Zrobiłem zdjęcie Drogi Mlecznej smartfonem
Wystarczyło wyjechać raptem 20 km za miasto. Efekty mogą zaskoczyć.
20.06.2020 | aktual.: 20.06.2020 11:38
Pierwsze podejście do fotografowania Drogi Mlecznej zaliczyłem blisko dwa lata wcześniej. Teraz - bogatszy o doświadczenie i smartfon nowszej generacji - podjąłem kolejną próbę.
Wspomniane zdjęcie z 2018 roku zrobiłem Huaweiem P20 Pro. Teraz padło na Huaweia P40 Pro+. Choć osobiście nie uważam, by flagowce Huaweia były - pod względem całokształtu - najlepszymi fotograficznymi smartfonami na rynku, to jednak w ekstremalnie trudnych warunkach oświetleniowych nie mają sobie równych.
Oto zdjęcie Drogi Mlecznej, które zrobiłem Huaweiem P40 Pro+
Finalna fotka po obróbce wygląda tak:
Z pewnością nie jest to najlepsze zdjęcie Drogi Mlecznej zrobione smartfonem, ale zaznaczę tutaj, że żaden ze mnie fotograf, a warunki oświetleniowe w mojej okolicy nie są idealne.
W ogólnym rozrachunku - choć do ideału daleko - jestem zadowolony z efektu. Zwłaszcza że mowa o smartfonie, a nie profesjonalnym aparacie.
Jak przygotować się do robienia zdjęć Drogi Mlecznej?
Przede wszystkim na fotografowanie musi być dobry dzień. Co oczywiste - Droga Mleczna musi się znajdować nad horyzontem. Negatywnie na widoczność gwiazd wpływa blask Księżyca, więc robienie zdjęć w pełni odpada. O bezchmurnym niebie wspominać chyba nie trzeba.
Pomocna w ustaleniu pozycji ciał niebieskich jest aplikacja Star Walk. Korzystając z osi czasu, można sprawdzić pozycję Drogi Mlecznej i Księżyca danego dnia z dokładnością do minuty.
Należy też znaleźć dobre miejsce do fotografowania. Po pierwsze - musi być ono jak najbardziej oddalone od sztucznego oświetlenia, które powoduje tzw. zanieczyszczenie światłem. Po drugie - potrzeba przynajmniej kilkuset metrów kwadratowych wolnej przestrzeni, aby nieba nie zasłaniały drzewa i inne obiekty. Jednocześnie dobrze jest, jeśli w oddali znajdują się jakieś obiekty, które mogą uatrakcyjnić kadr.
Znalezieniu dobrego miejsca ułatwia mapa zanieczyszczenia światłem, która pozwala zlokalizować tereny oddalone od źródeł sztucznego światła. Ja postawiłem na położoną raptem 25 km od mojego miasta wieś Walkowice. Nie jest to miejsce idealne, ale na tyle ciemne, że Droga Mleczna była widoczna gołym okiem.
Odpowiednia musi być też pora. Choć w dniu, w którym fotografowałem ja, Słońce zaszło o 21:22, niebo jeszcze długo pozostało przez nie oświetlone. Droga Mleczna zaczęła być wyraźnie widoczna dopiero po północy.
Ostatni warunek to sprzęt. Oprócz smartfonu z dobrym aparatem niezbędny jest też statyw, który będzie w stanie utrzymać telefon całkowicie nieruchomo przez kilkadziesiąt sekund. Najlepiej, jeśli telefon da się do niego przyczepić pionowo.
Jak zrobić zdjęcie Drogi Mlecznej smartfonem?
Konieczne jest skorzystanie z trybu profesjonalnego oraz zapisu surowych plików RAW, które ułatwiają późniejszą obróbkę.
Niestety nie istnieją żadne ustawienia, które można by uznać za receptę na sukces. Wszystko zależy nie tylko od telefonu, ale i jasności nieba w danym momencie oraz tego, co jeszcze znajduje się w kadrze.
Mam jednak kilka wskazówek.
- Czas naświetlania - ten parametr jest mocno uzależniony od kąta widzenia obiektywu (im szerszy kąt widzenia, tym dłuższy możliwy czas naświetlania). Większość smartfonów ma jednak zbliżoną optykę, w przypadku której optymalne wartości to 20–30 sekund.
- ISO - w teorii im wyższe ISO, tym lepiej, ale smartfony z reguły mocno szumią przy wyższych wartościach, więc warto poeksperymentować z niższą czułością.
- ostrość - nieskończoność.
- Samowyzwalacz - samo dotknięcie telefonu wprawia obiektyw w drgania, które odbijają się na jakości zdjęcia. Aby tego uniknąć, dobrze jest ustawić samowyzwalacz na przynajmniej 2 sekundy.
W moim przypadku najlepsze efekty osiągałem po ustawieniu ISO 640 i czasu naświetlania na 30 sekund.
Zaskoczyło mnie to, że w przypadku Huaweia P40 Pro+ najlepiej sprawdził się obiektyw ultraszerokokątny
Podczas robienia zdjęć gwiazd klasycznym aparatem dobrze jest sięgnąć po szerszy obiektyw, by uchwycić większy fragment nieba i uniknąć poruszenia spowodowanego długim czasem naświetlania. W przypadku smartfonów dodatkowe aparaty są jednak przeważnie dużo gorszej jakości od aparatu głównego.
Po kilkudziesięciu minutach fotografowania aparatem głównym Huaweia P40 Pro+ z ciekawości przełączyłem się na szerszy kąt. Ku mojemu zaskoczeniu nie tylko nie było widać wyraźnej przepaści w jakości zdjęć, ale i część fotek z dodatkowego aparatu wyszła... lepiej. Szerszy kąt pozwolił przy okazji uchwycić pełniejsze, ciekawsze i przy okazji mniej poruszone kadry.
Wniosek: czasem warto poeksperymentować, zamiast z góry zakładać, które rozwiązanie sprawdzi się lepiej.
Kolejny krok to obróbka zdjęcia
Tutaj również nie istnieje żaden przepis na sukces, bo wszystko zależy nie tylko od materiału źródłowego, ale i efektu, który chce się uzyskać.
Ja użyłem Snapseeda, czyli darmowego edytora zdjęć z funkcją wywoływania RAW-ów. W moim przypadku obróbka sprowadziła się do:
- podbicia ekspozycji w celu rozjaśnienia kadru;
- zmniejszenia cieni, by uwydatnić jaśniejsze punkty;
- zwiększenia kontrastu nasycenia, by uwydatnić kształt oraz kolor Drogi Mlecznej;
- nałożenia efektu Glamour Glow, pozwalającego choć trochę przykryć szum, którego podczas fotografowania w ekstremalnie trudnych warunkach oświetleniowych uniknąć nie sposób;
- delikatnej korekcji perspektywy w celu zniwelowania zniekształceń widocznych w dolnej partii zdjęcia.
Tutaj zdjęcie przed i po obróbce:
I to tyle. Nie nastawiajcie się na to, że przy pierwszym podejściu uwiniecie się w 5 minut. W ciemności trzeba fotografować na oślep, więc zawartość kadru widać dopiero po zrobieniu zdjęcia, co każdorazowo trwa 30 sekund. Samo znalezienie dobrego ujęcia może tym samym zająć kilkanaście minut. Doliczmy do tego eksperymenty z różnymi ustawieniami aparatu oraz oczekiwanie, aż Droga Mleczna znajdzie się w atrakcyjnej wizualnie pozycji i minuty mogą się zamienić w godziny. Ale chyba warto.