Samsung robi właśnie coś totalnie odwrotnego niż Apple. Ciekawe, jak na tym wyjdzie
Patrząc na nowe samsungi, ciężko będzie odgadnąć, czy to model z górnej, czy jednak dolnej półki.
05.01.2023 | aktual.: 09.01.2023 09:35
Samsung przez lata dbał o to, by jego flagowe smartfony wizualnie wyróżniały się o tych tańszych.
Przykładowo modele z serii S21 i S22 mają charakterystyczne wysepki z aparatami, które zintegrowano z metalową ramą.
Dotychczas takie wzornictwo nie trafiło do ani jednego modelu z linii Galaxy A czy Galaxy M. Ma to sens, bo jeśli ktoś wydaje na telefon 4 czy 5 tys. zł, zapewne chciałby, by wyglądał on lepiej lub przynajmniej inaczej niż pierwszy lepszy budżetowiec, prawda?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cóż, Samsung długo zdawał się tak sądzić, ale najwidoczniej właśnie zmienił zdanie.
Najtańsze i flagowe samsungi będą wyglądały niemal tak samo
Światło dzienne ujrzał właśnie Samsung Galaxy A14 5G. Co prawda producent nie ujawnił jego ceny, ale oznaczenie i skromna specyfikacja sugerują, że nie będzie ona wygórowana. Potencjalnie smartfon wystartuje z poziomu ok. 1000 zł.
Niżej zdjęcie prasowe Samsunga Galaxy A54, które trafiło niedawno do sieci. Cena tego modelu niemal na pewno przekroczy 2000 zł.
A tu fotka promocyjna flagowego Samsunga Galaxy S23+, którego poprzednik startował z poziomu 4999 zł.
Oczywiście wspomniane smartfony różnią się chociażby wielkością ramek otaczających ekran, ale to z grubsza tyle. Najbardziej charakterystycznym elementem zastosowanych konstrukcji jest układ obiektywów aparatu, a ten jest we wszystkich modelach niemal identyczny.
Samsung zaczął projektować swoje smartfony zupełnie inaczej niż Apple
Apple słynie z tego, że wizualnie odróżnia smartfony z różnych półek cenowych. Najdroższe modele Pro mają choćby najwięcej obiektywów, co jest bardzo wyraźnie wyeksponowane. W iPhonie 14 Pro doszedł do tego otwór Dynamic Island w ekranie.
Z kolei najtańsze (ale wciąż nie tanie) iPhone'y SE utknęły z archaicznym wzornictwem z gigantycznymi ramkami. Dzięki temu patrząc na portfolio Apple'a już na pierwszy rzut oka widać, który telefon jest najtańszy, a który najdroższy.
Najwidoczniej taka strategia się sprawdza, bo żadna firma na świecie nie sprzedaje tylu smartfonów premium co Apple. Konsumenci ewidentnie chętniej sięgają po droższe modele jeśli różnice w cenie są odzwierciedlone przez wzornictwo.
Tymczasem Samsung robi coś zupełnie odwrotnego i upodabnia do siebie smartfony ze wszystkich półek cenowych.
Takie podejście oczywiście może podkręcić Samsungowi sprzedaż tańszych modeli ("niby tani, a wygląda jak flagowiec") i pomóc w nawiązaniu walki z chińską konkurencją. Ciekawi mnie jednak, jak wizualna unifikacja wpłynie na popularność topowych smartfonów z linii Galaxy S23.
Ujednolicenie wzornictwa smartfonów Samsunga może być tylko przejściowe
Pod koniec grudnia Samsung ogłosił, że na czele działu odpowiedzialnego za projektowanie smartfonów stanął Hubert H. Lee, czyli były projektant Mercedesa. W materiałach promocyjnych Koreańczycy przekonują, że "jego wyjątkowa i wizjonerska perspektywa pomoże ukształtować wzornictwo Galaxy".
Niewykluczone więc, że nowy szef projektantów w przyszłości postanowi odróżnić modele premium od budżetowego rodzeństwa. Póki co zanosi się jednak na to, że w 2023 roku zostaniemy zalani niemal identycznymi samsungami.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii