iPhone 9 pokaże, na jak wiele może sobie pozwolić Apple
03.01.2020 12:25, aktual.: 03.01.2020 13:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy istnieje granica, po przekroczeniu której Apple nie będzie w stanie sprzedać najnowszego telefonu? Patrząc na przecieki, mam wrażenie, że iPhone 9 powstaje tylko po to, by znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Od wielu miesięcy mówi się, że Apple pracuje nad tańszym telefonem, mającym być duchowym spadkobiercą iPhone'a SE. Z ostatnich doniesień wynika, że trafi on na rynek jako iPhone 9.
iPhone 9: co już wiadomo?
Według przecieków, których głównym źródłem jest ceniony analityk Ming-Chi Kuo, nadchodzący iPhone 9 ma mieć:
- 4,7-calowy ekran LCD bez 3D Touch;
- wygląd podobny do iPhone'a 8;
- układ Apple A13 (ten sam co w iPhonie 11);
- 3 GB pamięci RAM;
- 64 lub 128 GB pamięci wewnętrznej;
- pojedynczy aparat;
- czytnik linii papilarnych Touch ID w przycisku Home.
Premiera ma się odbyć jeszcze w I kwartale 2020.
iPhone 9 ma być tańszy niż reszta modeli, ale niekoniecznie tani
Ming-Chi Kuo twierdzi, że smartfon będzie startował z poziomu ok. 399 dolarów. Znając przelicznik Apple'a, można bezpiecznie założyć, że w Polsce będzie to przynajmniej 1899 zł. Przy czym nie zdziwię się, jeśli iPhone 9 zastąpi w ofercie iPhone'a 8, zachowując jego cenę 2349 zł.
Jak na standardy Apple'a, nie są to kwoty wygórowane. Najtańszy iPhone 11 wyceniony jest przecież na 3599 zł. Ale.
iPhone 9 zapowiada się na najmniej nowoczesny smartfon w swojej klasie cenowej
Najważniejsze trendy ostatnich kilkunastu miesięcy? Małe ramki dookoła ekranu i wieloobiektywowe aparaty. I dotyczy to zarówno telefonów flagowych, jak i tych ze średniej, a coraz częściej także niższej półki cenowej.
Ja wiem, że Apple - mając w ofercie telefony kosztujące ponad 5000 zł - chce je jakoś uatrakcyjnić, ale czy naprawdę nie ma na to lepszego sposobu niż sprowadzanie tańszych modeli do designerskiego średniowiecza?
Sztandarowe samsungi cenowo zbliżają się do iPhone'ów, a jednak Koreańczycy już w marcu ubiegłego roku potrafili wprowadzić na rynek takiego Galaxy A50, który kosztował 1599 zł, a miał potrójny aparat, AMOLED-a, czytnik linii papilarnych w ekranie i wyglądał tak:
To było w ubiegłym roku, a najnowszy Galaxy A51 prezentuje się przecież jeszcze lepiej.
Ba - śmiem twierdzić, że nawet skromny Galaxy A10, kosztujący obecnie w oficjalnej dystrybucji 549 zł, wpisuje się w aktualne designerskie trendy lepiej niż to, co - według przecieków - zaoferować ma iPhone 9.
Da się? Da się. A jednocześnie klienci z grubszymi portfelami wciąż mają powody, by sięgnąć po S10 czy Note'a 10. Nie trzeba ułatwiać im decyzji, sztucznie psując tańsze modele.
Jeśli przecieki się potwierdzą, a iPhone 9 odniesie sprzedażowy sukces, będzie to ostateczny dowód na to, że Apple do walki z konkurencją potrzebuje jedynie jabłka na obudowie.