Fotograficzne smartfony nie są tak dobre, jak mówią producenci. Ale warto je kupować

Producenci smartfonów fotograficznych między wierszami przekonują, że ich urządzenia są co najmniej tak dobre, jak kompaktowe aparaty fotograficzne. Pokazują w reklamach zdjęcia, których nie powstydziłoby się National Geographic. Kup nasz smartfon, a będziesz robić takie fotografie!– przekonują. Przykro mi, ale nie będziesz.

Obiektyw LG G2
Obiektyw LG G2
Jan Blinstrub

19.10.2013 | aktual.: 19.10.2013 10:26

Czytaliście porównanie fotograficznych smartfonów, jakie niedawno przygotował Kuba? Jeśli nie, koniecznie rzućcie na nie okiem. Kuba skoncentrował się na jakości zdjęć. Udowodnił, że – wbrew temu, co mówią producenci – nawet najlepszym smartfonom wciąż daleko do aparatów z średniej półki, a urządzenia, które są reklamowane jako fotograficzne, wcale nie robią lepszych zdjęć od high-endowych telefonów, które zadebiutowały w pierwszej połowie tego roku. Nie można jednak koncentrować się wyłącznie na jakości zdjęć. Jeśli nie jest ona poniżej pewnego poziomu, dla większości z nas będzie mieć znaczenie drugorzędne.

Jakość zdjęć nie jest najważniejsza

Jest oczywiście grupa użytkowników, która do tematu mobilnej fotografii podchodzi bardzo serio. Czasami gdy patrzę na ich zdjęcia aż trudno mi uwierzyć, że były one zrobione telefonami (zobaczcie mobilephotoawards.com albo ippawards.com). Jednak przeważająca większość właścicieli smartfonów wykorzystuje je by fotografować ciekawe rzeczy lub zjawiska albo utrwalać warte zapamiętania momenty. Do takich zastosowań w zasadzie wystarczają urządzenia sprzed kilku lat a wszelkie niedoskonałości zawsze można zamaskować ładnym filtrem w Instagramie.

Dla tej grupy użytkowników najważniejsze jest, by bez wysiłku można było zrobić smartfonem ładne zdjęcie. Wcale nie oznacza to, że obiektywnie musi ono być dobrej jakości. To trochę tak, jak z odwzorowaniem obrazów w telewizorach – w sklepach większość urządzeń ma mocno podbite nasycenie kolorów, bo taka konfiguracja jest najbardziej atrakcyjna dla większości potencjalnych klientów. Gdyby obok nich postawić poprawnie skalibrowany telewizor wiernie odwzorowujący kolory, wyglądałby na ich tle – dosłownie – blado. Zdjęcie zrobione smartfonem nie musi mieć świetnie odwzorowanych szczegółów. Musi po prostu ładnie wyglądać.

Zdjęcia opowiadają historie

W czasach fotografii analogowej eksperymentowanie ze zdjęciami było kosztowne i czasochłonne. Dziś nic nie stoi na przeszkodzie, by w ciągu dziesięciu sekund zrobić sto zdjęć bawiącego się w piaskownicy dziecka. Co więcej, w zasadzie każdy ma w domu co najmniej jedno urządzenie, którym może robić cyfrowe zdjęcia. Konsekwencje są pozytywne i negatywne. Z jednej strony powszechność urządzeń fotografujących obniżyła wartość pracy profesjonalnych fotografów i wpłynęła negatywnie na recepcję fotografii artystycznej, z drugiej umożliwia ludziom opowiadania historii w łatwy i przyjemny sposób. Profile w Instagramie i albumy na Facebooku to zwykle zapisane w formie zdjęć historie  o tym co widzieliśmy, gdzie byliśmy i z kim się spotkaliśmy.

Funkcja zdjęć robionych smartfonem jest zwykle inna, niż tych które były zrobione aparatem. Dlatego też nie warto oceniać smartfonów tą samą miarą, którą ocenia się aparaty fotograficzne. Weźmy na przykład Nokię Lumia 1020, która jest jednym z najlepszych fotograficznych smartfonów. Bardzo duże zagęszczenie pikseli negatywnie wpływa na jakość obrazu, jednak większość użytkowników smartfonów w ogóle nie zwróci na to uwagi. Docenią natomiast to, że po zrobieniu zdjęcia Lumią 1020 będą mogli powiększyć jakiś jego fragment i pokazać znajomym interesujący szczegół. Dzięki technologii PureView Nokii będzie on czytelny i nikomu nie będzie przeszkadzać, że obraz będzie lekko ziarnisty.  Tym samym użytkownikom spodoba się mnogość funkcji w interfejsach Sony Xperii Z1 lub LG G2 oraz możliwość robienia zdjęć w słabym świetle każdym z wyżej wymienionych modeli.

Oczywiście to nie jedyne urządzenia z ponadprzeciętnymi aparatami. Niezłe możliwości będzie miał Nexus 5 czy nietypowy, wyposażony w obracaną kamerę Oppo N1. Mobilna fotografia jest trendem i nie powinniśmy być zaskoczeni, gdy w przyszłym roku nowe technologie będą wprowadzane także w urządzeniach z średniej półki. PureView Nokii w smartfonie za 1400 zł? Dlaczego nie.

Przepis na sukces - elastyczność

Większość amatorów dobrego brzmienia zgodzi się, że przenośny odtwarzacz multimedialny ze średniej półki oferuje lepszą jakość dźwięku niż smartfon. Jednak co z tego, skoro mobilne odtwarzacze powoli, ale nieuchronnie znikają z rynku (zostanie pewnie kilka niszowych modeli dla pasjonatów). Wybieramy smartfony, ponieważ ich aplikacje multimedialne mają bardzo duże możliwości, a my nie chcemy nosić ze sobą dodatkowego urządzenia służącego tylko do słuchania muzyki. Z tego samego powodu na co dzień rzadko sięgamy po aparaty fotograficzne. Smartfony oferują satysfakcjonującą jakość obrazu, mają wiele przydatnych narzędzi i trybów oraz umożliwiają łatwe dzielenie się zdjęciami ze znajomymi.

Przed premierą smarfonów fotograficznych Sony i Nokii atmosfera była bardzo podgrzana. Oczekiwania niektórych wobec tych urządzeń były wielkie i w gruncie rzeczy nie było szans, żeby im sprostały. To prawda,  zdjęcia lepszej jakości można robić aparatem fotograficznym za kilkaset złotych. Jest to jednak dodatkowe urządzenie, które trzeba ze sobą nosić a obsługiwanie go jest zdecydowanie mniej wygodne. Żeby zrobić nieźle wyglądające zdjęcie smartfonem  i udostępnić je znajomym potrzeba kilkunastu sekund. Ile czasu zajmie zrobienie tego samego zwykłym aparatem?

Z kolei na tle innych smarfonów Lumię 1020, a w mniejszym stopniu także Xperię Z1, wyróżnia "zoom cyfrowy", czyli możliwość kadrowania zdjęcia bez radykalnego obniżenia jego jakości oraz - tu trzeba dodać także LG G2 - bogactwo funkcji i trybów fotograficznych. Bez zarzutu jest także jakość obrazu, choć inne flagowe modele wcale nie muszą mieć kompleksów.

Najważniejsze jednak, że zaprezentowanie w ciągu ostatnich tygodni urządzenia są uniwersalne. Nie są jak Nokia 808 z Symbianem czy Pixon 12  Samsunga, które były telefonami mocno wyspecjalizowanymi. Nowe smartfony fotograficzne (nie liczę Galaxy Zoom) mają standardową formę, topową specyfikację i wielkie możliwości. Ze wszystkimi zadaniami poradzą sobie tak samo dobrze, jak z robieniem zdjęć. I to jest moim zdaniem ich największa zaleta.

Materiał powstał we współpracy z

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)