Chwalisz Apple'a za działania w Rosji? Pamiętaj, że pomógł Putinowi zbudować propagandową machinę
Zresztą nie tylko Apple, ale to akurat ta firma kreowana jest w ostatnich dniach na bohatera. Czy słusznie? Oceńcie sami, poznając garść niewygodnych dla technologicznych gigantów faktów.
08.03.2022 | aktual.: 08.03.2022 15:32
Ze zdziwieniem obserwuję reakcje na ostatnie działania Apple'a. Gdy tylko firma wstrzymuje sprzedaż swoich produktów w Rosji czy blokuje Rosjanom transmisję swojego wydarzenia, pojawiają się wyrazy podziwu. Ruchy te odbierane są tak, jakby Apple bohatersko walczył z putinowskim reżimem.
Nie każdy jednak pamięta, że producenci smartfonów i oprogramowania ponoszą przynajmniej część odpowiedzialności za pielęgnowanie sprzyjających władzy nastrojów społecznych w Rosji, co ostatecznie doprowadziło do inwazji na Ukrainę.
Apple oddał Rosji Krym już w 2019 roku. Ukraińcy bezsilnie protestowali
W 2019 roku Apple - zgodnie z rosyjskimi przepisami - wprowadził zmianę w swoich Mapach. Krym zaczął być wyświetlany Rosjanom jako część Rosji.
"Pozwól, że wyjaśnię to twoim językiem, Apple. Wyobraź sobie, że płaczesz, gdy twoje projekty i pomysły, lata pracy oraz kawałek twojego serca zostały skradzione przez twojego największego wroga, a jakiś ignorant ma gdzieś twój ból. Takie to uczucie, gdy nazywasz Krym rosyjskim terytorium" - apelował Vadym Prystaiko, ówczesny minister spraw zagranicznych Ukrainy.
Z naszej perspektywy jakaś tam zmiana w aplikacji może się wydawać nieznacząca. Trzeba jednak pamiętać, że m.in. takie drobnostki pomagały Putinowi pielęgnować w Rosjanach przekonanie, że Ukraina nie jest wolnym i niezależnym państwem.
Dziś obserwujemy tego efekty, bo przecież inwazja na Ukrainę została przeprowadzona przy aprobacie znacznej części rosyjskiego społeczeństwa. Społeczeństwa, które Zachód przez lata pomagał poddawać putinowskiej propagandzie.
Aplikacje zatwierdzone przez rosyjski rząd na iPhone'ach? Żaden problem
1 kwietnia 2020 roku w Rosji weszło w życie nowe prawo dotyczące smartfonów, komputerów i innych urządzeń. Podczas wstępnej konfiguracji system operacyjny musi sugerować instalację aplikacji wyselekcjonowanych przez rosyjski rząd.
Apple, który przez kilkaście lat bronił się rękami i nogami przed bloatware'em, przystał na te warunki, byle tylko utrzymać swoją obecność na rosyjskim rynku. Tym samym przyłożył rękę do popularyzacji propagandowych źródeł, za pomocą których Putin buduje właśnie narrację o "specjalnej akcji wojskowej" w "nazistowskiej Ukrainie".
Oczywiście podobnie postępował nie tylko Apple, ale to Apple kreowany jest na bohatera
Podobne zmiany w swoich Mapach wprowadził także Google, choć w ich przypadku Krym został odseparowany od Ukrainy, ale oznaczony jako terytorium, które nie przynależy do żadnego państwa. Z kolei wymóg sugerowania aplikacji dotyczy wszystkich smartfonów sprzedawanych w Rosji, nie tylko iPhone'ów.
Można mieć jednak zastrzeżenia co do tego, jak wybiórczo Apple walczy o własne ideały. Gdy Unia Europejska wymaga stosowania USB-C we wszystkich smartfonach, Tim Cook protestuje, by chronić użytkowników przed "zamrożeniem innowacyjności". Gdy Putin wymaga pomocy przy sianiu dezinformacji, Apple po raz pierwszy w historii łamie swoje zasady. A teraz jest chwalony za swoje ostatnie działania.
Można pokusić się o stwierdzenie, że Apple za garść rubli pomógł Putinowi budować propagandową machinę i przestał dopiero wtedy, gdy ta garść rubli z dnia na dzień straciła połowę wartości.
Zobacz również: