Pierwszy egzemplarz Meizu zero sprzedany. Kolejny może być Twój, jeśli przełkniesz wysoką cenę
Czemu Meizu zero nazywa się właśnie tak? Prawdopodobnie dlatego, że klientom po złożeniu zamówienia może zostać na koncie zero środków.
30.01.2019 | aktual.: 30.01.2019 18:33
Meizu zero nazywany jest przed producenta pierwszym na świecie smartfonem pozbawionym portów czy otworów. Nie ma nawet gniazda ładowania, co czyni z niego dość osobliwe urządzenie. Na tyle osobliwe, że producent postanowił słono je wycenić.
Pierwszy nabywca kupił Meizu zero za 2999 dolarów. Ty możesz mieć go za 1299 dolarów
Meizu zorganizowało zbiórkę na platformie crowdfundingowej Indiegogo. Cel nie jest zbyt wygórowany (100 000 dolarów), więc z jego osiągnięciem nie powinno być problemów. Zwłaszcza że firma daje sobie 31 dni, a 14 proc. wymaganej kwoty wpłynęło na konto projektu już po kilku godzinach.
Chińczycy wystawili:
- 1 egzemplarz za 2999 dolarów (ok. 11 270 zł);
- 100 egzemplarzy za 1299 dolarów (ok. 4890 zł).
Pierwsza, najdroższa sztuka znalazła już szczęśliwego nabywcę i ma trafić do jego rąk w ciągu kilku najbliższych dni. Wysyłka pozostałych - o ile zbiórka zakończy się sukcesem - zaplanowana jest na kwiecień.
Sprzedawane smartfony nazywane są myląco "ekskluzywnymi jednostkami inżynieryjnymi". Z opisu aukcji wynika jednak, że bynajmniej nie są to żadne wczesne prototypy, lecz sprawne i funkcjonalne egzemplarze (o ile można tak nazwać smartfony bez portu ładowania czy slotu na kartę SIM...). Producent objął je zresztą roczną gwarancją.
W spisie parametrów technicznych widnieje jednak układ Snapdragon 845. Wcześniej firma informowała, że finalnie w egzemplarzach sklepowych wyląduje nowszy 855.
Dlaczego Meizu zdecydowało się na zbiórkę?
Indiegogo to platforma skierowana przede wszystkim do niewielkich startupów, których zwyczajnie nie stać na realizację swoich pomysłów. Meizu to gigant, który niedawno chwalił się inwestycją 2 milionów dolarów w opracowanie samego wcięcia w ekranie jednego ze smartfonów. Jasnym jest więc, że firma nie zorganizowała zbiórki, bo brakuje jej gotówki.
Firma tłumaczy się tym, że na rodzimym rynku zastosowany w Meizu zero standard eSIM jest mało popularny, a Indiegogo ma być sposobem na dotarcie do klientów na całym świecie. Ciężko jednak uwierzyć, że Meizu traktuje ten serwis jako platformę dystrybucyjną, wystawiając marne 101 egzemplarzy, na których przecież nie zbije kokosów.
Obstawiam więc, że Meizu liczy przede wszystkim na rozgłos. O telefonie dowiedzą się użytkownicy popularnego serwisu crowdfundingowego, a i media branżowe mają ciekawy temat. W końcu nie codzień zdarza się, by znany producent zaczynał dystrybucję od sprzedaży jednej sztuki telefonu.
Przypominam, że Meizu zero - zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami - ma "wkrótce" trafić także do Polski. Wychodzi jednak na to, że to "wkrótce" nastąpi nie wcześniej niż wiosną.