Kupujesz Pixela 4, a Google bierze deklarację, że go nie pozwiesz. Tak to wygląda w USA
Nie koniec kontrowersji związanych z Pixelem 4. Google przygotował dla amerykańskich klientów jeszcze jedną niemiłą niespodziankę. Niespodziankę, która może się dla niego okazać wizerunkowym strzałem w stopę.
Zacznijmy od małego tła historycznego. W 2015 roku Google i Huawei wypuścili na rynek Nexusa 6P, który - jak się okazało - miał wadę fabryczną, w wyniku której telefon mógł się zawiesić wpadając w tzw. bootloop. Frustracja użytkowników skończyła się na pozwie zbiorowym, który został złożony w kwietniu 2017 roku.
Po ponad dwuletnim procesie amerykański sąd przyznał klientom rację, w efekcie czego Google oraz Huawei zostali zmuszeni do wypłaty odszkodowań. Ich suma - według szacunków - mogła sięgnąć łącznie nawet 10 mln dolarów.
Google zabezpiecza się przed kolejnymi pozwami. Pixel 4 przybywa do amerykańskich klientów z umową arbitrażową
Jak donosi Android Authority, w USA w opakowaniu Pixela 4 znajduje się umowa arbitrażowa, w ramach której nabywca zrzeka się możliwości wzięcia udziału w pozwie pojedynczym lub zbiorowym zawiązanym z ewentualnymi wadami produktowymi. Zamiast tego rozwiązywaniem sporów mają się zajmować niezależni eksperci.
Jeśli przykładowo pojedynczy egzemplarz eksploduje i wywoła czyjś uszczerbek na zdrowiu, oczywiście poszkodowany będzie mógł w dalszym ciągu szukać pomocy w sądzie. Umowa dotyczy ewentualnych wad obejmujących większe partie produkcyjne, jak miało to miejsce w przypadku Nexusa 6P.
Od umowy można odstąpić, ale raczej mało kto się na to zdecyduje
Brak reakcji klienta w ciągu 30 dni oznacza akceptację warunków umowy. W tym czasie każdy, komu nie podobają się stawiane przez Google'a warunki, może jednak od niej odstąpić.
Google przygotował nawet specjalną stronę, na której wystarczy podać IMEI oraz dane kontaktowe.
Pytanie tylko, ilu klientów przeczyta wrzucone do pudełka papiery i będzie zdawać sobie sprawę, że ma ma możliwość odstąpienia od umowy. Raczej niewielu.
Za to po amerykańskich mediach z prędkością światła rozchodzi się wieść, że Google dorzuca do swojego nowego flagowca dokumenty chroniące go przed ewentualnym pozwem. Przyznacie chyba, że nie wygląda to dobrze.
Pixel 4 nie ma najlepszej prasy. Już wcześniej był krytykowany m.in. za brak funkcji nagrywania 4K w 60 kl/s czy skaner twarzy, który działa nawet wtedy, gdy użytkownik ma zamknięte oczy.