iPhone 12 ma być sprzedawany bez słuchawek. I ja to rozumiem [OPINIA]

iPhone 12 ma być sprzedawany bez słuchawek. I ja to rozumiem [OPINIA]
Miron Nurski

21.05.2020 11:21, aktual.: 21.05.2020 13:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Liczby nie kłamią - dokładanie słuchawek do każdego telefonu nie ma już sensu.

iPhone 12 ma być pierwszym smartfonem Apple'a, w opakowaniu którego zabraknie słuchawek. Tak przynajmniej twierdzi ceniony analityk Ming-Chi Kuo.

Nie byłaby to bynajmniej pierwsza związana ze słuchawkami kontrowersyjna decyzja tej firmy. Przypomnijmy, że od czasu iPhone'a 7, który trafił na rynek w 2016 roku, Apple nie implementuje w swoich smartfonach gniazda słuchawkowego. Przewodowe odtwarzanie muzyki możliwe jest przez złącze Lightning.

Od roku 2018 Apple nie dokłada do opakowania przejściówki Jack-Lightning. Jak widać, co dwa lata muzyczne wyposażenie iPhone'ów jest okrajane, co uwiarygadnia plotki na temat braku słuchawek w roku 2020.

Te doniesienia wzbudzają spore kontrowersje. Bo wiecie - oto flagowiec ma mieć uboższy zestaw akcesoriów niż telefony za kilkaset złotych. Przy całej mojej niechęci do bezwstydnego cięcia kosztów produkcji w wykonaniu Apple'a, akurat tę decyzję jednak rozumiem.

Liczby nie kłamią - przynajmniej dziesiątki milionów osób nie potrzebują słuchawek

Według firmy analitycznej Strategy Analytics, w samym tylko 2019 roku Apple dostarczył na rynek blisko 60 milionów słuchawek AirPods. Biorąc pod uwagę, że te najlepiej "dogadują się" z iPhone'ami, można bezpiecznie założyć, że zdecydowaną większość klientów stanowią użytkownicy ekosystemu Apple'a.

Obraz

To tylko rok 2019, a słuchawki TWS nie są rodzajem produktu, który wymaga corocznej wymiany. W latach 2018-2019 Apple miał dostarczyć 50 mln AirPodsów.

A mamy już rok 2020, w którym Apple może pobić kolejny rekord sprzedaży. Przed kilkoma miesiącami analitycy mówili o przekroczeniu bariery 100 mln egzemplarzy, ale przez koronawirusa przewidywania te mogą okazać się zawyżone.

Niemniej - lekko licząc - gdy iPhone 12 trafi do sklepów, po świecie może chodzić grubo ponad 100 mln osób, które nie potrzebują EarPodsów, bo mają bezprzewodowe AirPodsy.

A teraz odnieśmy te liczby do sprzedaży iPhone'ów

Według IDC, w 2019 roku na rynek trafiło 191 mln smartfonów Apple'a. W roku 2020 wyniki będą z pewnością niższe przez globalną pandemię.

Przypomnę, że słuchawek zabraknąć ma jedynie w najnowszych iPhone'ach 12, a wyniki sprzedaży uwzględniają także modele z ostatnich kilku lat. Przez pierwszy rok Apple sprzeda raczej nie więcej niż kilkadziesiąt milionów "dwunastek".

Wychodzi więc na to, że nabywców iPhone'a 12 będzie dużo mniej niż użytkowników AirPodsów.

Nie jest oczywiście tak, że każdy, kto kupi iPhone'a 12 , ma już AirPodsy. Ale należałoby jeszcze uwzględnić użytkowników słuchawek TWS innych marek, klasycznych słuchawek Bluetooth czy markowych słuchawek przewodowych. Nie zapominajmy o ludziach, którzy wciąż mają sprawne EarPodsy po starych iPhone'ach lub takich, którzy po prostu nie korzystają ze słuchawek.

Jakkolwiek bym nie liczył, dochodzę do wniosku, że większość potencjalnych klientów dodatkowych słuchawek przewodowych nie potrzebuje. I teraz pytanie, czy z punktu widzenia firmy opłaca się inwestować miliony dolarów w produkcję, transport i pakowanie akcesorium, z którego najpewniej miażdżąca większość klientów nigdy nie użyje? Tylko po to, by wyposażenie telefonu wpisało się w standardy ustanowione lata temu, gdy rynek wyglądał zupełnie inaczej? Nie wydaje mi się.

iPhone 12 sam w sobie ma być wyposażony dość hojnie, co może zrekompensować brak słuchawek

Według przecieków, Apple ma w tym roku całkowicie porzucić ekrany LCD na rzecz OLED-ów. Najdroższe modele mają ponadto dostać lepsze panele 120 Hz czy dodatkowy aparat LiDAR. Mówi się także o podwojeniu ilości pamięci w najtańszych wariantach. Koszty produkcji najpewniej zauważalnie więc wzrosną.

Obraz

Apple jest firmą, która operuje na wysokich marżach, więc jeśli już daje coś ekstra, musi albo drastycznie zwiększyć ceny, albo szukać oszczędności. W mojej ocenie okrojenie zestawu o słuchawki, które dla milionów osób są zbędne, to nie najgorsza decyzja. O wiele gorzej przyjąłem informację o braku 3D Touch w iPhonie 11 Pro.

Nie twierdzę jednocześnie, że wszyscy producenci powinni od razu pójść w ślady Apple'a

Apple jest w wyjątkowej sytuacji rynkowej i to z przynajmniej trzech powodów. Firma:

  1. pożegnała się z gniazdem słuchawkowym blisko 4 lata temu, więc zdążyła już zalać rynek słuchawkami Lightning;
  2. zbudowała ogromną bazę użytkowników słuchawek bezprzewodowych i jest absolutnym liderem tego rynku;
  3. ma ofertę zdominowaną przez bardzo drogie telefony, a klient kupujący smartfon za 4-7 tys. zł potencjalnie nie będzie miał problemu z kupnem słuchawek na własną rękę.

Apple jest jedyną firmą, o której można to wszystko napisać. Wielu producentów smartfonów z Androidem dopiero niedawno zaczęło usuwać gniazda Jack, więc słuchawki USB-C nie zdążyły jeszcze zalać rynku w takim stopniu jak te z Lightning. Nikt nie może się też równać z Apple'em pod względem skali sprzedaży słuchawek TWS.

Mam więc nadzieję, że jeśli w iPhonie 12 zawartość opakowania faktycznie będzie uboższa, pozostałe firmy nie odbiorą tego jako sygnał "OK, nie trzeba już dokładać słuchawek".

Na koniec mała ankieta:

Źródło artykułu:WP Komórkomania