć sieć komórkową w telefonie (WiFi pobiera mniej energii niż 3G ciągle wyszukujące sygnału) - to pozwoliłyby na znaczne zaoszczędzenie energii lub doładowanie telefonu w czasie podróży. Niestety, na razie to mrzonki i chyba wcześniej doczekamy się nowych, lepszych ogniw w telefonach.

PS. Tekst powstał we współpracy z niezawodnym PKP Intercity, które dało mi sporo czasu na myślenie i pisanie ;P

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)