Czekacie jeszcze na smartfony z aparatem pod ekranem? Ja już przestałem
Kilkanaście miesięcy temu nie mogłem się tej technologii doczekać. Teraz jest mi zupełnie obojętna.
29.04.2021 | aktual.: 29.04.2021 17:08
Gdy w 2017 kupiłem iPhone'a X, byłem zachwycony jego ekranem wypełniającym każdy wolny zakamarek przedniego panelu. Miałem jednocześnie świadomość, że gigantyczne wcięcie w panelu - w którym ukryte zostały aparat do selfie, głośnik i sensory Face ID - jest tylko tymczasowym kompromisem.
W międzyczasie na rynek trafiły smartfony z dużo mniejszymi wcięciami...
... lub otworami.
Te rozwiązania wciąż pozostawały jednak dość inwazyjne i mocno rzucające się w oczy.
Wielu producentów chwilowo eksperymentowało z rozsuwanymi konstrukcjami czy wysuwanymi lub obracanymi aparatami. Większość szybko wycofała się jednak z tego typu rozwiązań, najpewniej z uwagi na zbyt wysokie koszty produkcji lub/i wyższą podatność na uszkodzenia.
Dlatego fani technologii tak bardzo wyczekiwali aparatu ukrytego pod ekranem
To, że wiele firm prowadzi prace nad niewidocznym aparatem do selfie, wiemy od wielu lat. Po niezliczonych prezentacjach wizualizacji i prototypów naszedł on - ZTE Axon 20 5G, czyli pierwszy komercyjnie dostępny smartfon z aparatem ekranowym.
Nie jest żadną tajemnicą, że Axon 20 5G powstał tylko po to, by ZTE mogło się pochwalić się przejęciem palmy pierwszeństwa. Recenzenci są dla jego ukrytego aparatu bezlitośni, wytykając wręcz nieakceptowalną jakość zdjęć i filmów.
Z pewnością są to jedynie choroby wieku dziecięcego, które szybko uda się wyeliminować.
Tylko że ja przestałem już na ukryte aparaty czekać
W 2019 roku - gdy rynek był zdominowany przez smartfony z dużymi, szpecącymi wcięciami - biorąc do ręki pierwsze bezramkowce z wysuwanymi aparatami, byłem zachwycony ich nieskazitelnymi wyświetlaczami.
Dziś tego typu ekrany nie robią już na mnie najmniejszego wrażenia. I to z przynajmniej trzech powodów.
Po pierwsze - już się do otworów w ekranach przyzwyczaiłem
Po latach korzystania z wyświetlaczy o regularnych kształtach, wszelkie skazy mocno rzucały się w oczy i wymagały przyzwyczajenia. Na przyzwyczajenie czas jednak był, bo wcięcia i otwory są z nami od 3-4 lat.
O ile duże wcięcia wciąż mi przeszkadzają, o tyle pojedyncze otwory są dla mnie wręcz niezauważalne. I w zasadzie nie jest to jedynie kwestia zwykłego przyzwyczajenia.
Po drugie - otwory dzisiejszych smartfonów są duuużo mniejsze niż jeszcze 2 lata temu
Wielu producentów z generacji na generację chwali się coraz to mniejszymi otworami. Dotyczy to nie tylko flagowców Samsunga za kilka tysięcy złotych. Nawet przystępny cenowo Redmi Note 10 Pro ma wręcz mikroskopijny aparat do selfie.
A pewnym jest, że mały aparat w otworze zawsze będzie generował lepszą jakość niż kamerka ukryta za pikselami wyświetlacza. Naginanie praw fizyki ma swoje granice.
Po trzecie - przez większość czasu i tak w ogóle otworu w ekranie nie widzę
W ostatnich latach głównym trendem w projektowaniu aplikacji mobilnych i całych interfejsów jest tryb ciemny. A jako że tryb ciemny pozwala mocno zmniejszyć użycie energii, ustawiam go gdzie tylko się da.
Czarne lub ciemnoszare tła - jak widać - mają to do siebie, że dzięki nim zakrzywione krawędzie ekranu czy otwory stają się praktycznie niewidoczne.
Z tych powodów przestałem wyczekiwać wysypu smartfonów z aparatem pod ekranem. Te nie będą robić na mnie takiego wrażenia, jakie robiłyby jeszcze 2 lata temu.
Zobacz także: