T‑Mobile wprowadza do Polski własny smartfon. Oto T Phone 5G
T-Mobile obiecuje, że T Phone zapewni "5G na każdą kieszeń".
29.09.2022 | aktual.: 14.10.2022 12:52
Przed kilkoma dniami zapowiadaliśmy, że na polskim rynku pojawi się nowa marka smartfonów. Dziś możemy już zdradzić, że chodzi o T-Mobile. Magentowi chwalą się, że są pierwszym w Polsce operatorem z własnym telefonem.
Urządzenie miało powstać w ścisłej współpracy z Google'em. Firma nie precyzuje jednak, czy i w jakim stopniu wykroczyła ona poza standardowe dostarczenie Androida z pakietem aplikacji i przyznanie certyfikatu Android Enterprise Recommended. Świadczy on o gotowości do działania w środowisku firmowym.
T-Mobile stawia pierwsze kroki na rynku smartfonów w Polsce, ale globalnie to nie pierwszyzna. W poprzednich latach firma zdążyła wprowadzić na rynek kilka brandowanych przez siebie urządzeń m.in. w USA.
Ba - operator miał swój udział w powstaniu pierwszego smartfonu z Androidem w historii. Był nim przecież T-Mobile G1, w Polsce znany wówczas jako Era G1.
T Phone 5G: ceny w Polsce. "5G na każdą kieszeń"
T-Mobile podkreśla, że celem było stworzenie jak najbardziej przystępnych cenowo smartfonów z łącznością 5G. Czy się udało? Sprawa jest dość skomplikowana.
Standardowe ceny są dość wysokie, ale T-Mobile przygotował na start promocję. Jeśli klient dobierze do T Phone'a abonament z nielimitowanym internetem za 65 lub 85 zł, operator pokryje 6 pierwszych rat. To oznacza, że finalny koszt telefonu jest niższy o 25 proc.
Ceny nowych smartfonów prezentują się tak:
- T Phone 5G (4/64 GB) - 1099 zł (lub 829 zł z abonamentem);
- T Phone 5G Pro (6/128 GB) - 1399 zł (lub 1069 zł z abonamentem).
Sprzedaż T Phone'ów rusza 5 października. Będzie je można znaleźć wyłącznie w salonach T-Mobile oraz na t-mobile.pl.
T Phone ma kompromisową specyfikację
Slogan promocyjny nowych smartfonów to "5G na każdą kieszeń", ale w mojej ocenie trafniejszy byłby "5G za wszelką cenę". Chęć zapewnienia łączności nowej generacji w jak najniższej cenie pociągnęła za sobą sporo kompromisów.
Oto specyfikacja T Phone'a i T Phone'a Pro:
- ekran 6,52 cala (T Phone) lub 6,82 cala (T Phone Pro) z matrycą LCD o rozdzielczości 720p i odświeżaniu 60 Hz;
- MediaTek Dimensity 700;
- pamięć 4/64 GB (T Phone) lub 6/128 GB (T Phone Pro);
- slot na kartę pamięci;
- aparat główny 50 Mpix z przysłoną f/1,8;
- aparat 5 Mpix z obiektywem ultraszerokokątnym (tylko w wersji Pro);
- aparat 2 Mpix z obiektywem makro;
- aparat 2 Mpix z obiektywem ultraszerokokątnym;
- aparat do selfie 5 Mpix (T Phone) lub 16 Mpix (T Phone Pro);
- 5G;
- NFC (tylko w wersji Pro);
- czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania;
- bateria 4500 (T Phone) lub 5000 mAh (T Phone Pro) z ładowaniem 15 W;
- ładowanie bezprzewodowe (tylko w wersji Pro);
- odporność na zachlapania (IP52).
Dla mnie największy minus T Phone'a to ekran, który jest wyjątkowo niskiego sortu. Zwłaszcza jak na wersję Pro, która nawet w promocji kosztuje grubo ponad 1000 zł.
Panel T Phone'a i T Phone'a Pro ma przeciętną matrycę LCD, duże ramki (zwłaszcza dolną), wcięcie w ekranie zamiast modniejszego otworu, niską rozdzielczość (720p) i niską częstotliwość odświeżania (60 Hz).
Dla porównania konkurencyjny Redmi Note 11 co prawda nie ma łączności 5G, ale jego ekran to AMOLED 1080p z odświeżaniem 90 Hz, otworem i mniejszymi ramkami.
Jeszcze większe kompromisy widać po tańszym modelu. T Phone nie ma obiektywu ultraszerokokątnego czy nawet NFC do płatności zbliżeniowych.
T Phone Pro dotarł do mnie dzień przed premierą. Nie zachwyciły mnie również słabe wibracje czy przeciętny głośnik mono. Smartfon działa też dość ociężale, ale to akurat może być wina przedprodukcyjnej wersji oprogramowania. Bliżej nowemu smartfonowi T-Mobile przyjrzymy się za kilka dni.
T Phone Pro ma jeden atut, który wyróżnia go od konkurencji
T Phone Pro obsługuje ładowane bezprzewodowe. To czyni z niego bodaj najtańszy smartfon w Polsce z taką funkcją. Nawet jeśli uwzględnimy standardową cenę 1399 zł, bo za promocyjne 1069 zł to już w ogóle absolutny ewenement.
T-Mobile nie zdradza szczegółów technicznych, ale sprawdziłem tę funkcję i T Phone Pro ładuje się bezprzewodowo dość wolno. Podejrzewam więc, że dźwiga skromną moc 5 W, ale lepsze to niż nic. Niedawno testowałem OnePlusa 10T, który kosztuje 3899 zł, a ładowanie indukcyjnego nie obsługuje wcale.
Domyślam się, że są osoby, dla których wygoda ładowania jest priorytetowa. W takim wypadku (i chyba tylko takim) T Phone Pro nie ma konkurencji.
T-Mobile ze swoją marką T Phone może nieźle namieszać
Telefony same w sobie mnie specjalnie nie zachwyciły (nie licząc wspomnianej indukcji w Pro), ale T-Mobile ma coś, czego wiele marek wkraczających na nowy rynek nie ma. Rozbudowaną sieć dystrybucji.
Operator ma otwartą drogę, by bombardować nas banerami na swojej stronie oraz promować T Phone'a we własnych salonach. Jeśli klient uda się do punktu sprzedaży w poszukiwaniu telefonu za ok. 1000 zł, konsultant z pewnością zasugeruje wybór T Phone'a. Nowa marka ma więc szansę szybko urosnąć.
T Phone trafia do sprzedaży nie tylko w Polsce, ale i Austrii, Chorwacji, Czarnogórze, Czechach, Słowacji, Macedonii Północnej, Niemczech, Rumunii oraz Węgrzech. Za produkcję odpowiada firma Wingtech, która znana jest m.in. jako jeden z podwykonawców Samsunga.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii