LG Q6 - czy warto go kupić po spadku ceny? [TEST]
LG Q6 zadebiutował na polskim rynku we wrześniu w cenie 1499 zł. Była to kwota mocno przesadzona, z czego producent najwidoczniej szybko zdał sobie sprawę, bo już kilka tygodni po premierze można wspomniany telefon kupić za mniej niż 900-1000 zł. Obecnie jest to oferta warta rozważenia, choć nawet w kontekście dużo niższej ceny nie obyło się bez wad.
24.11.2017 | aktual.: 25.11.2017 00:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
LG Q6 jest ładny, ale można to było zrobić lepiej
LG Q6 po części odziedziczył wygląd po flagowym LG G6. Przód - głównie za sprawą ekranu FullVision z zaokrąglonymi rogami, który wypełnia znaczną jego część - robi dobre wrażenie. Dzięki temu telefon prezentuje się nowocześniej niż niejeden smartfon z najwyższej półki.
Drobne zastrzeżenia mam odnośnie tyłu. Aparat został zepchnięty na górny róg, a niewielkie logo Q6 na dół, przez co niemal całe plecy to niezagospodarowana pustka. Wolałbym, żeby obudowa była dwukolorowa, miała wyśrodkowany aparat lub/i czytnik linii papilarnych czy - w ostateczności - jakieś ładnie wkomponowane logo. Cokolwiek, co przełamałoby jednolitą taflę tworzywa.
Tylny panel to w ogóle ciekawa sprawa. Jest wykonany z połyskującego i przezroczystego tworzywa, które imituje szkło, a pod nim umieszczono wzór imitujący szczotkowany metal. Dziwny zabieg. Tworzywo w dotyku nie robi złego wrażenia, ale ma sporą wadę - zbiera odciski palców i niemiłosiernie się rysuje.
Obramowanie to natomiast solidny kawałek metalu, dzięki czemu cała konstrukcja zyskuje walory premium. Przyciski regulacji głośności są dobrze osadzone i mają wyczuwalny skok.
Producent chwali się ponadto, że smartfon powstał z uwzględnieniem militarnego standardu MIL-STD-810, co ma świadczyć o podwyższonej odporności na upadki czy skrajne temperatury. Sam testowym egzemplarzem nie rzucałem, ale trzymając go w ręce jestem w stanie uwierzyć, że jego wytrzymałość jest ponadprzeciętna.
LG Q6 zasługuje na ogromnego plusa za ergonomię
W 2017 roku zapadła moda na wąskie ramki. Z jakiegoś jednak powodu producenci zaczęli wpychać do telefonów często absurdalnie wielkie ekrany, przez co - mimo małych ramek - ciężko mówić o wygodnej obsłudze jedną ręką. Z LG Q6 jest inaczej.
5,5 cala to w mojej opinii idealny kompromis jak na "bezramkowca" z panelem 18:9. Ekran jest wystarczająco duży, a obudowa kompaktowa. iPhone 7 czy iPhone 8, które mają bardzo podobne gabaryty, wyglądają przy LG Q6 wręcz śmiesznie.
Połączenie dużego ekranu i niedużej obudowy to spory atut LG Q6. Zwłaszcza że w jego segmencie cenowym markowej konkurencji zbyt wielkiej nie ma.
Czy ekran 18:9 do czegoś się przydaje?
Nietypowe w tym smartfonie są nie tylko wąskie ramki dookoła ekranu, ale i jego proporcje. Zamiast standardowych 16:9 zastosowano tutaj 18:9; rozwiązanie coraz powszechniejsze w półce premium, ale wśród tańszych urządzeń to rzadkość.
Główna zaleta tego rozwiązania to możliwość wyświetlania większej ilości treści na raz. W przeglądarce mieści się więcej tekstu, a w grach pole widzenia jest większe.
Bardzo wygodna jest również obsługa dwóch aplikacji jednocześnie. Podczas oglądaniu filmu na YouTubie wciąż zostaje sporo miejsca chociażby na Facebooka.
Szkoda tylko że LG - w przeciwieństwie do Samsunga - nie stosuje ekranów 18,5:9. Te 0,5 w pionie więcej to akurat, by zmieścić na ekranie film z YouTube'a, Facebooka i klawiaturę. W przypadku 18:9 klawiatura "wypycha" okno z filmem poza ekran.
Co z filmami? Te kinowe (zazwyczaj 21:9) lepiej dopasowują się do takiego ekranu niż do 16:9 (mniejsze czarne pasy na górze i na dole). W przypadku wideo 16:9 pasy pojawiają się po bokach, ale domyślny odtwarzacz wideo, YouTube czy Netflix pozwalają rozciągnąć film na cały wyświetlacz.
Osobiście jestem fanem paneli 18:9, więc cieszy mnie, że zaczynają się pojawiać w tańszych urządzeniach.
Sama jakość wyświetlanego obrazu jest jednak co najwyżej poprawna
Jeśli chodzi o ekran, producent całą uwagę skupił na proporcjach, wąskich ramkach i zaokrąglonych rogach. Co z obrazem?
Kolory są jak na mój gust trochę zbyt przybladłe i niezbyt wiernie odwzorowane. Dodatkowo podświetlenie jest tak skonstruowane, że już pod lekkim kątem widać spadek jasności. Nie jest tak, że na widok tego obrazu krwawią oczy, ale do ideału daleko.
Mocne strony? Dobrze wypada względnie wysoka rozdzielczość przekładająca się na dobrą ostrość. Cieszy też niski poziom minimalnej jasności, dzięki czemu ekran nie oślepia w środku nocy (zwłaszcza w połączeniu z trybem czytania, który ogranicza ilośc emitowanego światła niebieskiego). Dobra jest też głębia czerni; czarne elementy zlewają się z ciemną ramką.
Oczywiście w tym segmencie cenowym zdarzają się ekrany gorsze, ale trafiają się też lepsze. Przykładowo Galaxy J5 (2017) ma świetny ekran Super AMOLED, któremu panel Q6 może szorować buty. Smartfon LG bronić się może tylko (albo aż?) proporcjami.
Mimo nie najlepszych podzespołów, wydajność jest akceptowalna
LG Q6 jest napędzany przez Snapdragona 435. To jednostka ze średniej półki, która cechuje się przeciętną wydajnością. Wspierają ją 3 GB pamięci RAM.
LG Q6 | |
---|---|
Producent | LG Q6 |
Model procesora | Qualcomm Snapdragon 435 |
Segment | Smartfon ze średniej półki |
System operacyjny | Android 7.1 |
Przekątna ekranu | 5.5″ |
Rozdzielczość ekranu | 2160 x 1080 |
Maksymalna pamięć operacyjna | 3 GB RAM |
Maksymalna pamięć wewnętrzna | 32 GB |
Rozdzielczość matrycy | 13 Mpix |
Pojemność akumulatora | 3000 mAh |
Choć zastosowany układ nie grzeszy wydajnością, LG wycisnęło z niego ostatnie soki. Mimo dość zaawansowanej i nafaszerowanej funkcjami nakładki, smartfon działa sprawnie. Oczywiście o niebywałej szybkości nie ma mowy, a podczas korzystania z osławionej aplikacji Facebooka czy przeglądania nafaszerowanych multimediami stron występują drobne przycinki animacji, ale nie jest to nic dyskwalifikującego.
Co z RAM-em? Podczas suchego testu polegającego na uruchomieniu 13 aplikacji i przełączania się między nimi, Q6 faktycznie jest w stanie wszystkie wczytać z pamięci, ale w codziennym użytkowaniu zarządza pamięcią operacyjną dość agresywnie. Wystarczy spędzić chwilę z jedną apkę, by kilka ostatnich na liście zostało ubitych.
Jeśli chodzi o gry, póki co Q6 bezproblemowo łyka praktycznie wszystkie gry 2D i radzi sobie z średnio wymagającymi tytułami 3D pokroju "Asphalt Xtreme". W "Mortal Kombat X" da się grać, choć płynność nie jest idealna, ale już bardziej zaawansowany graficznie "Iron Blade" wyraźnie klatkuje wyświetlając raptem kilkanaście klatek na sekundę. Dodam jeszcze, że smartfon dość szybko się nagrzewa, choć temperatura nie przekracza granicy komfortu.
Proste gierki? Jak najbardziej, ale bardziej zaawansowani gracze muszą się rozejrzeć za innym smartfonem.
LG Q6 ma bardzo funkcjonalne oprogramowanie
Nakładka LG UX należy do moich ulubionych. Oprogramowanie jest schludne, podatne na konfiguracje, przemyślane i funkcjonalne. Wymienię kilka funkcji, które szczególnie przypadły mi do gustu.
- Kosz na aplikacje - usunięte aplikacje są trwale usuwane dopiero po 24 godzinach; początkowo są jedynie dezaktywowane, dzięki czemu można je szybko przywrócić w razie pochopnej decyzji o usunięciu.
- Kosz na multimedia - również usuwane zdjęcia i filmy przenoszone są tymczasowo do kosza, z którego trwale usuwane są dopiero po upływie 7 dni.
- Konfigurowalne przyciski funkcyjne - układ i kolor wirtualnych klawiszy na dolnej krawędzi można modyfikować oraz dodać skróty do notatnika czy przycisku zsuwającego panel powiadomień.
- Współpraca oprogramowania z akcesoriami - po podłączeniu słuchawek telefon może automatycznie uruchamiać zdefiniowaną wcześniej apkę (np. odtwarzacz muzyki).
- Inteligentne zarządzenia modułami łączności - po wyjściu lub powrocie do domu telefon może automatycznie wyłączyć/włączyć moduły Bluetooth i Wi-Fi (w celu zaoszczędzenia energii) oraz zmienić profil dźwiękowy.
- QuickMemo+ - znajdująca się zawsze pod ręką (panel powiadomień lub pasek funkcyjny na dole) aplikacja pozwalająca tworzyć notatki czy edytować zrzuty ekranu.
Autorskich dodatków LG jest sporo i nie są to tylko zapchajdziury wrzucone tylko po to, by telefon kusił bogatymi możliwościami w materiałach promocyjnych. Z wielu z nich naprawdę chce się korzystać i nawet systemowe aplikacje są tak dopracowane, że w wielu przypadkach nie mam ochoty pobierać zamienników.
Zabezpieczenia biometryczne leżą i kwiczą
Można się wpatrywać w obudowę LG Q6 godzinami, ale i tak nie dostrzeże się jednej rzeczy - czytnika linii papilarnych. Po prostu go zabrakło, co w 2017 roku nawet w telefonie ze średniej półki ciężko wybaczyć. Zwłaszcza że sensownej alternatywy brak.
Zamiast skanera odcisków palców LG proponuje funkcję rozpoznawania twarzy. Ta pod względem zaawansowania nie ma jednak nic wspólnego ze znanym z iPhone'a X Face ID. Do rozpoznawania użytkownika wykorzystywany jest przedni, niczym niewyróżniający się aparat. To rodzi kilka problemów:
- twarz skanowana jest w dwóch wymiarach, co oznacza, że skaner bardzo łatwo jest oszukać;
- ograniczony kąt widzenia aparatu sprawia, że telefon musi się znajdować na wprost twarzy;
- funkcja działa kiepsko ciemności (choć wystarczy choć delikatne światło, by twarz została zeskanowana).
Mnie bez problemu udało się odblokować telefon własnym zdjęciem wyświetlonym na drugim telefonie. Co więcej, skaner pozwala uzyskać dostęp do telefonu mimo zamkniętych oczu. W efekcie jest to funkcja praktycznie bezużyteczna. Nie mówiąc już o tym, że skanera twarzy nie obsługują aplikacje bankowe.
Alternatywy?
Alternatywne zabezpieczenia to kod PIN, wzór oraz Knock Code, czyli odblokowywanie telefonu zdefiniowaną wcześniej sekwencją stuknięć w ekran.
Jeśli ktoś zdążył się już jednak przyzwyczaić do wygody, jaką daje skaner odcisków palców, zabawa w kody i wzory będzie dla niego upierdliwa. Z kolei skaner twarzy to żadne zabezpieczenie.
Niestety brak czytnika linii papilarnych w oczach wielu osób może całkowicie zdyskwalifikować ten skądinąd niezły telefon już na starcie.
Zły głośnik w złym miejscu
Wąskie ramki i relatywnie kompaktowe gabaryty sprawiły, że projektanci musieli pójść na kilka konstrukcyjnych kompromisów. Poza wspomnianym brakiem skanera biometrycznego, doskwierało mi także umiejscowienie głośnika. Ten znalazł się na dolnej krawędzi tyłu obudowy.
Gdy Q6 leży na kanapie czy poduszce ekranem do dołu, dźwięk jest wyraźnie wytłumiany. Nie całkowicie - znajdując się w tym samym pokoju co telefon jestem w stanie usłyszeć dzwonek, ale już z innego pomieszczenia nie ma na to szans. Nie pomaga tutaj fakt, że głośnik sam w sobie gra dość cicho.
Lepiej sprawdza się głośnik nad ekranem; podczas rozmowy głos rozmówcy jest wystarczająco głośny i klarowny. Żadnych zastrzeżeń nie mam także odnośnie pracy modułów łączności. Jeśli więc chodzi o funkcje telefonicznem, uciążliwe mogą być jedynie problemy z usłyszeniem dzwonka w głośniejszym otoczeniu.
Aparat jest w porządku
Aparat jest czymś, na co po spadku cen o blisko 1/3 w ciągu kilku tygodni mogę spojrzeć łaskawszym okiem. Przy cenie startowej w wysokości 1500 zł można było mieć zastrzeżenia, ale jak na mniej niż 1000 zł jest naprawdę dobrze.
W dzień smartfonowi udaje się zachować żywe kolory bez sztucznego ich przesycania. Finalne fotki są bardzo naturalne. Automat dobrze je eksponuje i poprawnie ustawia balans bieli. Jednak mimo 13-megapikselowej matrycy, szczegółowość zdjęć nie jest jednak zbyt imponująca.
Po zmroku o szumy nietrudno, ale mimo braku optycznej stabilizacji i przeciętną optykę, da się ustrzelić nieporuszone przesadnie zdjęcie z ręki.
Przyczepić mogę się dziwnie działającego autofokusu. LG Q6 potrafi szybko i skutecznie złapać ostrość (co w tym segmencie cenowym nie jest standardem), ale podczas fotografowania obiektów z bliska ma problemy z jej utrzymaniem. Kwiat znajdujący się przed obiektywem wyostrzany jest błyskawicznie, ale po ok. 2 sekundach punkt ostrości przechodzi na tło. Dzieje się tak praktycznie za każdym razem, gdy obiekt znajduje się mniej niż 20 cm od obiektywu, więc spust migawki trzeba nacisnąć od razu po ustawieniu ostrości. Trochę to irytujące.
Na uwagę zasługuje szerokokątny aparat do selfie
Przedni aparat ma 100-stopniowy kąt widzenia, co jest niezłym wynikiem. Nie trzeba używać selfie-sticka, by zmieścić na zdjęciu grupkę znajomych lub/i spory obiekt w tle.
Przy 100 stopniach krawędzie zdjęcia są zniekształcone, dlatego oprogramowanie pozwala robić zdjęcia także w węższym kącie; środek kadru jest wówczas wycinany cyfrowo.
100 stopni to fajny dodatek, ale trzeba mieć na uwadze, że sama jakość zdjęć z przedniego aparatu nie zachwyca.
Oprogramowanie aparatu jest proste, ale intuicyjne
Apka aparatu jest ascetyczna i nie ma trybu profesjonalnego. Szkoda, ale funkcjonalne braki nadrabia wygodą obsługi. Przykładowo:
- między przednim a tylnym aparatem można się przełączać przesuwając palec po ekranie;
- wirtualny przycisk spustu migawki pełni jednocześnie funkcję suwaka odpowiedzialnego za przybliżanie;
- aparat można uruchomić błyskawicznie z poziomu zablokowanego ekranu naciskając dwukrotnie przycisk ściszania.
Jeśli chodzi o ponadpodstawowe funkcje, smartfon wykorzystuje nietypowe proporcje ekranu i zachęca do robienia kwadratowych zdjęć. W chwili wykonywania takiej fotki dolna połowa ekranu wypełniona jest przez inne zdjęcie. Pozwala to w wygodny sposób stworzyć idealnie dopasowane kolaże.
Można nawet nałożyć półprzeźroczystą fotkę na wizjer, aby stworzyć kilka zdjęć o podobnej kompozycji. Co można dzięki temu uzyskać? Pozwólcie, że przytoczę przykłady z materiałów prasowych, które świetnie obrazują, o co chodzi.
Jeśli ktoś podczas robienia zdjęć lubi wykazać się kreatywnością, będzie miał czym się pobawić.
Bateria jest przeciętna
Q6 z wbudowanym akumulatorem 3000 mAh w moim scenariuszu codziennego użycia (głównie Facebook, Twitter, mail, komunikatory, Spotify, przeglądarka i rozmowy głosowe) wyciąga 4-5 godzin aktywnego ekranu w ciągu doby. Nie jest to wynik ani wybitny, ani bardzo zły, choć zważywszy na to, że podzespoły w tańszych telefonach są mniej zasobożerne niż we flagowcach, oczekiwałbym czegoś więcej.
Q6 ponadprzeciętnie dobrze zarządza jednak energią, gdy ekran jest wygaszony. Smartfon może przeleżeć wiele godzin odpięty od ładowarki, a jego bateria topnieje tylko odrobinę. Dzielnie znosi również dłuższe rozmowy głosowe czy wielogodzinne odtwarzanie muzyki.
Szybkiego ładowania niestety brak. Dołączony do zestawu zasilacz pozwala "nakarmić" telefon w blisko 3 godziny, czyli długo. Czas ten można jednak skrócić do nieco ponad 2 godzin sięgając po szybszą ładowarkę.
Podsumowując
Czy warto kupić LG Q6? To kwestia priorytetów. Smartfon ten ma jeden ogromny atut i jedną poważną wadę.
Największą zaletą jest jest duży ekran FullVision w relatywnie małej obudowie. To połączenie, którego próżno szukać wśród markowych smartfonów za mniej niż 1000 zł, a "bezramkowa" konkurencja z Chin ma spore braki jakościowe. Jakby nie było, ekran jest w zasadzie najważniejszym elementem smartfona, więc Q6 ma czym walczyć o serca klientów.
Na liście mniej i bardziej akceptowalnych wad znajduje się jednak taka, którą wybaczyć trudno. Mowa o braku czytnika linii papilarnych i sensownej alternatywy dla niego, bo - umówmy się - skaner twarzy, który można oszukać podsuwając mu zdjęcie profilowe z Facebooka, to żadna alternatywa.
Jeśli nie zależy ci na wąskich ramkach, znajdziesz lepsze smartfony. Jeśli od zawsze marzyłeś o sporym wyświetlaczu w telefonie, który nie rozepcha ci kieszeni, a czytnik linii papilarnych nie jest dla ciebie priorytetem, warto wziąć Q-szóstkę pod uwagę.
- ergonomia (duży ekran w małej obudowie)
- praktyczne proporcje 18:9
- podniesiona wytrzymałość
- funkcjonalne oprogramowanie
- niezły aparat
- brak czytnika linii papilarnych
- podatność obudowy na zarysowanie
- głośnik w kiepskim miejscu