Galaxy S20 Ultra zasłuży na swoją nazwę. Samsung nie bierze jeńców
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
OK, Samsungu. Jeśli przecieki na temat Galaxy S20 Ultra się potwierdzą, zmiana nazewnictwa jest w pełni uzasadniona.
W ubiegłym roku na rynek trafiły modele S10e, S10 i S10+. Tym razem mają to być S20, S20+ i S20 Ultra. Dlaczego tym razem Samsung nie chce oznaczyć najlepszego modelu plusem? Oto dlaczego.
Samsung Galaxy S20 Ultra ma mieć wyśrubowaną specyfikację i nawet 16 GB RAM-u
Jak dowiedział się Max Weinbach (który wcześniej opublikował zdjęcia S-dwudziestki), Galaxy S20 Ultra ma zostać uzbrojony w:
- 12 lub 16 GB pamięci RAM;
- 128, 256 lub 512 GB pamięci wewnętrznej z możliwością rozszerzenia o dodatkowy 1 TB;
- aparat główny 108 Mpix;
- aparat 48 Mpix z teleobiektywem generującym 10-krotne przybliżenie optyczne;
- aparat 12 Mpix z obiektywem ultraszerokokątnym;
- baterię 5000 mAh z szybkim ładowaniem 45 W (od 0 do 100 proc. w 74 minuty).
Doliczmy do tego 6,9-calowy ekran AMOLED z odświeżaniem 120 Hz, Exynosa 990/Snapdragona 865 (w zależności od rynku) i obsługę 5G w standardzie. Daje to nam bestię jakiej jeszcze świat nie widział.
Jeszcze dwa lata temu nie podejrzewałbym Samsunga o taki telefon
Wiele lat temu Samsung miał w zwyczaju pakować do swoich smartfonów najlepsze dostępne podzespoły, ale ta strategia skończyła się gdzieś w czasach Galaxy S5. Od tamtej pory Koreańczycy zdawali się dobierać wyposażenie najbardziej oszczędnie jak tylko się dało.
Gdy konkurencja miała już 8 GB RAM-u (skądinąd produkowanego przez Samsunga), Samsung pozostawał przy 4/6 GB. Gdy rywale szli w podwójne aparaty, Samsung trwał przy pojedynczych. Gdy zaczęła się moda na aparaty potrójne, Samsung dopiero nieśmiało rozpoczął przygodę z podwójnymi. No i przez sześć generacji Koreańczycy stosowali "szybkie" ładowanie 15 W, jakby nie zauważyli, że technologia już dawno poszła do przodu. Jeszcze taki Galaxy S9+ nawet w najmocniejszej wersji nawet nie zbliżał się do ówczesnych technologicznych możliwości.
Z Galaxy S20 Ultra ma być inaczej
Zapowiada się bezkompromisowy potwór o wyśrubowanym wyposażeniu.
Aparat z największą dostępną matrycą o najwyższej dostępnej rozdzielczości. Ekran z najwyższą częstotliwością odświeżania. Teleobiektyw z najwyższym przybliżeniem. Największa ilość RAM-u. Wreszcie flagowiec godny największego producenta smartfonów na świecie.
Strach tylko myśleć o cenie.