Przepis na mobilną fotoedycję: tuning nieudanych zdjęć
Przed Wami kolejna część cyklu przedstawiającego pomysł na mobilną edycję zdjęć. Poznacie w niej sposoby na nadanie drugiego życia swoim fotografiom z użyciem kilku aplikacji fotograficznych, które są w stanie odmienić oblicze niejednego zdjęcia.
29.10.2016 | aktual.: 26.11.2016 12:15
Powyższa fotografia została wykonana za pomocą Nokii Pure View 808. Smartfon z reguły oferuje bardzo dobrą jakość zdjęć, lecz tym razem musiał się zmierzyć z ruchem szyi goryla, sztucznym oświetleniem, grubą szybą oddzielającą zwierzę od zwiedzających oraz maksymalnym zoomem jaki mógł zaoferować smartfon w trybie 5 Mpix.
Ta dość karkołomna kombinacja warunków, w jakich przyszło mi robić zdjęcie, zaowocowała lekko rozmytym kadrem. Mimo iż udało mi się uchwycić spojrzenie goryla, który na chwilę odwrócił głowę w moją stronę, to brak ostrości i rozpraszające uwagę tło złożyły się na przeciętność kadru. Chcąc wyciągnąć coś z tej bądź co bądź nieudanej fotografii postanowiłem wyedytować ją za pomocą następujących aplikacji:
- Snapseed (dostępny w Google Play oraz App Store)
- Stackables (dostępny w App Store, androidowy zamiennik - Superimpose oraz KalosFilter)
- PhotoLayers (dostępny w Google Play, iOS-owy zamiennik LightX)
- Facetune (dostępny w Google Play oraz App Store )
- Mextures (dostępny w App Store, androidowy zamiennik - KalosFilter)
Pierwszym krokiem jaki należało zrobić była poprawa ostrości zdjęcia. Po raz kolejny z pomocą przyszedł mi uniwersalny Snapseed, który dzięki narzędziu Szczegóły > Wyostrzenie odzyskał nieco utraconych szczegółów z kadru.
W tym przypadku należało przesunąć wartość wyostrzenia do poziomu 100 proc. dwa razy. Efekt wydobycia szczegółów widać na poniższym zestawieniu:
Spora część osób zaczynających swoją przygodę z mobilną postprodukcją zdjęć korzysta z poprawy Struktury kadru, obecnej w wielu darmowych aplikacjach do edycji zdjęć. Jednak nie zawsze ten sposób polepszenia korzystnie wpływa na ostateczny wygląd fotografii, głównie z powodu automatycznego zwiększenia kontrastu oraz ziarnistości zdjęcia. Jeśli tylko macie możliwość wyboru, to w pierwszej kolejności korzystajcie z opcji Wyostrzenia.
W moim zamyśle było stworzenie podniszczonego portretu goryla w stylu vintage, usytuowanego na ciemnym, naruszonym przez ząb czasu tle i upozorowaniu kadru w taki sposób, jakby główny przedmiot fotografii pozował mi świadomie. Jednocześnie chciałem, żeby edit miał w sobie coś z portretów Johannesa Vermeera „Dziewczyna z perłą” lub też „Damy z gronostajem” Leonarda da Vinci, usytuowanych na ciemnym tle. Żeby tak się stało, należało wyciąć zwierzę z oryginalnej fotografii i umieścić je w innym kadrze stworzonym od podstaw w aplikacji Stackables.
Zanim stworzyłem drugi kadr w nowej aplikacji, chciałem stworzyć jednolite, białe tło mające dokładnie te same proporcje i rozdzielczość co oryginalna fotografia. Osiągnąłem to za pomocą prostego triku w Snapseedzie. Wystarczyło rozjaśnić zdjęcie kilka razy z rzędu by osiągnąć zamierzony efekt, który będzie jedną z dwóch warstw nowego tła, do którego wyeksportujemy naszego goryla. Skrócony proces jego powstania ukazuje poniższe zestawienie screenów. Chcąc uzyskać idealnie biały kadr należało kilkukrotnie przesunąć wartość Rozjaśnienia na 100 proc. Aby przyspieszyć proces można łączyć to z narzędziem Prześwietlenia.
Następnie gotowe białe tło wrzuciłem do programu Stackables, pozwalającego na pracę na tzw. warstwach, o których opowiadałem nieco w pierwszej części cyklu. Androidową alternatywą wobec Stackables będzie połączona siła Superimpose oraz KalosFilter.
Pierwszą warstwą nałożoną w trybie przenikania Normal na biały kadr było tło o nazwie SteelClaw.
Aby pogłębić nieco mroczny charakter tła nałożyłem kolejną warstwę SteelClaw obracając ją o 270 stopni, tak by białych plam było jak najmniej. Jednocześnie żeby nie przesadzić z czernią ustawiłem moc dodatkowego tła na 70% proc.
Skoro mamy już nowe tło czas na wycięcie goryla z oryginalnego zdjęcia na przykładzie androidowego PhotoLayers. Nie jest to co prawda tak precyzyjne narzędzie do przenoszenia obiektów jak uśmiercony 1,5 temu Photoshop Touch, ale jest to chyba obecnie najlepsza aplikacja tego typu na urządzenia z Androidem. Alternatywą dla osób posiadających iPhone'y może być chociażby LightX.
Aby rozpocząć pracę z PhotoLayers trzeba zacząć od ustawienia tła. Te już mamy. Następnie wczytać zdjęcie będące częścią pierwszego planu, z którego będziemy wycinać właściwy element.
Można łatwo dopasować do siebie wielkości i proporcje zdjęć korzystając z narzędzia Fit lub też samemu zakotwiczyć pierwszy plan, według naszego zamysłu, tak jak na poniższym screenie.
Aby wyeksportować goryla najlepiej posłużyć się manualnym trybem wycinania obiektu, zwłaszcza w tak wymagających i trudnych warunkach (jak na realia mobilnego editu) jak ten.
Warto też przestawić zakres działania zasięgu naszego kółka służącego do wycinania fragmentów zdjęcia na lewy koniec paska zwanego Cursos Offset.
#ProTip: Jak zrobić rysik do smartfona?
Tą część mobilnej postprodukcji w której niezbędne jest zachowanie względnej precyzji przy wycinaniu obiektów, najlepiej wykonuje się za pomocą rysika. Jeśli nie macie w swojej kolekcji takiego gadżetu, to bardzo łatwo i niewielkim kosztem możecie sobie stworzyć własny rysik. Wystarczy końcówka cienkiej skuwki od długopisu, ułamany patyczek od szaszłyków, chińskie pałeczki lub np. mieszadełko do kawy, na które wystarczy nawinąć kawałek kuchennej folii aluminiowej (tzw. sreberko). Precyzyjny rysik do każdego smartfona z dotykowym ekranem pojemnościowym gotowy.
Wracamy do naszego editu. Po zmniejszeniu obszaru kółka – Marker Size oraz wyzoomowaniu kadru, wybrałem narzędzie Extract oraz opcję Keep zaznaczając niebieską linią obszar, który chcę zachować ze zdjęcia przed wyeksportowaniem go do mojego tła.
Następnie musiałem zaznaczyć opcję Remove aby pozbyć się niechcianego tła z pierwotnej wersji zdjęcia. Przy okazji aplikacja sama zaznacza obszar, który jest transparentny i nie jest już częścią obiektu, który będziemy wycinać z kadru.
Po skończonej pracy wychodzimy z trybu wycinania.
Następnie korzystamy z funkcji Repair, by nieco wyrównać postrzępione krawędzie będące wynikiem algorytmu wycinania, którego działanie pozostawia nieco do życzenia, ale moim zdaniem i tak korzysta się z niego lepiej niż z desktopowego Gimpa będącego darmową alternatywą dla Photoshopa.
By nieco zminimalizować i zmiękczyć źle docięte krawędzie wyciętego obiektu można dodatkowo wspomóc się funkcją Smooth Egde i to najlepiej na najwyższym stopniu intensywności – 5. Dlaczego? Niech za odpowiedź posłużą dwa poniższe screenshoty.
Mimo zastosowanych narzędzi i tak wciąż widać źle przycięte krawędzie, przez które przebijają się elementy tła z pierwotnej wersji zdjęcia.
W tym przypadku mogłem je zniwelować ręcznie za pomocą jednego z dwóch poniższych sposobów.
Pierwszym jest narzędzie Pędzla ze Snapseeda, w którym zaznaczam obszar z przyciemnioną wartością ekspozycji.
Drugim ze sposobów jest narzędzie Tones z nieco omawianego już przeze mnie miesiąc temu Facetune'a.
Końcowy efekt niwelowania efektu źle przyciętych krawędzi widać na poniższym screenie.
Teraz czas na ostatnie szlify w nieocenionym Snapseedzie oraz dopełnienie dzieła w Mextures. Na pierwszy ogień poszła opcja B&W, tak aby ujednolicić kolor umaszczenia goryla z tłem.
Następnie zmniejszenie jasności oraz często stosowany przeze mnie efekt winiety, by nadać edycji nieco aury tajemniczości.
Efekt końcowy pracy ze Snapseedem widać poniżej.
Czas na postawienie kropki nad i. Z pomocą przyszedł mi Mextures i jego zbiór podniszczonych emulsji.
Wybór padł na filtr Edisona ustawionym na około 25 proc.
Finalną wersję editu oraz zestawienie przed i po znajdziecie poniżej:
Czas na podsumowanie. W tej odsłonie poradnika pokazałem Wam podstawy tworzenia własnych teł, wycinanie konkretnych elementów ze zdjęcia oraz postarzanie fotografii z udziałem emulsyjnych tekstur nadających nieco klimatu i ducha upływającego czasu. Były też kolejne smaczki oferowane przez Snapseeda i zahaczenie o Facetune'a, które sprawdzą się w niejednej sytuacji. Na kolejną część cyklu „Pomysł na mobilną fotoedycję” zapraszam już za tydzień.