Xiaomi Mi Band 4C pozytywnie mnie zaskoczył. Test budżetowej opaski
Opaski Xiaomi nie są drogie, ale firma i tak postanowiła wypuścić jeszcze tańszą edycję. Oto moje wrażenia z użytkowania Xiaomi Mi Banda 4C.
21.08.2020 | aktual.: 21.08.2020 11:19
Xiaomi Mi Band 4C tańsza wersja Xiaomi Mi Banda 4 (przynajmniej tak wynika z oznaczeń). Znacząco różni się od lepiej wyposażonego brata, przynajmniej pod względem wyglądu.
Xiaomi Mi Band 4C jest swoistym odejściem od tradycji
Dotychczasowe opaski Xiaomi z Mi Band miały charakterystyczną budowę. W silikonowym pasku znajdował się główny moduł przypominający pastylkę. Projekt był zaokrąglony i przyjemny dla oka.
Xiaomi Mi Band 4C wygląda zupełnie inaczej. Producent postawił na tradycyjną konstrukcję z odczepianymi paskami i nieco agresywniejszy wygląd. Zamiast zaoblonego ekranu mamy do czynienia z płaskim panelem pokrytym szkłem. Docenimy to przy wyborze szkła hartowanego - dużo łatwiej jest je dopasować niż przy zaokrąglonym.
Modyfikacjom został poddany sam pasek, który ma ostre krawędzie od zewnętrznej strony. Nie musicie jednak martwić się o wygodę - Xiaomi zadbało o odpowiednie wyprofilowanie obudowy i paska od strony ręki. Mi Banda 4C nosi się całkiem wygodnie, chociaż moim zdaniem mimo wszystko lepiej wypada droższy Mi Band 4.
Opaskę na początku ciężko było zapiąć. Na szczęście z czasem się rozluźniła i w tej chwili robię to bez większych problemów. Mocny chwyt ma za to dużą zaletę - trudniej jest opaskę zgubić. A z Mi Bandem 1 generacji mi się to niestety przytrafiło, i to dwa razy...
Xiaomi Mi Band 4C nie lubi pełnego słońca
Wyświetlacz testowanej opaski to panel IPS o przekątnej 1,08 cala. Cechuje się wystarczającą rozdzielczością (220 x 128 pikseli).
Interfejs jest wystarczająco czytelny. Nie widać pojedynczych pikseli, chociaż przyczepię się do braku wygładzania mniejszych czcionek. Kolory i kontrast jak na taniego IPS-a są okej, chociaż są zauważalnie gorsze w porównaniu z Mi Bandem 4. Odczytywanie godziny z Xiaomi Mi Banda 4C w pełnym słońcu nie sprawiało mi większych problemów, ale sprawdzanie powiadomień czy poruszanie się po menu w takich warunkach bywało wyzwaniem.
A jeśli już o interfejsie mówimy - Xiaomi Mi Banda 4C obsługujemy dzięki dotykowemu ekranowi oraz przyciskowi pojemnościowemu. Służy on do cofania, chociaż równie dobrze możemy to robić gestem pociągnięcia w bok znanym ze smartfonów.
Autorski system Xiaomi Mi Band 4C jest prosty do bólu i został wyposażony w same niezbędne funkcje. Taki ascetyzm może spodobać się tym, którzy szukają prostego urządzenia bez miliona opcji. Obsługa jest łatwa, a jej nauczenie się zajęło mi dosłownie 10 sekund. Duży plus daję za intuicyjność.
Przy okazji wspomnę, że moc podświetlenia można ustawić tylko manualnie - urządzenie nie zostało wyposażona w czujnik podświetlenia. Wprawdzie w Mi Bandzie 4 również go nie znajdziemy, ale za to producent umożliwił ustawienie godzin, w których opaska będzie świeciła ciemniej.
Pochwalę wibracje, które są mocne i bardzo odczuwalne. Nie miałem problemu z wyczuciem ich nawet w czasie biegu czy jazdy rowerem.
No dobrze, ale co znajdziemy w menu Xiaomi Mi Banda 4C?
Po wejściu do niego poprzez gest przesunięcia w dół jako pierwszy pojawia się Status, czyli statystyki z aktualnego dnia obejmujące ilość kroków, przebyty dystans, spalone kalorie i alerty bezczynności.
Niżej mamy proste mierzenie serca wykorzystujące do tego sensor optyczny (PPG). Więcej o czujnikach w opaskach możecie przeczytać tutaj.
Oprócz tego mamy jeszcze prostego asystenta sportowego z następującymi trybami:
- bieganie na zewnątrz,
- bieżnia,
- rower,
- spacer,
- freestyle (najprawdopodobniej wszystko, co nie podchodzi pod powyższe),
prostą prognozę pogody oraz możliwość podejrzenia historii powiadomień.
W Xiaomi Mi Bandzie 4C znajduje się jeszcze zakładka, w której zgrupowano pozostałe funkcje:
- tryb nie przeszkadzać (włącz/wyłącz),
- alarmy
- motywy
- sterowanie muzyką z telefonu (dostępne też po muśnięciu w bok na ekranie głównym),
- stoper
- odliczanie
- wyszukiwanie telefonu,
- ustawienia (jasność, restart, ustawienia fabryczne itp).
Jak już pewnie zauważyliście, Xiaomi w Mi Bandzie 4C nie zainstalowało rodzimego języka. Możliwe, że zostanie wprowadzony w jednej z przyszłych aktualizacji. Co ciekawe, aplikacja Xiaomi Wear obsługująca opaskę jest po polsku.
Xiaomi Mi Band 4C nie ma GPS-u, ale mimo wszystko śledzi trasę
Urządzenie korzysta z modułu lokalizacji umieszczonego w smartfonie. Dzięki temu opaska całkiem dokładnie monitoruje trasę aktywności i jednocześnie oszczędza baterię. Ma to jednak sporą wadę - musimy mieć cały czas telefon przy sobie.
Xiaomi Mi Banda 4C wypróbowałem w trybie spaceru. Opaska oprócz dystansu i czasu pozwoliła sprawdzić m.in. tętno, ilość kroków oraz tempo wyrażane w krokach na minutę. Wszystko możemy podejrzeć na czytelnych wykresach w zakładce Szczegóły. Oczywiście nie zabrakło mapy z podglądem w dwóch trybach: zwykłym i satelitarnym.
Sprawdziłem też, jak Xiaomi Mi Band 4C radzi sobie z mierzeniem tętna. Przy kilku pomiarach osiągałem maksymalne odchyły na poziomie trzech uderzeń. Ponadto wyniki były bardzo podobne do tych, które odnotowywał inny smartwatch Chińczyków - Amazfit GTS. Jest więc nieźle, zwłaszcza jak na tę półkę cenową.
Bateria Xiaomi Mi Band 4C nie jest najlepsza, ale nie ma na co narzekać
Przy standardoowym użytkowaniu (częste sprawdzanie godziny, sporo powiadomień, okazjonalne mierzenie tętna) Xiaomi Mi Band 4C wytrzymywał ok. dwa tygodnie. Nie jest to bezkonkurencyjny czas - inne urządzenia noszone tego samego producenta potrafią wytrzymywać nawet miesiąc.
Mimo wszystko nie zaliczę tego do wady - podłączanie opaski dwa razy w miesiącu do ładowarki zupełnie mi nie przeszkadzało. Zwłaszcza, że Xiaomi wbudowało w opaskę złącze USB typu A.
Xiaomi Mi Band 4C jest warty swoich pieniędzy, ale...
Xiaomi Mi Band 4C jest bardzo dobrze wyceniony - kosztuje ok. 80 złotych. Obecnie jednak za ok. 100 złotych złotych możemy już kupić Mi Banda 4. Moim zdaniem warto dołożyć i cieszyć się lepszym, pełnym sprzętem.
Czy zakup Mi Banda 4C jest więc bezsensowny? Niekoniecznie. To jedyna opaska Xiaomi na polskim rynku, która ma nieco agresywniejszy, kanciasty wygląd i genialny sposób ładowania przez gniazdo USB typu A. Dla wielu osób może to być ważniejsze niż ekran AMOLED czy bardziej rozbudowane oprogramowanie. W innym przypadku rozważyłbym nieco droższy model.