Apple ma powody do radości. iPhone 12 mini sprzedaje się słabiutko
Tak, to wbrew pozorom dobra wiadomość dla Apple'a.
14.12.2020 | aktual.: 14.12.2020 17:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W sieci nietrudno natknąć się na opinie, że współczesne smartfony są za duże, a kompaktowe flagowce powinny wrócić do łask. Problem w tym, że te życzenia nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością. Rzeczywistością, w której rynkowe realia kształtują konsumenci wyrażający swoje preferencje za pomocą portfeli.
Już w maju przytaczałem statystyki, które jasno wskazywały na to, że klienci - mając do wyboru dwa podobne smartfony różniące się jedynie gabarytami - chętniej sięgają po wariant większy, nawet jeśli wymaga to kilkuset złotych dopłaty. iPhone 12 mini - najmniejszy flagowy smartfon Apple'a od 2013 roku - najwidoczniej tego stanu rzeczy nie zmienił.
iPhone 12 mini to najmniejszy, najtańszy, ale i najgorzej sprzedający się z nowych iPhone'ów
Firma analityczna Wave7 Research sprawdziła, jak dobrze sprzedawały się cztery warianty iPhone'a 12 przez pierwszy miesiąc dostępności. Skupiono się na ofertach trójki największych operatorów w USA.
iPhone 12 mini (5,4 cala) miał odpowiadać raptem za 4-5 proc. sprzedanych egzemplarzy, podczas gdy w przypadku iPhone'a 12 (6,1 cala) było to - w zależności od operatora - od 24 do 33 proc.
Innymi słowy - większy iPhone 12 sprzedaje się przynajmniej 6-krotnie lepiej
To gigantyczna przebitka.
Analityk Jeff Moore twierdzi, że część konsumentów sięga po modele 12 Pro i Pro Max z uwagi na aparat, ale głównym czynnikiem wpływającym na decyzję zakupową ma być rozmiar.
Oczywiście pożądanym "efektem ubocznym" zastosowania większego wyświetlacza jest obecność większego akumulatora. Być może ten aspekt jest dla wielu klientów decydujący.
Fakty są jednak takie, że miażdżąca większość klientów - mając do wyboru dwa bliźniacze modele - woli wybrać ten większy. I to mimo faktu, że iPhone 12 mini startuje z poziomu 3599 zł, a iPhone 12 aż 4199 zł.
Wpadka czy geniusz Apple'a?
Zaczynam się zastanawiać, czy wypuszczenie na rynek smartfonu o tak znikomej popularności było wypadkiem przy pracy czy świadomym zagraniem. Bo, czy to, że droższe smartfony sprzedaję się lepiej, jest dla firmy dramatem?
Spójrzcie na to z tej strony:
- 6,1-calowy iPhone 11 kosztował 699 dolarów w USA oraz 3599 zł w Polsce i był najpopularniejszym smartfonem w ofercie Apple'a
- 5,4-calowy iPhone 12 mini kosztuje 699 dolarów w USA oraz 3599 zł w Polsce i jest najmniej popularnym smartfonem w ofercie Apple'a.
Najpopularniejszy smartfon w tym roku jest o 100 dolarów lub 600 zł droższy od swojego bezpośredniego poprzednika.
I kto wie, czy właśnie na tym nie zależało Apple'owi. Na pozornym utrzymaniu niezmienionych cen (na stronie firmy wciąż może wisieć banerek kuszący cenami "od 699 dolarów") przy jednoczesnym zadbaniu o to, by średnia cena sprzedaży wzrosła. Gigant - znając przecież preferencje swoich klientów - mógł przewidzieć, że większość klientów i tak zdecyduje się na dopłatę.
Ba - jeszcze przed prezentacją nowych iPhone'ów analityk Ming-Chi Kuo przewidywał, że wariant mini nie odniesie wielkiego sukcesu. Jeśli do takich wniosków mógł dojść niezależny analityk nieznający oficjalnych cen, mógł i Apple'a.
Apple nie od dzisiaj uskutecznia przecież politykę wprowadzania na rynek urządzeń, które w najtańszych wariantach są skrajnie nieopłacalne. Wystarczy wspomnieć, ile pamięci mają smartfony, tablety czy komputery w standardzie.
iPhone 12 mini zdaje się być też świetnym zagraniem z marketingowego punktu widzenia. Apple może się szczycić tym, że ma najmniejszego flagowca na rynku i oficjalnie najbardziej kompaktowy telefon z 5G. A że większość klientów ostatecznie i tak kupuje większe i droższe modele? To przecież tylko lepiej dla jego przychodów.
Zobacz także: