OnePlus 5 to dobry wybór nie tylko dzięki atrakcyjnej cenie [TEST]
OnePlus 5 to smartfon wyróżniający się dobrym stosunkiem cena/jakość. Za mniej niż 2500 zł można kupić topowe urządzenie z potężną specyfikację, ekranem AMOLED, dobrze wykonaną obudową i podwójnym aparatem. Jak to wszystko sprawdza się w praktyce? Zapraszam do lektury.
29.09.2017 | aktual.: 01.10.2017 14:34
OnePlus 5 | |
---|---|
Producent | OnePlus |
Model procesora | Qualcomm Snapdragon 835 |
Segment | Smartfon flagowy |
System operacyjny | Android 7.1 |
Przekątna ekranu | 5.5″ |
Rozdzielczość ekranu | 1920 x 1080 |
Maksymalna pamięć operacyjna | 8 GB RAM |
Maksymalna pamięć wewnętrzna | 128 GB |
Rozdzielczość matrycy | 16 Mpix |
Pojemność akumulatora | 3300 mAh |
Specyfikacja; wzornictwo; ekran; wydajność
OnePlus 5 dostępny jest w dwóch konfiguracjach: z 6/64 i 8/128 GB pamięci. Do mnie na testy trafiła wersja mocniejsza.
Biorąc jednak pod uwagę relatywnie niewielką różnicę w cenach obu wariantów (ok. 250 zł) zdecydowanie warto sięgnąć po droższy model. Może 2 GB RAM-u więcej nie zrobią diametralnej różnicy w wydajności, ale już więcej pamięci na dane prędzej czy później doceni każdy. Zwłaszcza, że w smartfonie zabrakło slotu na karty pamięci.
OnePlus 5 cechuje się bardzo dobrą jakością wykonania
Smartfon robi bardzo dobre wrażenie już w chwili pierwszego wzięcia do ręki. A właściwie nawet wcześniej, bo już sam sposób pakowania daje poczucie, że ma się do czynienia z produktem premium.
Niemal całą obudowę wykonano z dobrej jakości matowego aluminium. Plastikowe są tylko paski antenowe w dolnej i górnej części obudowy.
Zaskoczyło mnie to, że OnePlus 5 na żywo nie wygląda jak perfidna kopia iPhone'a 7 Plus
OK, źródło inspiracji jest więcej niż oczywiste. Rozmiar, przycisk pod ekranem, dobór kolorów, umiejscowienie podwójnego aparatu, kształt pasków antenowych - nie da się ukryć, że te elementy projektanci OnePlusa 5 zerżnęli od Apple'a.
O ile jednak na zdjęciach promocyjnych oba telefony są trudne do odróżnienia, o tyle na żywo podobieństwo nie jest aż tak uderzające. Wpływ na to ma kształt obudowy. iPhone ma płaski tył, a OnePlus 5 wyraźnie zaoblony, dzięki czemu inaczej odbija światło. iPhone jest ponadto idealnie prostokątny, a jego chiński klon bardziej jajowaty. Te detale sprawiają, że na żywo nie pomyliłbym tych telefonów nawet z daleka.
Miłą niespodzianką była też dla mnie ergonomia
iPhone 7 Plus pod względem ergonomii balansuje dla mnie na granicy używalności. Od OnePlusa 5 - ze względu na podobne wzornictwo i zbliżone wymiary - oczekiwałem podobnego poziomu, ale jest o niebo lepiej. Wspomniane zaokrąglenia pozytywnie wpływają na to, jak telefon leży w dłoni.
Warto odnotować, że projektanci zastosowali zabieg, dzięki któremu telefon sprawia wrażenie szczuplejszego. Obudowa jest mocno zwężona przy krawędziach, a przy samej ramce ma mniejszą grubość niż na środku u konstrukcji.
Suwak powiadomień jest mega praktyczny
Na krawędzi obudowy ulokowany został 3-stopniowy suwak powiadomień. Za jego pomocą można błyskawicznie przełączyć się na wibracje lub całkowicie wyciszyć powiadomienia bez konieczności wybudzania telefonu.
Jako że po wyjściu z domu zawsze wyciszam dźwięki, rozwiązanie to znajduję wyjątkowo przydatnym. Szkoda, że niewielu producentów stosuje podobne przełączniki.
Jakość wyświetlanego obrazu stoi na wysokim poziomie
Smartfon ma ekran nazwany przez producenta Optic AMOLED-em. Pod tym określeniem kryje się panel Super AMOLED Samsunga, w którym producent po swojemu skalibrował kolory. W ustawieniach i tak można jednak znaleźć kilka profilów, więc każdy dopasuje obraz pod siebie.
Obraz - jak to w AMOLED-ach - robi wrażenie. Barwy są żywe, kąty widzenia świetne, a czerń czarniejsza być nie może. Rozdzielczość FullHD przy codziennym użytkowaniu jest natomiast wystarczająca.
Pokochałem tryb czytania
Z poziomu wysuwanego z góry paska z ustawieniami można uruchomić Reading Mode, czyli tryb, w którym obraz wyświetlany jest w odcieniach szarości i przypomina podświetlony e-papier. Faktycznie dzięki tej funkcji czyta się lepiej, a ekran nie męczy wzroku.
Wolę tę funkcję od popularnego filtru niebieskiego światła, w którym wyświetlacz nabiera pomarańczowego odcienia, co wygląda brzydko. Taka "gazetowa" kolorystyka odpowiada mi zdecydowanie bardziej.
Zablokowany ekran wykrywa gesty, ale jest przy tym zbyt czuły
Na zablokowanym ekranie można zarysować palcem zdefiniowaną wcześniej literę, aby włączyć latarkę czy uruchomić aparat lub wybraną aplikację. Wygodne, przydatne i działa.
Większe zastrzeżenia mam za funkcji wybudzania ekranu dwukrotnym dotknięcie jego powierzchni. Uwielbiam tę funkcję w innych smartfonach, ale tutaj ekran jest zbyt czuły. Wystarczy niechcący musnąć ekran, a nawet najmniejsze oderwanie palca interpretowane jest jako dwuklik. Często odblokowywałem przez to telefon chowając do kieszeni czy odkładając go na stół, więc musiałem ten tryb wyłączyć i używać skanera odcisków palców lub przycisku zasilania. Szkoda.
OnePlus 5 jest nieprawdopodobnie szybki
Jeśli pod jakimś względem konkurencja nie ma do OnePlusa 5 startu, jest to szybkość działania. Bardzo mocne podzespoły w połączeniu z lekkim, dobrze zoptymalizowanym oprogramowaniem robią robotę. Mam wrażenie, że podstawowe aplikacje (dialer, wiadomości, kalkulator itp.) OnePlus 5 ładuje od zera szybciej niż niejeden smartfon z RAM-u. Zero przycinek, zero spowolnień.
Smartfon działa też wzorowo nawet pod dużym obciążeniem. Szybkie przełączanie się między wieloma uruchomionymi w tle aplikacjami i odpalanie nowych nie robią na nim wrażenia. A dzięki 8 GB RAM-u, spokojnie można uruchomić kilkanaście apek i nawet cięższych gier, a podczas przełączania się między nimi wszystkie są wczytywane z pamięci podręcznej i gotowe do działania. Coś pięknego.
OxygenOS przypadł mi do gustu
OnePlus 5 po wyjęciu z pudełka pracuje pod kontrolą systemu OxygenOS 4.5, czyli zmodyfikowanego Androida 7.1. Ta modyfikacja nie jest widoczna na pierwszy rzut oka, bo pod względem wizualnym interfejs nie odbiega specjalnie od "czystego" Androida. Wystarczy jednak udać się do ustawień, by odnotować sporo zmian.
A właściwie chodzi nie tyle o zmiany same w sobie, co o możliwość dokonania licznych zmian. Największą zaletą platformy OxygenOS jest bowiem jej podatność na modyfikacje. Zmienić można m.in.:
- motyw graficzny z jasnego na ciemny;
- informacje wyświetlane na pasku stanu (procentowy wskaźnik naładowania baterii czy nawet aktualna prędkość internetu) włącznie z wyglądem ikonek;
- akcję wykonywaną po przytrzymaniu i długim naciśnięciu przycisku home;
- funkcje dostępne z poziomu suwaka powiadomień oraz ich układ.
Nie brakuje również nieco bardziej zaawansowanych funkcji pozwalających skonfigurować oprogramowanie pod siebie. Przydatna jest możliwość wybrania gier, po uruchomieniu których powiadomienia zostaną wygłuszone, a przyciski pojemnościowe dezaktywowane.
Dodać należy do tego obsługę gestów czy świetny Reading Mode. OnePlus dodaje od siebie także możliwość wykonywania wydłużonych zrzutów ekranu, na których można uwiecznić np. całą stronę internetową.
W efekcie powstał system, który swoją lekkością nie odstaje od "czystego" Androida i w którym jednocześnie nie brakuje przydatnych funkcji znanych z nakładek. OxygenOS daje się lubić.
Wspomnę jeszcze tylko, że początkowo miałem problemy ze stabilnością (kilka aplikacji wyłączyło się samoczynnie), ale po kilku dniach otrzymałem aktualizację oprogramowania, która je rozwiązała. To kolejny atut systemu OxygenOS - producent trzyma rękę na pulsie i szybko reaguje na ewentualne skargi społeczności.
Szkoda, że oprogramowanie jest niestarannie przetłumaczone
OnePlus dokłada od siebie tak naprawdę niewiele dodatków, a i tak tłumaczenie zlecono najwidoczniej komuś, kto nie miał zielonego pojęcia, co tłumaczy. Przykładowo w apce aparatu tryb Portrait (portretowy) został przetłumaczony na... "Pionowo". Mówimy o sztandarowej funkcji, którą firma mocno się chwali w materiałach promocyjnych.
O tym, że tłumaczenie zostało zrobione po macoszemu, świadczy również fotograficzny samouczek, który w polskiej wersji nie mieści się w okienku.
Nie żebym miał przez to jakieś wielkie problemy z obsługą urządzenia, ale jednak psuje to jego ogólny odbiór. Wiecie - przychodzi do mnie świetnie zapakowany, ładny i perfekcyjnie wykonany sprzęt. Uruchamiam go i dzięki dobremu ekranowi i szybkości działania pierwsze odczucia są jeszcze bardziej pozytywne. Potem zaglądam do oprogramowania, widzę takie kwiatki i mam wrażenie jakbym trzymał w ręku kupionego na na targu chińskiego gniota za 300 zł.
Łączność? W teorii niczego nie brakuje, w praktyce Wi-Fi nie zachwyca
Na papierze wszystko wygląda w porządku. Jest dwuzakresowe Wi-Fi. Jest Bluetooth 5.0. Jest LTE wspierające pasmo B20 (popularne w terenach pozamiejskich w Polsce). Jest gniazdo ładowania USB-C (choć tylko w standardzie 2.0). Jest i NFC.
Niestety nie byłem zadowolony z pracy modułu Wi-Fi; OnePlus 5 gubił zasięg szybciej niż większość telefonów, które testowałem przez kilka ostatnich lat. W mieszkaniu nie ma dramatu, ale jeśli ktoś ma duży dom i liczy na to, że będzie mógł korzystać z domowego Wi-Fi daleko od routera (np. w ogrodzie), może się niemiło zdziwić.
Z pozostałymi modułami łączności nie miałem problemów.
Jakość wbudowanego głośnika nie zachwyca
OnePlus 5 ma pojedynczy głośnik na dolnej krawędzi. Wydobywający się z niego dźwięk jest głośny, ale cechuje się słabą jakością. Jest płaski i ma nieprzyjemnie metaliczną barwę. Jeśli ktoś lubi posłuchać sobie muzyki z telefonu lub oglądać filmy na telefonie z dobrym dźwiękiem, nie będzie zachwycony.
Po podłączeniu słuchawek jest o wiele lepiej - smartfon gra głośno i czysto. Nie jest to poziom audiofilski, ale zdecydowana większość użytkowników będzie zadowolona.
Warto ponadto odnotować, że OnePlus 5 jest jednym z nielicznych smartfonów wspierających kodek AptX HD, który umożliwia bezprzewodowe wysyłanie dźwięku w wysokiej jakości (wymagane kompatybilne słuchawki).
Czytnik linii papilarnych jest szybki i sprawny
Skaner został zintegrowany z nieklikalnym przyciskiem pod ekranem. Nie jest to najszybszy czytnik z jakim miałem do czynienia (Huawei P10 pozostaje liderem), ale szybkość jego działania jest w zupełności wystarczająca. Jest też skuteczny i bardzo rzadko się myli.
Płytka skanująca jest ponadto spora i łatwo wyczuwalna pod palcem.
OnePlus 5 ma dobry aparat główny
Aparat główny ma matrycę o rozdzielczości 16 Mpix, piksele o wielkości 1,2 mikrona oraz przysłonę o jasności f/1,7. Zabrakło niestety optycznej stabilizacji obrazu.
Robione za jego pomocą zdjęcia cechują się dobrą jakością. Szczegółowość jest wysoka, a kolory wiernie odwzorowane. Aparat przechwytuje także sporo szczegółów z cieni i sprawnie ustawia ostrość.
Nocne fotki ustępują tym chociażby z Galaxy S8, ale tragedii nie ma. OnePlus 5 lubi przepalać jaśniejsze punkty i nie obyło się bez szumów i rozmyć, ale ogólna jakość zdjęć jest przyzwoita, a ingerencja algorytmów w strukturę zdjęć nie jest przesadnie widoczna. W tym segmencie cenowym nie ma się czego czepiać.
Aparat dodatkowy z teleobiektywem jest przydatny, ale nieco wykastrowany
Dodatkowy aparat uzbrojony jest w teleobiektyw. Ma matrycę 20 Mpix, piksele o wielkości 1 mikrona oraz przysłonę f/2,6. Parametry są więc dużo gorsze niż w przypadku aparatu głównego. A jak przekłada się to na jakość zdjęć?
Zacznijmy od teleobiektywu, na temat którego z materiałów promocyjnych nie dowiecie się całej prawdy. OnePlus chwali się "2-krotnym bezstratnym przybliżeniem", ale to zgrabna manipulacja. Optycznie obraz przybliżany jest tylko 1,6-krotnie, a reszta kadru docinana jest cyfrowo, aby dobić do przybliżenia 2x.
Przy 2-krotnym przybliżeniu nie jest to wielki problem, ale przy dalszym zoomowaniu owszem. Mnożąc przykładowo przybliżenie optyczne przez 2 otrzymujemy raptem 3,2-krotne przybliżenie, a nie 4-krotne jak w przypadku iPhone'a 7 Plus czy Galaxy Note'a 8. Mimo iż w teorii OnePlus 5 pozwala uzyskać nawet 8-krotny zoom, liczba detali jest niesatysfakcjonująca już przy znacznie niższych poziomach.
Niemniej w dobrych warunkach oświetleniowych nawet to 1,6-krotne przybliżenie optyczne często okazuje się przydatne. Gdy fotografuje się obiekty z daleka, zawsze lepsze to niż zoom w całości cyfrowy.
Dlaczego piszę o dobrych warunkach oświetleniowych? Cóż, aby podczas przybliżania telefon w ogóle przełączył się na teleobiektyw, musi być dość jasno. W pomieszczeniach, pochmurne dni i w nocy telefon zazwyczaj używa do zoomowania aparatu głównego, o czym szerzej pisałem w tym tekście.
Teleobiektyw nie jest oczywiście całkowicie bezużyteczny, bo nieraz mi się przydał. No i lepiej jest mieć drugi aparat niż go nie mieć. Rozwiązanie OnePlusa jest jednak dalekie od ideału.
Tryb portretowy robi, co ma robić
Podwójny aparat potrafi także wykrywać głębię i rozmyć tło za fotografowanym obiektem. Krawędzie są często wycinane niezbyt precyzyjnie, ale ogólny efekt jest przyjemny dla oka.
Jako jednak, że informacje o głębi zbierane są przez dwa aparaty, również i tryb portretowy wymaga dużej ilości światła. Często wyświetlany jest komunikat o niemożności zastosowania efektu, gdyż jest zbyt ciemno.
Aplikacja fotograficzna jest prosta, ale wygodna w obsłudze
Domyślna apka aparatu, poza wspomnianym trybem portretowym, ma także zaawansowany tryb manualny czy funkcje pozwalające robić filmy poklatkowe, slow motion oraz panoramy. Ponadto podczas robienia selfie ekran może pełnić rolę lampy błyskowej.
Interfejs jest przejrzysty i wygodny w obsłudze. Między najważniejszymi funkcjami można się przełączać przesuwając palec po ekranie.
OnePlus 5 - przykładowe wideo
Do baterii nie mam większych zastrzeżeń
Pojemność akumulatora jest spora (3300 mAh), rozdzielczość ekranu nieprzesadzona, a zastosowany układ Snapdragon 835 cechuje się wysoką energooszczędnością. W efekcie smartfon osiąga przyzwoite czasy pracy na jednym ładowaniu.
Przy scenariuszu użytkowania obejmującym przeglądanie sieci, słuchanie muzyki, wykonywanie połączeń głosowych czy korzystanie z komunikatorów dobijałem do 5-5,5 godziny na ekranie w ciągu doby.
Jest i szybkie ładowanie
OnePlus opracował autorską technologię Dash Charge, która ma sporo zalet, ale też jedną wadę - wymaga użycia nie tylko specjalnej ładowarki, ale i specjalnego kabla. Chcąc ładować szybko telefon w domu i w pracy trzeba albo pamiętać o zabieraniu ze sobą przewodu i zasilacza, albo dokupić dodatkowy kabel.
Samo ładowanie przebiega jednak sprawnie. Od 0 do pełna telefon można naładować w mniej niż 90 minut, co jest niezłym wynikiem. Warto przy tym odnotować, że podczas ładowania telefon ani się specjalnie nie nagrzewa, ani nie zwalnia przy bardziej skomplikowanych operacjach.
Podsumowując
Pierwsze oneplusy to smartfony, które miały moim zdaniem łatkę "dobre jak na tę cenę". Z OnePlusa 5 drugą część tej łatki można odciąć - to po prostu dobry telefon, który może śmiało konkurować z innymi flagowcami nie tylko ceną.
OK, gdybym był miliarderem niezwracającym uwagę na cenę, OnePlus 5 może nie byłby moim pierwszym wyborem, ale wierzę, że w oczach niejednej osoby to faktycznie najlepszy smartfon na rynku.
Pod względem szybkości działania nie ma sobie równych, jakość wykonania jest bardzo dobra, oprogramowanie jest przyjemne w użytkowaniu i konfigurowalne, a wyświetlacz jakościowo przebija wiele droższych modeli. No i cena sprawia, że dokonując zakupu ma się poczucie dobrze wydanych pieniędzy.
Oczywiście nie obyło się bez kompromisów - wodoszczelności brak, wbudowany głośnik jest słaby, a aparat - choć przyzwoity - ustępuje smartfonom Samsunga, LG, HTC czy Google'a. Jeśli jednak to nie są twoje priorytety, "będzie pan zadowolony".
- Dobra jakość wykonania
- Niezły ekran ze świetnym trybem czytania
- Przyzwoity aparat z teleobiektywem
- Niesamowita szybkość działania
- Konfigurowalne oprogramowanie
- Dobra bateria
- Brak slotu na kartę pamięci
- Kiepski głośnik multimedialny
- Słaby zasięg Wi-Fi