Najlepszym smartfonem (według mnie) jest obecnie...
Każdy, kto mniej lub bardziej interesuje się technologiami mobilnymi, ma ten jeden, wybrany telefon prywatny do użytku codziennego. Nawet jeżeli przechodzą przez nasze ręce dziesiątki czy setki różnych urządzeń, to i tak zwykle mamy jeden, ulubiony model marzeń (choć niekoniecznie jawnie obnosimy się ze swoimi preferencjami). Co jakiś czas przychodzi jednak pora na zmianę. Wtedy zaczynają się analizy: który model jest najlepszy na rynku?
06.07.2012 | aktual.: 06.07.2012 23:00
Co powinienem wybrać? Czy pojawiło się coś nowego, godnego uwagi? Najogólniej rzecz biorąc wniosek jest dość prosty: przez ten okres nie wydarzyło się absolutnie nic. Od momentu premiery Samsunga Galaxy S III panuje senna atmosfera, a działania największych koncernów bardziej przypominają wizyty cesarzy na przeglądach wojsk, którzy dumnie patrzą na swoich żołnierzy, niż tworzących realne plany wojskowe.
Oczywiście można zaprzeczyć, powiedzieć, że to nie jest prawdą. Doszło przecież do zakazu sprzedaży tabletu Galaxy Tab 10.1 w USA, czyli coś się dzieje. Jednak dla mnie potyczki sądowe to zagrania, których realny wpływ jest stosunkowo znikomy i godny zaniedbania przy długodystansowych kalkulacjach – dziś zakaz funkcjonuje, jutro może przestanie. Nie jest to nieistotne, bo przeszkadza, ale sukces w sądzie to raczej wynik koniecznej rutyny niż wyrafinowanej zagrywki.
Niemożność sprzedaży nie jest także dramatem w wypadku Galaxy Nexusa, który wkrótce otrzyma nowego Androida 4.1 Jelly Bean i ma szansę zyskać miano jednego z najlepiej zoptymalizowanych modeli wykorzystujących OS Google'a. Ze strony Mountain View widać jednak już dużo większe zainteresowanie rozprzestrzenianiem swojego systemu na nowe urządzenia, takie jak okulary czy odtwarzacze (Nexus Q), niż walką o dość silnie zdominowany rynek smartfonów.
Zaskoczył nieco Microsoft prezentując tablety Surface działający na Windowsie RT i Windowsie 8. Tym razem jednak chciałbym skupić się na smartfonach. Dlatego też pomijam także kwestię Nexusa 7, czyli pierwszego tabletu Google'a.
W ostatnim miesiącu odbyła się również konferencja WWDC, na której Apple pokazał, jak będzie wyglądała szósta wersja systemu mobilnego firmy (przy czym eksperci z Cupertino nie zapomnieli i tym razem podkreślić, że będzie ona fenomenalna). Zabrakło na niej jednak nowego iPhone'a. Zadziwiająco wiele osób śledzących rynek mobilnych spodziewało się kolejnego modelu tego telefonu. Jednak zaprezentowanie go już w czerwcu byłoby, w mojej skromnej ocenie, dużym błędem.
Po pierwsze: rynek smartfonów ma się świetnie.Właśnie wchodzą one do mainstreamu – są wszędzie, ich reklamy, choćby outdoorowe, atakują nas z każdej strony, sprzedają się dobrze takimi, jakimi są i nie ma sensu ozdabiać złotego jajka, czyli wprowadzać znów rewolucji (bez której Apple by się obejść nie mógł). Po drugie: Apple nie ma żadnego interesu we wczesnym wprowadzaniu iPhone'a 5. Dlaczego?
Powiedzmy sobie szczerze: SGS III, choć niemalże idealny i doskonały, jednocześnie nie wprowadził niczego nowego. Samsung wprowadzając go na rynek wykonał dobry ruch, ale popatrzmy na to z perspektywy posiadacza modelu wcześniejszego. Co nowego oferuje trójka, dlaczego miałbym sprzedać dwójkę, żeby ją kupić?
Można pominąć niemalże zupełnie kwestię specyfikacji technicznych. Cztery rdzenie, świetne parametry i podobne – bardzo dobrze, należy się za to Samsungowi pochwała, ale na chwilę obecną nie ma to żadnego praktycznego zastosowania: Android, jak i programowane pod niego narzędzia lub gry, są niezoptymalizowane i nawet na takiej potężnej maszynie prędzej czy później zobaczymy nieśmiertelne „Aplikacja nie odpowiada: Czekaj | Zgłoś problem | Zamknij” (choćby używając oficjalnej, kulejącej aplikacji Facebooka).
Design? Kwestia subiektywna. Przyjemny dla oka, ale nie ma kraciastej faktury, która zapewniała pewny chwyt w dwójce. SGS III jest gładki i ładny (szczególnie biały), ale być może ciut mniej praktyczny. Nowością jest NFC. Najbardziej przyszłościowe wydają mi się zastosowania związane z płatnościami zbliżeniowymi i aplikacją Google Wallet. Jednak i w tym wypadku użytkownika SGS-a II może bez najmniejszych problemów obejść brak wbudowanego komponentu komunikacji bliskiego zasięgu – wystarczy udać się do banku po naklejkę zbliżeniową. Banki wydają takowe za ok. 15-20 zł, a idealnie można zmieścić takową pod klapą telefonu nie powodując żadnych wygięć czy naprężeń pod obudową (patrz: zdjęcie główne do artykułu).
Zmierzam do postawienia tezy, że SGS III został wydany zgodnie z argumentem pierwszym: rynek się nie nasycił, więc należy wprowadzić delikatnie podrasowany model zgodnie z corocznym cyklem serii.
Stąd wynika argument drugi przeciwko wprowadzeniu nowego iPhone'a. Większość ludzi postrzega model 4S jak będący urządzeniem o jedną generację niższym niż SGS III. Nie jako równorzędny, ale starszy, a jednocześnie pomimo to równie mocny lub mocniejszy (to już zależy od subiektywnej realizacji doświadczeń użytkownika). Zatem dobra sprzedaż flagowca Samsunga jest pomniejszona o grono osób nieprzekonanych, które chcą zobaczyć model Apple'a „równorzędnej” generacji zanim podejmą decyzję. Tym samym zwlekanie z wypuszczeniem na rynek iPhone'a 5 działa na jego korzyść – im później się pojawi, tym bardziej SGS III będzie na jego tle wyglądał na przestarzały. Dlatego też nie ma najmniejszego sensu, żeby na niego czekać.
Co powinienem wybrać? Do tej pory moim prywatnym telefonem był iPhone. Każdemu, kto do tej pory wciąż ma featurephone'a, bez wahania poleciłbym wybrany produkt tej firmy na pierwszego smartfona. Jest prosty w obsłudze, intuicyjny, ciężko coś przeoczyć tak jak w Androidzie. Znam osoby, które po dwóch latach użytkowania systemu Google'a nie wiedziały, że pasek powiadomień można rozwinąć przyciskając belkę i nie jest to rzadkością.
System Apple'a jest idealny, gdy zaczynamy swoją przygodę ze smartfonami lub gdy nie zwracamy na nie zbytniej uwagi w tym sensie, że mają dla nas po prostu pełnić funkcję niezawodnego telefonu, gdy nie zagłębiamy się w temat.
Jednak Ci, którzy szukają czegoś więcej, z czasem się znudzą. I powstaje problem, bo mi także iOS chwilowo się znudził. Android to nieprzebyta dżungla, nic nie wskazuje na to, że fragmentacja tego systemu się zmniejszy, bo czwarta jego wersja świata nie podbiła, a była specjalnie pod tym kątem stworzona. Co więcej, tragicznie ma się zagadnienie supportu.
Wydaje się, że różni producenci po prostu „klepią” kolejne zabawki nie biorąc w ogóle pod uwagę, że będą nam służyć one przez lata. Kupując produkt wymagam (sic!), żeby sprzedawca zaopiekował się mną, żeby nie dopuścił do tego, że kolejną aktualizację systemu dostanę po kilku miesiącach (co niestety miało miejsce w wypadku aktualizacji dla SGS-a II w wypadku telefonów brandowanych logiem Orange, choć sam producent się postarał). Z tego względu nie zdecyduję się także na nowy produkt LG – Swift 4X HD. W benchmarkach wypada dobrze, być może ma świetny kontrast i koloryI, ale to nic dla mnie nie znaczy, jeżeli przeczuwam, że telefon ten straci wsparcie zanim na rynku pojawią się aplikacje wykorzystujące jego wspaniałe możliwości. Innymi słowy boję się, że update do np. Androida 5 może dla niego w ogóle nie nadejść...
Niestety nikt nie obsługuje klientów z troską porównywalną do gwarantowanej przez support Apple'a, ale jeżeli już muszę znaleźć namiastkę tej opieki, bo odrzuciłem logo z jabłkiem na wstępie, to widzę, że objęte jej płaszczykiem są produkty serii Galaxy. Dlaczego? Podoba mi się na przykład rozmach z jakim są tworzone konkursy dla developerów. Samsung na nagrody za przygotowanie aplikacji wykorzystujących S Pen lub dedykowanych tabletom w Smart App Challenge 2012 przeznaczy blisko 4.10 miliona dolarów. To dość wyraźnie pokazuje, że koreańska firma będzie szła w tę stronę i nie opuści produktów tego typu.
Nie wybiorę jednak także modelu S III, bo wiem, że długodystansowe użytkowanie nie zaskoczy mnie niczym. Prędzej skłaniałbym się ku fenomenalnemu HTC One X, ale jak przypominam sobie problemy, jakie miała tajwańska firma z aktualizacją Hero do 2.1 czy Desire do Gingerbreada, to mnie przechodzą ciarki. Podobnie dzieje się w wypadku ICS-a – już w marcu producent zapowiadał na swoim blogu, że ponad 15 modeli dostanie update w ciągu kilku tygodni, a niektóre z nich do dziś go nie mają. Tu przykładem może być Rezound, który z namiastką Androida 4 może spotkać się tylko po zainstalowaniu specjalnego ROM-a, który nieoficjalnie wyciekł z produkcji. Dlatego myślę, że mając One X nie mam gwarancji, że za jakiś czas nie zostanę na lodzie.
W związku z tym zamierzam zdecydować się na Galaxy Note'a. Dlaczego? Moim zdaniem to ostatni (!) telefon, który wprowadził na rynek coś nowego (rysik), coś co nie było jedynie dziwną ciekawostką, ale także bardzo funkcjonalną innowacją. Jednocześnie Samsung wydaje się zmierzać do poszerzania jego możliwości, o czym świadczą kolejne uaktualnienia z paczkami nowych funkcji. Pozostaje kwestia tego, czy Galaxy Note 2 (którego premiera we wrześniu właśnie została potwierdzona) nie zmiecie poprzednika czyniąc go przestarzałym. Tu można tylko spekulować, ale również obstawiałbym, że będzie raczej odświeżeniem niż nową maszyną, więc tylko przyczyni się do spadku ceny poprzednika.
A co Wy wybralibyście, gdybyście dokonywali zakupu dzisiaj?
Autor wpisu:
Rafał Dubrawski – członek zespołu iTraff Technology (polska technologia rozpoznawania obrazu), bloger, dziennikarz obserwujący rozwój technologii mobilnych. Interesują go głównie mobilne systemy operacyjne, szczególnie iOS i Android.