Samsung Galaxy Fold czy Huawei Mate X? Wyjdzie w praniu
"Miron, może byś napisał, czy twoim zdaniem lepszy jest Galaxy Fold, czy Mate X?" - czytam na redakcyjnym czacie. Cóż, tego nie zrobię, ale chętnie napiszę, dlaczego jest jeszcze za wcześnie na próby wyłonienia zwycięzcy tego starcia.
26.02.2019 | aktual.: 26.02.2019 11:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przez moje ręce przewinęło się tyle telefonów, że czasem wystarczy mi rzut oka na zdjęcia i tabelę z parametrami technicznymi, by z grubsza wiedzieć, czego się spodziewać. Ze składakami jest inaczej, bo jeszcze nigdy nie używałem tego typu urządzenia. I niech kamieniem rzuci ten, kto używał.
Samsung Galaxy Fold i Huawei Mate X to próba wypłynięcia na nikomu nieznane wody
Główne założenie obu konkurencyjnych urządzeń jest takie samo: [del]kasowanie kosmicznych pieniędzy za udział w testach nowej kategorii produktów[/del] oddanie w ręce konsumentów ogromnego ekranu, który mieści się w kieszeni. Dwaj azjatyccy giganci podeszli jednak do tematu zupełnie inaczej.
Galaxy Fold to ekran składany do środka i dodatkowy wyświetlacz na zewnątrz, do wykonywania podstawowych, smartfonowych czynności.
Mate X to ekran, który po złożeniu otacza telefon z trzech stron, pozwalając na korzystanie z jego dwóch połówek.
Które rozwiązanie jest lepsze? Nie wiem. I powiem więcej...
Prawdopodobnie Samsung i Huawei także nie wiedzą, które rozwiązanie jest lepsze
Mówimy o nowej kategorii produktów, które - co naturalne - nie będą pozbawione chorób wieku dziecięcego. Sęk w tym, że nikt jeszcze nie wie, jakie te choroby będą. W codziennym użytkowaniu na jaw mogą przecież wyjść wady, których nikt nie przewidział.
Naiwny ten, kto myśli, że Galaxy Fold i Mate X to coś więcej niż próba wybadania nowego rynku. Ocenienia, które pomysły się sprawdzają, a które nie, by umiejętnie wyznaczyć kierunek dalszego rozwoju nowego segmentu urządzeń mobilnych.
Widzicie - oba urządzenia powstawały w wielkiej tajemnicy, którą producentom udało się utrzymać niemal do samego końca. Co to znaczy? Ano to, że prawdopodobnie żaden człowiek na tej planecie nie mógł sobie jeszcze sobie pozwolić na normalne, codzienne korzystanie z telefonu ze składanym ekranem poza bunkrem w centrum badawczo-rozwojowym. Zapewne dołożono wszelkich starań, by w warunkach laboratoryjnych odtworzyć codzienne sytuacje, ale życie to nie laboratorium.
Coś, co na papierze wydaje się wadą, może się okazać największą zaletą. I odwrotnie
Zauważyłem, że Galaxy Foldowi obrywa się się za to, że ekran na jego zewnętrznej stronie jest mały. Mnie także wyglądało to na spory minus, ale może nie jest to taki zły pomysł?
Koniec końców duże ekrany z małymi ramkami obsługuje się jedną ręką ciężko. Godzimy się na taki kompromis, bo chcemy mieć w kieszeni jak największy wyświetlacz. Składana konstrukcja sprawia jednak, że nie trzeba iść na żaden kompromis. Wielki ekran czeka w środku i jest cały czas gotowy do działania. Czy więc poręczny ekranik na zewnątrz faktycznie będzie wadą? Nie wiem - wyjdzie w praniu.
Nie ukrywam, że Huawei Mate X zrobił na mnie większe wrażenie pod względem wizualnym. Ekran owinięty dookoła telefonu wygląda jak rekwizyt z filmu sci-fi. Ale czy tak wyeksponowany wyświetlacz nie będzie zbyt mocno narażony na zarysowania i inne uszkodzenia? Nie wiem - wyjdzie w praniu.
Bardzo dobrze, że składaki tak bardzo różnią się od siebie
Duże różnice projektowe dotyczą nie tylko Galaxy Folda i Mate'a X. Nad podobnym urządzeniem pracuje także Xiaomi, którego smartfon ma mieć ekran składany podwójnie.
I cieszę się, że już na samym początku ery składanych smartfonów na rynek trafi kilka tak bardzo różnych projektów. Pojawią się recenzje, opinie pierwszych użytkowników, a na jaw wypłyną wszystkie poważne wady. Wtedy będziemy mogli dyskutować o tym, kto zrobił to lepiej. A teraz? Teraz w tej dyskusji możemy opierać się przygotowane przez producentów materiały promocyjne, co ma tyle samo sensu, co ocenianie smaku pizzy na podstawie listy składników.