2K w smartfonach okazało się przesadą? Rozdzielczość FullHD wraca do łask
Jeszcze kilka lat temu ciężko było sobie wyobrazić topowy telefon bez ekranu z rodzielczością 2K. Chyba mało kto uwierzyłby wówczas, że w przyszłości czeka nas na tym polu regres. Ale do tego właśnie doszło. Czy jako użytkownicy coś na tym stracimy?
Rok 2017. Na rynek trafia Huawei P10 Plus z ekranem 1440p. Jego bezpośredni następca, Huawei P20 Pro, ma jednak ekran 1080p. Podobnie jak najnowszy P30 Pro.
Rok 2014. Na rynek trafia Galaxy Note4 z ekranem 1440p. Wyświetlacze 2K dostają wszystkie późniejsze smartfony z tej serii wyjąwszy model... Galaxy Note10. Ten jest pierwszym Note'em od 6 lat, w którym zastosowano panel 1080p. 1440p zarezerwowano dla mocniejszego wariantu Note10+.
Czy potrzebujemy 2K w smartfonie?
Cóż, jak przekonywałem w tekście o rozdzielczości ludzkiego oka, odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji, zastosowania telefonu oraz wzroku użytkownika.
W każdym razie ważniejsze od rozdzielczości samej w sobie jest zagęszczenie pikseli. W przypadku Note'a 10 wynosi ono 400 punktów na cal. Choć faktyczna ostrość jest jeszcze mniejsza z uwagi na matrycę PenTile.
To wartość daleka od teoretycznych możliwości ludzkiego oka. Jak twierdzi dr Raymond Soneira z serwisu DisplayMate, osoba o sokolim wzroku będzie w stanie dostrzec pojedyncze punkty nawet w przypadku zagęszczenia 700 ppi.
Mówimy jednak o możliwościach teoretycznych. W praktyce przyjmuje się, że 300 ppi to wartość optymalna w przypadku ekranów oglądanych z odległości 25-30 cm. 300 punktów na cal to także standard w przypadku książek, gazet, ulotek i innych wydruków przeznaczonych do oglądania z bliska.
2K w samsungach umiera razem z Gearem VR
Dotychczas argumentem przemawiającym za ekranami o wysokim zagęszczeniu pikseli były gogle wirtualnej rzeczywistości. Podczas korzystania z nich ekran oglądany jest z bliska przez soczewki powiększające, więc nawet 4K to mało.
Samsung przez lata rozwijał własne gogle Gear VR, ale wszystko wskazuje na to, że projekt jest powoli uśmiercany. Note10 i Note10+ to pierwsi reprezentanci serii od czasu Note'a 3, którzy nie są z nimi kompatybilni.
Ja od dawna mam w telefonie ustawioną rozdzielczość... 720p
Jakiś czas temu w ramach testów zmieniłem w ustawieniach rozdzielczość na 720p i tak już u mnie zostało. Czy widzę pojedyncze punkty? Gdy próbuję je dostrzec - tak. Czasem poszarpaną czcionkę zauważę mimowolnie, zwłaszcza gdy biały tekst wyświetlany jest na czarnym tle.
Przez 99 proc. czasu niższej rozdzielczości jednak nie widzę. Jestem skupiony na oglądaniu filmów, czytaniu tekstu i graniu w gry, a nie na liczeniu pikseli.
Niższa rozdzielczość oznacza jednocześnie niższe zużycie energii. 2340 x 1080 to aż 2 527 200 pikseli, które układ graficzny musi "ogarnąć" 60 razy na sekundę. W przypadku rozdzielczości 1560 x 720 punktów jest 1 123 200. O ponad połowę mniej.
Nie twierdzę jednak, że ekrany o wyższej rozdzielczości nie mają sensu
Jestem zdania, że lepiej jest nie wykorzystać pełni możliwości urządzenia niż nie mieć ich wcale. Czy więc byłoby lepiej, gdyby Note10 miał ekran 1440p? Oczywiście. W przypadku telefonu za ponad 4000 zł byłoby to wręcz wskazane.
Choć sam - jak wspomniałem - jadę na 720p, lubię mieć świadomość, że w każdej chwili w razie konieczności mogę odpalić wyższą rozdzielczość.
Jednocześnie uważam, że większość klientów nawet nie będzie świadoma, że z rozdzielczością ekranu Note'a 10 jest coś nie tak. Zwłaszcza że wszystkie topowe samsungi od lat mają domyślnie ustawioną rozdzielczość 1080p, a 2K jest opcjonalne.
Czy to więc dobrze, że ekrany FullHD wracają do łask? W teorii nie. W praktyce po 2K płakać nie mam zamiaru.