Efekt szału na Pokémon GO? Sprzedaż powerbanków w Polsce poszybowała w górę
25.07.2016 14:56, aktual.: 25.07.2016 16:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeśli chcesz złapać dużo pokémonów, nie wystarczy dobra kondycja fizyczna. W dobrej kondycji musi być także twój smartfon (a konkretnie jego bateria). Polscy gracze najwidoczniej zdążyli się już o tym przekonać.
Włączony wyświetlacz i nieustannie aktywny GPS to połączenie niezbyt łaskawe dla baterii, dlatego Pokémon GO to potężny wysysacz energii. Jako użytkownik Galaxy S7 edge dotychczas nie miałem powodów do narzekania na akumulator, ale pokémony to zmieniły; o dobie na jednym ładowaniu w zasadzie mogę już zapomnieć. Cóż, przynajmniej nie jestem w tej niedoli osamotniony.
Tak przynajmniej wynika z danych udostępnionych przez Ceneo.pl. Oczywiście swój udział w rosnącej popularności przenośnymi ładowarkami zapewne ma także sezon wakacyjny, ale twórcy porównywarki cen nie mają żadnych wątpliwości co do tego, że to powerbankowy szał zawdzięczamy głównie pokémonom.
Widać również, że graczy nie zadowalają się byle akumulatorkami. Najpopularniejszym na Ceneo powerbankiem w dniach 1-22 lipca 2016 był Xiaomi Mi Power Bank o pojemności 16 000 mAh. Tegoż modelu sam używam zresztą prywatnie.
Co wy na to, producenci smartfonów?
Pokémon GO potrzebowało kilku dni, aby zostać najpopularniejszą grą mobilną w historii USA. Skala popularności tej gry jest wręcz niewyobrażalna i - jak widać - odbija się już na sprzedaży sprzętu.
Firmy produkujące smartfony mają teraz niezłą motywację, by nieco bardziej przyłożyć się do baterii. Coś mi mówi, że ZenFone Max wkrótce będzie miał wielu konkurentów.