Miesiąc z watchOS 10. Apple Watch stał się lepszy, ale wciąż daleki od ideału
Apple wykonał krok w dobrą stronę, ale szkoda, że ten krok nie jest większy.
20.07.2023 | aktual.: 25.07.2023 19:31
Interfejs systemu iOS (początkowo znanego jako iPhone OS) od razu okazał się strzałem w dziesiątkę. Od premiery pierwszej wersji minęło 16 lat, a cała filozofia systemu została z grubsza niezmieniona. Jasne, w międzyczasie pojawiła się masa nowych funkcji czy zmiany podyktowane powiększeniem ekranu, ale podstawy obsługi iPhone'a pozostają takie same.
W przypadku platformy watchOS jest inaczej, bo widać, że Apple ma problemy z osiągnięciem efektu, z którego byłby zadowolony. System ten nie ma jeszcze nawet dekady, a jego interfejs zostaje wywrócony do góry nogami już po raz drugi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
watchOS 10 - podobnie jak kiedyś watchOS 3 - zmienia całą filozofię systemu, układ poszczególnych elementów interfejsu i przeznaczenie fizycznych przycisków. Po miesiącu testów wersji beta nie mam wątpliwości, że jest to - jak dotąd - najbardziej udana odsłona oprogramowania Apple Watcha, ale wciąż nieidealna.
watchOS 10, czyli jak się uczyć, to od najlepszych
Jeśli chodzi o oprogramowanie na smartfony, nie mam swojego zdecydowanego faworyta, bo w każdym systemie operacyjnym i w każdej androidowej nakładce widzę masę zalet i wad. I nie mam większych problemów z przyzwyczajeniem się do któregokolwiek interfejsu.
Jeśli jednak chodzi o smartwatche, Samsung ze swoim One UI, obracanym/dotykowym pierścieniem i widżetami w mojej ocenie powinien być stawiany na wzór. To, ile funkcji i treści udało się programistom upchnąć na małym ekraniku w taki sposób, by użytkownika dzielił od nich jeden ruch palca, to dla mnie sztandarowy przykład wyciskania ze sprzętu ostatnich soków.
W przypadku Apple Watcha producent starał się dotychczas upchnąć jak najwięcej funkcji i treści na tarczy zegara. Te, które się nie zmieściły, wymagały uruchamiania aplikacji. Skazywanie użytkownika na żonglowanie aplikacjami na mikroskopijnym ekranie od zawsze było dla mnie jednak poronionym pomysłem. Dlaczego głupie uruchomienie stopera ma się wiązać z wielką wycieczką po interfejsie?
watchOS 10 został przeprojektowany tak, by - podobnie jak w przypadku wspomnianego One UI - centralną częścią interfejsu stały się widżety. I choć sam pomysł popieram, to jego wykonanie pozostawia póki co sporo do życzenia.
Raz jeszcze podkreślam jednak, że oprogramowanie znajduje się w fazie beta, więc do jesiennej premiery sporo może się zmienić. I oby tak było.
Kopiować trzeba umieć, czyli co jest nie tak z watchOS 10
Wspomniałem wcześniej o uruchamianiu stopera, więc omówmy korzystanie z nowego interfejsu na tym przykładzie.
Zamiast uruchamiać stoper z poziomu siatki aplikacji, mogę teraz jednym ruchem palca przejść z tarczy zegara do interesującego mnie widżetu.
Chciałoby się, by stoper dało się z poziomu tegoż widżetu uruchomić, prawda? Nic z tych rzeczy. Po kliknięciu widżetu i tak uruchamiana jest pełnoekranowa aplikacja i dopiero z tego poziomu można aktywować odliczanie czasu.
A teraz najlepsze. Gdy wracam do widżetu stopera, ten nie pokazuje nawet czasu odmierzanego w czasie rzeczywistym! Widzę jedynie, ile czasu upłynęło w momencie minimalizowania aplikacji.
Za mało dziwnie? To patrzcie na to. Gdy stoper jest uruchomiony, wyżej pojawia się osobny widżet stopera, który wygląda inaczej, odmierza czas i jest interaktywny.
Problemem bywa także niewielki rozmiar widżetów. Np. dłuższe nazwy wydarzeń w kalendarzu często nie mieszczą się w widżecie, przez co i tak co chwilę muszę otwierać całą aplikację.
Ja wiem, że watchOS 10 znajduje się dopiero w fazie beta i może część wad zostanie z czasem wyeliminowana. Dziwi mnie jednak, że na tym etapie ktoś w ogóle wpadł na pomysł zaprojektowania małych i nieinteraktywnych widżetów, które i tak wymagają korzystania z aplikacji w celu wykonania najprostszych czynności.
watchOS 10 ponadto nawet nie stara się być systemem specjalnie intuicyjnym
Ustaliliśmy już, że watchOS 10 wprowadza drastyczne zmiany w interfejsie, które wymuszą na użytkownikach zmianę przyzwyczajeń. Oczekiwałbym więc, że zostaną one wprowadzone w taki sposób, by oprogramowanie zachowywało się logicznie i intuicyjnie, dzięki czemu przesiadka byłaby jak najmniej inwazyjna. Ale tak nie jest.
Wspomniane widżety wysuwane są z dołu ekranu, a powiadomienia z góry. Oba elementu interfejsu - w mojej ocenie - powinny być swoimi lustrzanymi odbiciami i zachowywać się tak samo. Ale wyglądają tak jakby projektowały je różne zespoły, które nie miały ze sobą kontaktu.
Aby wysunąć widżety, mogę przeciągnąć palec po ekranie lub obrócić koronkę. I super.
Aby jednak wysunąć powiadomienia, muszę przeciągnąć palec po ekranie. Oprogramowanie z jakiegoś powodu nie reaguje na ruch koronki w drugą stronę. No gdzie tu logika?
Mam jeszcze lepszy przykład sprzeczności z logiką. Gdy na ekranie pojawia się powiadomienie, animacja "wysuwa" je z dołu ekranu. Ale dlaczego z dołu, skoro na dole znajdują się widżety, a miejsce powiadomień jest u góry? No kto to projektował?
I ponownie - może te rzeczy także zostaną naprawione później, ale nie rozumiem, dlaczego na tym etapie watchOS 10 jest tak nieintuicyjny. Ja rozumiem, że w fazie beta oprogramowanie ma prawo być niestabilne. Ale żeby wykładało się na samych podstawach projektowania interfejsów?
Oczywiście do wszystkiego idzie się przyzwyczaić i po kilku dniach można korzystać z Apple Watcha bez zastanawiania się, jak wykonać każdą prostą czynność. Szkoda tylko, że watchOS 10 - mimo obecności widżetów - wymaga często wykonania zdecydowanie większej liczby kliknięć niż to konieczne.
Finalna wersja watchOS 10 prawdopodobnie trafi do użytkowników we wrześniu. Na aktualizację załapią się wszystkie Apple Watche od Series 4 w górę.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii