Urządzenia mobilne. Lepsza wojna od dominacji

Urządzenia mobilne. Lepsza wojna od dominacji

Urządzenia mobilne. Lepsza wojna od dominacji
Komórkomania.pl
03.06.2013 14:05, aktualizacja: 03.06.2013 16:05

Android, Windows Phone czy iOS? To pytanie zadają sobie zarówno ci, którzy wybierają pierwszy w życiu smartfon, jak i wymagający użytkownicy, którzy wciąż poszukują ideału, a głowy właściwie nie podnoszą znad kolorowych ekranów swoich najbardziej nowoczesnych telefonów. Wielkie koncerny toczą zaciętą wojnę o rynek mobilny, my użytkownicy nie musimy. Wręcz przeciwnie. Tak długo, jak to możliwe powinniśmy czerpać korzyści z konkurencji.

Między mobilnymi platformami toczy się zacięta rywalizacja. Wybieramy między otwartymi, zamkniętymi, lepszymi i gorszymi systemami smartfonów i tabletów. Niezależnie od tego, na który się zdecydujemy będziemy zapewne przekonani o jego wyższości nad rozwiązaniami konkurencji. Debaty o otwartości i wszechstronności Androida, ubogiego katalogu oprogramowania Windows Phona, czy wreszcie cudowności iPhona mają długą tradycję. Nawet między dziennikarzami i ekspertami nowych technologii często kończą się wojną. Przerzucanie się liczbami, statystykami nie ma końca, a są tacy, którzy potrafią się śmiertelnie obrazić, gdy ktoś nie podziela ich zdania.

Czas jednak uświadomić sobie, że te wojny lepsze są od dominacji którejkolwiek platformy. Bo walka o rynek zmusza do rozwoju, dominacja zaś skłania korporacje do osiadania na laurach.  Przypomnijmy sobie premierę pierwszego iPhona i drwiny jakie spotkały wtedy firmę z Cupertino. Hasło: “co to za telefon, który nie potrafi nawet wysyłać MMS-ów?!” pokutowało przez lata. Wielkim producentom “nie chciało” się nawet dopasować do nowej konkurencji, łatwiej było ją ośmieszać i tkwić na siłę w przekonaniu, że rynek tego nie kupi. Pamiętam komentarze kolegów z branży, którzy tak jak ówcześni giganci rynku telekomunikacyjnego nie rozumieli potencjału tego urządzenia. Bądźmy szczerzy, jeśli chodzi o funkcje telefoniczne pierwszy iPhone był wyjątkowo słaby. Jego zaletą była jednak fantastyczna przeglądarka internetowa Safari oraz klient poczty email. Dzisiaj smartfon jest terminalem internetowym i to właśnie na polu liczby aplikacji i ich możliwości oraz dostępu do treści toczy się największa rywalizacja. Gigabajty, rdzenie procesora i megahertze liczą się tylko tam, gdzie “kuleje” wydajność i zaczynamy poszukiwać źródła problemu. Ludzie przeważnie kupują smartfon kierując się subiektywnymi odczuciami, radą znajomych lub uprzedzeniami albo sympatiami. To bardzo dobrze. Tak właśnie być powinno.

Miejmy świadomość, że konkurencja na rynku jest motorem rozwoju. Gdyby nie iPhone, Android wciąż konkurowałby tylko z fizyczno-klawiaturowym BlackBerry. Szczytem marzeń w smartfonie byłby Windows Mobile, którego nie sposób było obsłużyć palcem. Gdyby nie Android, powiadomienia w iOS iPhona wciąż byłyby katrastrofą z wielkimi niebieskimi ramkami wyskakującymi na głównym ekranie. Należy również docenić kafelkowy interfejs w Windows Phone i jego wkład w upraszczanie i udoskonalenie sposobu obsługi aplikacji.

Patrząc więc jak konkurencja napędza rozwój mobilnych platform, kibicuję właściwie każdemu innowacyjnemu rozwiązaniu, niezależnie od systemu, w którym się pojawia. Nokii, która z konieczności (mając ograniczony wpływ na system operacyjny) postawiła na aparat w telefonie i prezentuje kolejne Lumie, które zachwycają jakością zdjęć i wideo. Mocno trzymam kciuki też za Sony, który na rynek Androida uderzył stylową i wodoodporną Xperią Z i przeżywającemu problemy HTC, który w swoim One postawił na aluminium. Obie firmy konkurują na rynku częściej jakością niż ceną i budżetem reklamowym. Doceniam też softwaerowe “wodotryski”, które funduje nam Samsung w kolejnych flagowych Galaxy. Z wielką niecierpliwością czekam też na konferencję dla deweloperów Apple WWDC (startuje 10 czerwca). Zastanawiam się, czy firma z Cupertino jest w stanie znów zaskoczyć nas: “next big thing”, czy zgodnie z hasłem reklamowym Samsunga, taka rzecz już jest na rynku.

Zapytacie więc: czy da się kochać wszystkich? Oczywiście! Takie jest życie, w którym kochamy ludzi, ale na końcu wybieramy partnera, żonę, męża, w którego towarzystwie jest nam absolutnie najlepiej na świecie. Tak samo w świecie nowych technologii, wybieramy tę platformę, z którą jest nam dobrze. W realnym świecie szanujemy znajomych. W wirtualnym również uszanujmy wybór innych.

Autorem tekstu jest Krzysztof Kurek, dziennikarz Radia Zet prowadzący program Technologika.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)