Robi się grubo. Google miał płacić producentom za pomoc w niszczeniu konkurencji
Najwidoczniej Google'owi bardzo zależy na tym, by żaden z konkurentów Sklepu Play za bardzo nie urósł. W ruch miały pójść spore pieniądze.
20.08.2021 | aktual.: 20.08.2021 15:07
Od kilkunastu miesięcy Google znajduje się na celowniku organów regulacyjnych, w związku z licznymi oskarżeniami o monopol Sklepu Play. Niedawno pozew przeciwko Google'owi złożyli amerykańcy prokuratorzy, ale najgłośniejszą wojnę prowadzi firma Epic.
Twórcy Fortnite'a ujawnili dokumenty, które rzucają światło na praktyki, których miał dopuścić się Google, by zbudować wysoką pozycję Sklepu Play.
Google miał płacić producentom za to, by nie sięgali po alternatywy dla Sklepu Play
Z ujawnionej dokumentacji wynika, że w 2019 roku Google uruchomił program Premier Device, o którym wiedzieć mieli jedynie producenci smartfonów. Gigant miał oferować bardziej lukratywne warunki współpracy tym firmom, które zgodziły się instalować na swoich telefonach tylko jeden sklep z aplikacjami - Google Play.
Co to za warunki? Mowa o zwiększonym udziale w przychodach z wyszukiwarki (12 zamiast standardowych 8 proc.) oraz dodatkowej prowizji ze sprzedaży aplikacji, która miała wynosić od 3 do 6 proc.
Głównymi beneficjentami programu miały być firmy LG, Motorola, OPPO, OnePlus czy vivo. Załapać się miało także część telefonów Sony czy Xiaomi. Z kolei Samsung i Huawei od lat konsekwentnie rozwijają autorskie sklepy.
W teorii istnieje mnóstwo alternatyw dla Google Play, które można zainstalować na własną rękę. W praktyce jednak fabryczna obecność danego sklepu na smartfonie to często jedyna szansa na przebicie. Ze złożonego niedawno pozwu wynika, że z Google Play korzysta ponad 90 proc. użytkowników Androida w USA, a żaden konkurencyjny sklep nie przebił bariery 5 proc.
To o tyle ciekawe, że w związku z oskarżeniami o monopol Google bronił się tym, że producenci mają wolną rękę w instalowaniu alternatywnych sklepów. Za przykład stawiane są smartfony Samsunga, które mają preinstalowany sklep z aplikacjami Galaxy Store.
Tymczasem okazuje się, że ta wolna ręka jest w wielu przypadkach czysto teoretyczna. W praktyce Google zdaje się dokładać wszelkich starań, by jego partnerzy ze swojej swobody nie korzystali.
Zobacz również: