Przełomowe telefony każdego roku? Na szczęście mamy to już za sobą!
Na początku roku oczekiwania ludzi śledzących branżę mobilną sięgają zenitu. Całkiem niedawno producentom udawało się zaspokoić ich żądzę nowości. Teraz nie jest już tak łatwo.
05.03.2014 | aktual.: 05.03.2014 10:50
Droga do stabilizacji
W 2009 roku kupiłem HTC Magic. Pół roku później było to urządzenie przestarzałe. Kupiłem więc HTC Desire, który był wyraźnie wydajniejszy, lepiej wykonany i oferował wiele ciekawych rozwiązań software’owych. W 2011 roku do sprzedaży trafił Samsung Galaxy SII, który niemal pod każdym względem przewyższał mojego Desire. Po nim pojawiły się Samsung Galaxy SIII i HTC One X, które znów okazały się zdecydowanie lepsze od modeli z 2011 roku. A dalej? Urządzenia z 2013 były oczywiście szybsze od Androidów z 2012 roku, ale różnica nie była radykalna. Dziś SGSIII czy HOX nadal dobrze służą właścicielom. Rynek się ustabilizował. Na szczęście.
Być może część z Was tęskni za czasami, gdy każda kolejna generacja urządzeń mobilnych spychała w cień sprzęt z roku wcześniejszego. Ja nie. Cieszę się, że zeszłoroczne, a nawet dwuletnie smartfony z górnej półki wciąż świetnie sobie radzą i nie trzeba co roku wydawać niemałej przecież kwoty na nowy telefon.
Spokojniejsi mogą być także użytkownicy urządzeń low i mid-endowych. Także one są już na tyle wydajne, że z powodzeniem powinny wystarczyć do końca dwuletniej umowy z operatorem. Zwykle są także nieźle wykonane i mają dobre ekrany.
Oczywiście wciąż jest kilka obszarów, w których producenci mogą się wykazać. Czekamy na aparaty nowej generacji i rozwiązania, które wydłużą czas pracy smartfonów. Wyraźnie widać, że od drugiej połowy zeszłego roku to właśnie na tych elementach koncentrują się firmy działające w branży mobilnej.
Totalna stabilizacja?
Laptopy mogły przetrwać w niezmienionej formie kilkadziesiąt lat. Urządzeniom mobilnym to nie grozi. W sprzedaży pojawiają się coraz ciekawsze i coraz tańsze hybrydy, a na horyzoncie widać już smartfony nowego typu, w których nacisk będzie położony na formę.
Całkiem niedawno LG nie było w pierwszej lidze branży mobilnej. Dziś jest jak Samsung sprzed dwóch lat: oferuje zaawansowane technicznie urządzenia i sprzedaje je w rozsądnej cenie. Wprowadzając do oferty model G Flex, firma udowodniła, że dysponuje technologiami, które mogą mieć realny wpływ na kształt przyszłych urządzeń. Dosłownie.
Nie tylko ja spodziewam się, że na bazie elastycznych ekranów i baterii powstaną w tym roku telefony o innej niż dotychczas formie. Z zagiętego urządzenia realnie nie wynika dla użytkownika żadna korzyść, ale giętka bryła ma potencjał. Można ją na przykład wykorzystać do sterowania telefonem, tak jak w zaprezentowanym kilka lat temu koncepcie Nokii:
Nokia Kinetic Device - prototyp elastycznego telefonu
LG pokazało, że ma technologie umożliwiające tworzenie elastycznych urządzeń. Być może także inni dysponują podobnymi rozwiązaniami, ale jeszcze się nie ujawnili (Galaxy Round to nie ta liga).
Jakie będą pierwsze giętkie urządzenia? Zapewne jeszcze nie takie, jak sobie wyobrażamy, ale wierzę, że nawet ograniczoną elastyczność bryły można wykorzystać w pomysłowy sposób.
W świecie gadżetów
Elastyczny czy nie - telefon jest wart tyle, ile treści, do których daje dostęp. A gdyby można było z nich korzystać bez wyciągania urządzenia z kieszeni? Smartfony mają wystarczająco dużo mocy obliczeniowej, by podzielić się nią z szeregiem innych urządzeń. Wkrótce zegarek będzie monitorować stan zdrowia i wyświetlać powiadomienia, okulary wyświetlą POI w okolicy i przychodzące połączenia, a pierścień na palcu i mikrofon pozwolą zastąpić dotykowy interfejs bezdotykowym i głosowym.
To już się dzieje. Internet rozpływa się w rzeczach, tak jak niegdyś rozpłynęła się elektryczność. Prąd po prostu jest w gniazdku i nikt nie myśli o infrastrukturze. Internet, a za nim usługi, aplikacje i gry, po prostu będą w: telewizorze, lustrze, zegarku i okularach. Zadaniem smartfona w kieszeni będzie zapewniać moc obliczeniową powiązanym gadżetom. No i łączność z siecią.
To są innowacje, które powstają na bazie ustabilizowanego rozwoju podstawowych urządzeń mobilnych. To na gadżetach wkrótce mogą zarabiać producenci. A jeśli taki jest ich plan, to muszą tylko przekonać klientów, że to właśnie one są przełomowe i że to ich trzeba pożądać. Dotychczas całkiem nieźle szło im kreowanie kolejnych rewolucji. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?