Polubiłem wysuwane aparaty, ale... nie potrafię im do końca zaufać

Wysuwane aparaty w smartfonach trafiły pod strzechy. Mimo ich licznych zalet, jedna rzecz wciąż powstrzymuje mnie przed przesiadką.

Xiaomi Mi 9T ma wysuwany aparat do selfie
Xiaomi Mi 9T ma wysuwany aparat do selfie
Miron Nurski

W ostatnim czasie przez moje ręce przewinęło się sporo smartfonów z wysuwanymi aparatami. M.in. Galaxy A80, Xiaomi Mi 9T czy OPPO Reno 10x Zoom. Wszystkie łączy to, że mają obudowy niewiele większe od samych wyświetlaczy, a przy tym te nie są oszpecone żadnymi otworami czy wcięciami.

Po dwóch latach z notchem korzystanie z takiego telefonu jest przyjemnym doświadczeniem. Gdy akurat mam w domu jakąś testówkę z wysuwanym aparatem, sięgam po nią najchętniej. Do przeglądania sieci czy oglądania Netfliksa ideał.

Jedna rzecz mnie jednak powstrzymuje przed przesiadką na smartfon z wysuwanym aparatem: co z odpornością na działanie wody?

Cóż, żaden z wymienionych przeze mnie smartfonów nie ma nawet żadnego certyfikatu świadczącego o wodoszczelności lub chociaż zwiększonej odporności na zachlapania. Nie mam pewności, że po kontakcie z cieczą uległyby uszkodzeniu, ale nie mam też pewności, że by do tego nie doszło.

Nie żebym był jakimś wielkim fanem robienia podwodnych zdjęć (choć i to mi się zdarza), ale jeśli producent deklaruje, że jego telefon wytrzyma godzinę pod wodą, jestem skłonny uwierzyć, że przetrwa deszcz. A to jest dla mnie szalenie istotne.

Galaxy S10 ma otwór w ekranie. Galaxy A80 nie
Galaxy S10 ma otwór w ekranie. Galaxy A80 nie

Co prawda na YouTubie można znaleźć filmy udowadniające, że nawet smartfony z wysuwanymi aparatami są w stanie wytrzymać pod wodą, ale to dla mnie za mało, by im w 100 proc. zaufać. Mówimy o ruchomym, pracującym elemencie, który potencjalnie z czasem może się coraz bardziej rozszczelniać. Świeżo wyjęty z pudełka smartfon może przetrwać test, ale to nie daje gwarancji, że po kilku tygodniach czy miesiącach jego odporność będzie równie wysoka.

Najgorsze jest to, że nawet ciężko o etui, które rozwiązałoby ten problem. Większość pokrowców do tego typu smartfonów ma otwór na moduł z aparatem, więc najbardziej newralgiczny element nie jest chroniony.

Dlaczego piszę o tym wszystkim akurat teraz?

Jako że wybrałem się na Pol'and'Rock Festival, przed wyjazdem musiałem podjąć dezycję, który telefon ze sobą zabiorę. To przecież dobra okazja, by przyjrzeć się możliwościom aparatu, więc pod uwagę brałem świeże testówki. Później sprawdziłem jednak prognozę pogody...

Obraz

Po namyśle z listy kandydatów wykreśliłem telefony z wysuwanymi aparatami, mimo że uwielbiam je wszystkie. Ba, w Galaxy A80 można robić selfie aparatem głównym, co w festiwalowych okolicznościach przyrody jest funkcją mile widzianą. Perspektywa spędzenia kilku dni kilkaset kilometrów od domu sprawia jednak, że wolę maksymalnie zminimalizować ryzyko wyjęcia z kieszeni ładnego przycisku do papieru.

Mimo więc, że w 99 proc. sytuacji telefony z wysuwanymi aparatami spełniają moje wymagania, ten 1 proc. sprawia, że w ogólnym rozrachunku wolę coś z oszpeconym ekranem, ale z IP68.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)