iPhone w 2019 roku? Bez dużych zmian się nie obejdzie
28.12.2018 14:02, aktual.: 28.12.2018 15:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rok 2018 był dla Apple'a umiarkowanie dobry. Po jest ostatnich działaniach widać zresztą, że jest tego świadomy. Czego możemy oczekiwać po iPhone'ach w 2019 roku?
Choć Apple nie chwali się już oficjalnymi wynikami sprzedaży iPhone'ów (co skądinąd jest znamienne samo w sobie), wszystko wskazuje na to, że tegoroczne modele nie sprzedają się tak dobrze, jak życzyłby sobie tego producent. Może nie sprzedają się źle, ale gorzej niż zakładano.
W połowie grudnia akcje Apple'a zauważalnie spadły. Powód? Cenieni analitycy, bazując na informacjach pochodzących z łańcucha dostaw, obniżyli swoje prognozy wysyłki iPhone'ów o 15-20 proc. Przy sprzedaży kwartalnej liczonej w dziesiątkach milionów egzemplarzy, mowa o bardzo dużej różnicy.
Nie trzeba zresztą wierzyć analitykom na słowo. Wystarczy spojrzeć na ostatnie działania Apple'a, które - w kontekście doniesień o niezadowalającej sprzedaży - zdają się być dość wymowne.
Apple robi co może, by dopompować sprzedaż iPhone'ów
W krajach, w których funkcjonuje program wymiany iPhone'a, został on w ciągu ostatnich tygodni uatrakcyjniony. Ceny odsprzedaży starszych modeli wzrosły nawet o 100 dolarów, a strona główna Apple.com wita odwiedzających banerem z przekłamaną ceną iPhone'a XR, która obowiązuje tylko wtedy, gdy uczestnik programu wymiany zdecyduje się oddać iPhone'a 7 Plus.
W Stanach użytkownicy starszych modeli na każdym kroku zachęcani są do przesiadki. Do wzięcia udziału w programie wymiany zachęcani są zarówno werbalnie w sklepach stacjonarnych, jak i mailowo.
Apple'owi już wcześniej zdarzało się wyświetlić komuś powiadomienie z przypomnieniem o możliwości wymiany iPhone'a na nowszy model, ale jeszcze nigdy działania firmy nie były aż tak agresywne. Wszystko wskazuje więc na to, że w doniesieniach o niezadowalającej sprzedaży może być więcej niż ziarno prawdy, a Apple robi wszystko, by poprawić wyniki w najważniejszym kwartale w roku.
iPhone w 2019 roku potrzebuje zmian
Nawet jeśli ostatnie działania okazały się skuteczne i pod koniec roku sprzedaż iPhone'ów wystrzeliła w górę, raczej nikt nie ma wątpliwości co do tego, że Apple zwyczajnie zsikał się w majtki, by się ogrzać. Na dłuższą metę takie tanie chwyty marketingowe zapewne odbiłyby się firmie czkawką.
Pod koniec 2017 roku globalna sprzedaż smartfonów po raz pierwszy w historii spadła w stosunku do analogicznego okresu roku wcześniejszego. Rynek się nasycił. Poszczególnym producentom coraz trudniej jest generować wzrosty sprzedaży.
Firmy, które chcą zarabiać więcej, mają dwa wyjścia:
- zwiększyć marżę na pojedynczym produkcie;
- szukać innych źródeł przychodu.
iPhone X - choć w ujęciu liczbowym sprzedawał się dużo gorzej niż iPhone 6 - w analogicznym okresie wygenerował niemal identyczne przychody. Wysoka cena zrekompensowała słabnącą sprzedaż.
Podobna strategia z iPhone'ami XS i XS Max - najwidoczniej - nie wyszła. Klienci nie są skłonni płacić podatku od nowości nałożonego na coś, co nie jest nowością.
iPhone XR miał wygenerować większą sprzedaż, co przełożyłoby się na zwiększenie bazy klientów usług (App Store, Apple Music iCloud itp.). To - najwidoczniej - także nie wyszło. iPhone XR wciąż jest zbyt drogi i zbyt mało atrakcyjny.
Myślę, że jest duża szansa na iPhone'a SE 2
iPhone SE z 2016 roku był prawdziwie przystępnym iPhone'em, czego o modelu XR powiedzieć nie można. SE startował z poziomu 2149 zł. XR z poziomu 3729 zł. To gigantyczna różnica.
XR - jak na swoją cenę - jest przy tym mocno wybrakowany. Pod niektórymi względami (brak 3D Touch i aparatu z teleobiektywem) wypada gorzej niż tańsze iPhone'y 8 Plus i 7 Plus.
Zwróćcie jednak uwagę, że to iPhone XR jest obecnie promowany najmocniej. To on widnieje na szczycie strony internetowej Apple'a. To do przesiadki na ten model zachęcani są użytkownicy starszych generacji. Apple nie próbuje więc za wszelką pozbyć się swoich najdroższych smartfonów. Chce sprzedać jak najwięcej tych najtańszych.
To może mówić wiele o potencjalnej strategii Apple'a na rok 2019. Gigant może chcieć dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców, ale niekoniecznie po raz kolejny windować ceny do horrendalnych poziomów. Nie zdziwię się, jeśli Apple pokaże w przyszłym roku jeszcze tańszego lub przynajmniej dużo atrakcyjniejszego następcę iPhone'a XR.
Opcja numer 2: innowacje
iPhone X, mimo wysokiej ceny, wygenerował zadowalające wyniki sprzedaży, bo był czymś nowym. Klienci byli skłonni dopłacić choćby za świeże, unikatowe wzornictwo.
Dziś co najwyżej trochę gorzej wyglądający telefon od iPhone'a XS można kupić za mniej niż 1000 zł. Niezadowalające wyniki sprzedaży więc nie dziwią.
Jeśli Apple chce utrzymać wysokie ceny trzeci rok z rzędu, iPhone będzie potrzebował czegoś nowego, unikatowego. Czegoś, co znów pozwoli mu choć na moment odskoczyć konkurencji.
Może z iPhone'ami będzie jak z iPadami?
Jestem pewien, że nie powtórzy się sytuacja z iPhone'ami 6, 6s i 7, kiedy to trzy kolejne generacje były tylko lekko odświeżonymi wersjami poprzedników. iPhone XS udowodnił, że ta strategia już nie działa.
W 2019 roku iPhone musi doczekać się dużych zmian. Cenowych (w dobrym tego słowa znaczeniu) lub technologicznych. Albo jednych i drugich, jak miało to miejsce w przypadku tabletów.
W 2018 roku na rynek trafił:
- iPad (2018), czyli najtańszy tablet w historii Apple'a;
- iPad Pro (2018), czyli najdroższy tablet w historii Apple'a.
Oba urządzenia świetnie się uzupełniają. Pierwszy jest bardzo udanym urządzeniem, o możliwościach adekwatnych do swojej ceny. Drugi pod względem technologicznym wyróżnia się na tle konkurencji, więc także nie narzeka na brak zainteresowania.
Nie zdziwię się, jeśli w roku 2019 podobnie będzie wyglądać portfolio iPhone'ów.