Samsung Galaxy S20 FE to murowany hit. Pierwsze wrażenia i zdjęcia z aparatu
Galaxy S20 FE, zwany również Fan Edition, jest najlepiej wycenionym flagowcem Samsunga od lat.
30.09.2020 | aktual.: 06.10.2020 11:29
Samsung Galaxy S20 FE w najtańszej konfiguracji z Exynosem 990 i modemem LTE kosztuje 2899 zł, będąc tym samym o ponad 1000 zł tańszym od podstawowej wersji S20. Biorąc pod uwagę dużą różnicę w cenach oraz to, co w tym segmencie cenowym oferuje konkurencja (nawet ta chińska, uważana za atrakcyjną), jestem zaskoczony, na jak mało kompromisów zdecydował się Samsung.
Firma przekonuje, że nowy telefon jest w dużej mierze reakcją na kryzys związany z ekonomicznym. Jego zadanie to dostarczenie kluczowych flagowych funkcji w akceptowalnej cenie.
Ekran Samsunga Galaxy S20 FE jest okrojony, ale wciąż bardzo dobry
Cięcia kosztów objęły wyświetlacz. Względem pozostałych modeli z linii S20, wariant FE wyróżnia się:
- matrycą starszej generacji (Super AMOLED zamiast Dynamic AMOLED);
- niższą rozdzielczością (1080p zamiast 1440p);
- brakiem zakrzywionych krawędzi;
- optycznym czytnikiem linii papilarnych zamiast ultradźwiękowego.
Nie są to w mojej ocenie kompromisy przesadnie bolesne.
Samsungowy Super AMOLED w dalszym ciągu zapewnia bardzo dobrą jakość obrazu.
Pozostałe S-dwudziestki, mimo fizycznie wyższej rozdzielczości, w trybie 120 Hz i tak wyświetlają obraz maksymalnie w 1080p, więc różnica nie jest w żaden sposób odczuwalna.
Przez brak zakrzywionych boków ekranu ramki są większe, w efekcie czego Galaxy S20 FE wygląda mniej nowocześnie od droższych braci. Płaski panel jest za to bardziej praktyczny; trudniej o przypadkowe dotknięcia, a światło nie odbija się od krawędzi i nie utrudnia odczytania treści. Dla wielu osób budowa ekranu będzie więc nie tyle kompromisem, co atutem.
Optyczny czytnik linii papilarnychb działa szybko i sprawnie, ale jest - w mojej ocenie - ulokowany trochę za nisko, tuż nad dolną krawędzią. W moim przypadku kciuk naturalnie ląduje wyżej, więc odblokowanie telefonu wymaga większej gimnastyki niż w przypadku pozostałych modeli z linii S20.
Najważniejsze, że Galaxy S20 FE wyświetla obraz w 120 Hz
Przed premierą spodziewałem się cięć głównie w tym aspekcie, ale nie - animacje wyświetlane są z tak samo wysoką częstotliwością odświeżania, jak w przypadku pozostałych flagowców. Są dzięki temu ultrapłynne i cieszą oko.
Mimo kilku kompromisów, Galaxy S20 FE ma mimo wszystko znakomity wyświetlacz. Moim zdaniem jak najbardziej godny telefonu premium.
Dobre są też głośniki stereo
W bezpośrednim porównaniu z dwukrotnie droższym Galaxy Note'em 20 Ultra odnotowałem nieco niższą głośność i mniej basu, ale nie są to różnice diametralne.
Dźwięk jest mimo wszystko klarowny i przyjemny w odsłuchu, a i sam fakt, że dobiega z dwóch stron, w tym segmencie cenowym nie jest czymś oczywistym.
Największą wadą Galaxy S20 FE jest plastik, choć i ten ma kilka plusów
O ile rama jest metalowa, o tyle tył wykonano z tworzywa sztucznego, a nie znanego z pozostałych reprezentantów serii szkła.
Główne wady? Większe uczucie taniości po wzięciu telefonu do ręki (choć to bierze się głównie z niskiej wagi, bo sam materiał jest w dotyku przyjemny) i potencjalnie duuużo większa podatność na zarysowania.
Jeśli chodzi jednak o aspekt czysto wizualny, Galaxy S20 FE podoba mi się z całej serii wręcz najbardziej. Połączenie żywych kolorów i matowego wykończenia o metalicznym połysku prezentuje się moim zdaniem bardziej elegancko niż palcujące się i błyszczące szkło. A już na pewno jest nieporównywalnie łatwiejsze do utrzymania w czystości.
W przypadku wariantu FE Samsung oferuje ponadto najszerszy wachlarz wariantów kolorystycznych. Moim faworytem jest czerwony.
Dodam jeszcze, że obudowa - mimo że plastikowa - jest zabezpieczona przed działaniem pyłu i wody.
Samsung Galaxy S20 FE ma dobry i funkcjonalny aparat
Tylny panel skrywa:
- aparat główny 12 Mpix z przysłoną f/1,8 i optyczną stabilizacją obrazu;
- aparat 12 Mpix z obiektywem ultraszerokokątnym f/2,2;
- aparat 8 Mpix z teleobiektywem generującym 3-krotne przybliżenie optyczne, przysłoną f/2,4 i optyczną stabilizacją obrazu.
Aparat główny został odziedziczony po S20 i S20+, co jest gwarancją doskonałej jakości zdjęć. Aparat z obiektywem ultraszerokokątnym ma nieco mniejszą matrycę (co najpewniej przełoży się na słabszą kondycję w nocy). Z kolei zamiast sensora 64 Mpix z zoomem cyfrowym Samsung zastosował matrycę o niższej rozdzielczości, ale z prawdziwym przybliżeniem optycznym.
Za sam dobór aparatów Samsung zasłużył na plusa, bo szeroki zakres ogniskowych zapewnia dużą wszechstronność podczas fotografowania. Nawet w droższych chińczykach (Xiaomi Mi 10 czy OnePlus 8) stosowane są zapchajdziury pokroju obiektywów makro czy sensorów do stosowania głębi. Fakt, że lider rynku w uboższej wersji swojego rozchwytywanego flagowca nie poszedł na tego typu ustępstwa zasługuje na uznanie.
Na razie aparat Galaxy S20 FE miałem okazję sprawdzić jedynie w dobrym świetle dziennym oraz w pomieszczenia, ale poniżej możecie przejrzeć sporą galerię zdjęć.
[url=https://mega.nz/folder/0FwCXBBL#DzMbdrr3LVqsRjVNI-P0Bg]Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości[/url]
Na uwagę zasługuje zbliżona kolorystyka ze wszystkich aparatów, co wciąż jest rzadkością. Aparat z obiektywem ultraszerokokątnym ma jedynie większą tendencję do gubienia szczegółów w cieniach w mocno kontrastowych sceneriach.
Teleobiektyw generuje 3-krotne przybliżenie optyczne, ale wartość zoomu można podbić aż do 30x. Poniżej zdjęcia z różnym poziomem przybliżenia.
Fotki 30x są - zgodnie z oczekiwaniami - kiepskie, choć oprogramowanie robi co może, by wygładzić m.in. czcionki, co w teorii może ułatwić odczytanie mocno oddalonego tekstu. Przy wartości 5x jakość ostrość pozostaje bardzo dobra, a i fotki 10x można uznać za używalne.
Zainteresowanym Samsungiem Galaxy S20 FE polecam zainteresować się wariantem 5G
Nowy flagowiec dostępny jest w dwóch wersjach:
- Galaxy S20 FE - Exynos 990 i łączność LTE za 2899 zł;
- Galaxy S20 FE 5G - Snapdragon 865 i łączność 5G za 3399 zł.
Liczne testy przeprowadzone na S20 wykazały, że Snapdragon 865 jest wydajniejszy, bardziej łaskawy dla baterii i mniej podatny na osiąganie wysokich temperatur. A to - nawet wyjąwszy modem 5G - samo w sobie stanowi wartość dodaną.
Warto przy tym odnotować, że pozostałe S-dwudziestki oferowane są w Polsce wyłącznie z Exynosem 990, co paradoksalnie sprawia, że najtańszy model jest tym najmocniejszym.
Samsung Galaxy S20 FE jest skazany na sukces
Zdaję sobie sprawę, że ok. 3000 zł to kwota w dalszym ciągu zaporowa. Czasy mamy jednak takie, że to teren okupowany dotychczas przez flagowe chińczyki lub markowe telefony z wyższej średniej półki.
Tymczasem Galaxy S20 FE jest od wielu z nich tańszy, a przy tym w wielu kluczowych aspektach można go uznać za pełnoprawnego flagowca. W dodatkowo sprzedawanego pod jedną z najbardziej rozchwytywanych marek i mającego zagwarantowane 3 duże aktualizacje Androida.
A przypomnijmy, że mówimy o producencie, który dopiero co wyskoczył z plastikowym i 60-hercowym Galaxy Note'em 20 za 4400 zł. Przy Galaxy S20 FE wygląda on na nieśmieszny żart, bo to trochę tak, jakby Samsung liczył sobie 1500 zł za rysik.
S20 Fan Edition to w mojej ocenie najlepiej wyceniony flagowiec w ofercie Samsunga. Jest dwukrotnie tańszy niż S20 Ultra, a przy tym bynajmniej nie jest dwukrotnie gorszy.