Nokia nie tylko chce przetrwać, ale zamierza być liderem
Do niedawna kolejne wypowiedzi Stephena Elopa przypominały tylko marketingowe materiały, w których zapewnia się inwestorów o świetnej przyszłości firmy. Wygląda jednak na to, że Nokia nie tylko rzeczywiście wychodzi na prostą, ale ma również bardzo duże ambicje.
13.03.2013 | aktual.: 13.03.2013 13:00
Do niedawna kolejne wypowiedzi Stephena Elopa przypominały tylko marketingowe materiały, w których zapewnia się inwestorów o świetnej przyszłości firmy. Wygląda jednak na to, że Nokia nie tylko rzeczywiście wychodzi na prostą, ale ma również bardzo duże ambicje.
Pamiętam oburzenie wielu internautów, gdy Nokia wiązała się na wyłączność z platformą Windows Phone. Elop, były pracownik Microsoftu, nie wydawał się najwłaściwszą osobą do podejmowania tego typu decyzji, a kolejne kwartały nie przynosiły dobrych wieści. W tym czasie jedni krytykowali Nokię za problemy z zarządem, obniżając kolejne ratingi kredytowe, a inni zapewniali, że kiedyś będzie lepiej.
Ostatni raport finansowy Nokii pokazał, że firma rzeczywiście staje na nogi, a upór Elopa nie był bezzasadny. W czwartym kwartale 2012 roku spółka odnotowała 439 milionów euro zysku operacyjnego. Było to spore zaskoczenie i istotna poprawa, bo w ciągu wcześniejszych trzech miesięcy Nokia straciła 576 milionów euro.
Gdy dyrektor generalny fińskiego koncernu ma już pewne dane, którymi może się pochwalić, jego wypowiedzi są coraz śmielsze. Na ostatnim spotkaniu z inwestorami powiedział na przykład:
Moim celem jest, by firma ostatecznie stała się czytelnym zwycięzcą. Musimy wygrać... To się stanie, gdy wypuścimy więcej produktów takich jak Lumia 920. To jest typ produktu, którego chcą klienci. Wyróżnia się i coraz więcej konsumentów mówi: kocham go.
Wypowiedź jest o tyle zaskakująca, że niedawno wiele agencji ratingowych oceniało akcje Nokii na poziomach spekulacyjnych, zauważając coraz mniejszą płynność finansową firmy i w efekcie bardzo prawdopodobne bankructwo. Zapewnienia Elopa, że fiński koncern ostatecznie zostanie "czytelnym liderem", na razie wydają się bardzo odległe. Jeśli Nokii udało się jednak dźwignąć z kolan, bez wątpienia wie, czego oczekują klienci i wiele może się dzięki temu zmienić.
Trzeba jednak zauważyć, że konkurencja (w postaci choćby Apple'a i Samsunga) jest bardzo mocna. Nowe Androidy mają lepszą specyfikację niż Windows Phone'y. Chociaż zazwyczaj nie wykorzystują tylu innowacyjnych rozwiązań co smartfony fińskiej firmy, dla wielu klientów ważniejsze są cyferki. Mocnym punktem konkurencji jest nieporównywalnie większe zaplecze aplikacji. Mimo że Nokia i Microsoft cały czas zabiegają o pojawienie się ważnych tytułów na WP, i tak wciąż nie udało im się przekonać wielu dużych firm. Do tego Samsung, a nawet Sony w ostatnim czasie inwestują spore sumy w działania reklamowe.
Nokia nie będzie miała łatwego zadania - to pewne. Być może pomoże nowa generacja tanich Lumii, która wkrótce wejdzie do sprzedaży. W połowie roku mają pojawić się również następcy obecnych high-endów, czyli model z aluminiową obudową oraz EOS z aparatem 41 Mpix. Jeżeli Finom uda się odpowiednio je wypromować, być może nawiążą walkę nawet z Galaxy S i iPhone'ami.
Źródło: WMPU