Dawno żadna aktualizacja mnie tak nie ucieszyła. One UI 5.1 zmienia wszystko
Na wybrane smartfony Samsunga trafia właśnie nowa wersja nakładki o oznaczeniu One UI 5.1. Ta aktualizacja udowadnia, że nawet najdrobniejsze zmiany mogą robić ogromną różnicę.
15.02.2023 | aktual.: 16.02.2023 17:50
Pisałem niedawno o problemie ze Zdjęciami Google, który od lat doskwiera m.in. użytkownikom smartfonów Samsunga, Xiaomi czy OPPO. Popularna aplikacja chmurowa nie odróżnia od siebie podfolderów Camera oraz Screenshots, traktując wszystkie znajdujące się w nich ich pliki jako zawartość jednego katalogu.
Efekt? Na telefonach tych marek Zdjęcia Google ładują w chmurę nie tylko fotki z aparatu, ale i m.in. zrzuty ekranu - czy tego użytkownik chce, czy nie. A niechciane screenshoty między zdjęciami z wakacji robią totalny bałagan i zabierają cenne miejsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się jednak, że Samsung - celowo lub przypadkiem - właśnie rozwiązał ten problem.
One UI 5.1 na smartfonach Samsunga pozwala zmienić lokalizację zrzutów ekranu
Aktualizacja One UI 5.1 udostępniana jest właśnie użytkownikom smartfonów z linii S22, S21, S20 oraz Z Fold/Flip 4, a wkrótce ma trafić także na inne modele. Na liście zmian nieoczekiwanie pojawiła się możliwość zmiany lokalizacji zrzutów ekranu.
I faktycznie - w ustawieniach wylądowała opcja pozwalająca na wybranie katalogu, do którego będą trafiać wszystkie zrzuty ekranu. Wystarczy wejść w Ustawienia => Zaawansowane funkcje => Zrzuty ekranu i rejestrator ekranu.
Teraz wystarczy utworzyć folder na zrzuty ekranu gdziekolwiek poza głównym katalogiem DCIM, by Zdjęcia Google wreszcie zaczęły odróżniać fotografie z aparatu od screenshotów.
Zdjęcia Google to jedyna znana mi aplikacja, która nie jest w stanie odróżnić od siebie folderów Camera i Screenshots, dlatego naprawienia tego irytującego błędu oczekiwałbym w pierwszej kolejności od Google'a. Dobrze jednak, że wreszcie pojawiło się jakiekolwiek sensowne rozwiązanie.
Ta mała funkcja zmienia dla mnie wszystko
Niechciana synchronizacja zrzutów ekranu z chmurą irytuje mnie od lat, ale dopóki Zdjęcia Google dawały mi nielimitowaną przestrzeń za darmo, przymykałem na to oko. Po wprowadzeniu limitów problem zrobił się znacznie bardziej uciążliwy. Z dnia na dzień zacząłem płacić za usługę która nie działa prawidłowo i zapycha płatną przestrzeń plikami, których w chmurze trzymać nie chcę.
Byłem już bliski przesiadki na jakąś alternatywę, co jednak w moim przypadku byłoby grubszą operacją, bo w chmurze Google'a trzymam fotki z ostatnich kilkunastu lat. Poza tym - wyjąwszy jeden irytujący błąd - uwielbiam tę usługę za bezkonkurencyjną wyszukiwarkę czy rozbudowany edytor zdjęć.
Drobna aktualizacja sprawiła jednak, że aplikacja Google'a wreszcie zaczęła robić to, za co użytkownicy płacą, czyli synchronizować wyłącznie wybrane pliki. No, prawie, bo apka wciąż nie odróżnia fotografii z aparatu od pobranych z sieci memów...
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii