Trzeba było Apple'a, by producenci przestali się wstydzić potrójnych aparatów (opinia)
Choć moda na potrójne i poczwórne aparaty trwa w najlepsze, większość producentów zdaje się wysoką liczbę obiektywów wręcz maskować. Powoli się to jednak zmienia i ciężko oprzeć się wrażeniu, że to sprawka Apple'a.
08.07.2020 | aktual.: 08.07.2020 16:45
Nie przestaje mnie zadziwiać, jak ciężko czasem jest policzyć aparaty w danym smartfonie, nawet mając go w ręce.
Spójrzmy choćby na takiego Huaweia P30 Pro. Nie znając wyposażenia tegoż smartfonu, ciężko na pierwszy rzut oka stwierdzić, ile aparatów producent zaimplementował.
Trzy główne obiektywy zostały zatopione w czarnej wysepce, co samo w sobie utrudnia ich dojrzenie. A na tych trzech soczewkach aparaty się przecież nie kończą. Czwarty aparat - ToF - ma formę niewielkiej kropki umiejscowionej pod diodą doświetlającą i modułem autofokusu.
Choć Huawei dumnie używa sloganu Leica Quad Camera, mam przekonanie graniczące z pewnością, że wielu użytkowników P30 Pro nie ma świadomości, że ich telefon ma poczwórny aparat. Projektanci o to zadbali.
Niezrozumiałe dla mnie decyzje projektowe podjął także Samsung, przygotowując swoje flagowce na rok 2019. Zerknijmy na modele S10e (podwójny aparat), S10 (potrójny aparat), S10+ (potrójny aparat) i S10 5G (poczwórny aparat).
Z jakiegoś powodu dwa obiektywy najtańszego modelu zostały bardzo mocno wyeksponowane, podczas gdy soczewki hojniej wyposażonych braci zamaskowano czarną wysepką. To tak jakby Samsungowi bardziej zależało na wypunktowaniu braków najuboższego modelu niż zaakcentowaniu tego, co mają do zaoferowania smartfony najbardziej wyśrubowane. Gdzie tu sens? Gdzie tu logika?
iPhone 11 Pro to zupełnie inne podejście do projektowania smartfonów
iPhone 11 Pro to pierwszy smartfon Apple'a uzbrojony w potrójny aparat i firma zatroszczyła się o to, by nikt nie miał co do liczby obiektywów najmniejszych wątpliwości. Są one wielkie, wystające i wyeksponowane bardziej niż logo producenta.
Zdania na temat wyglądu iPhone'a 11 Pro są podzielone, ale mnie takie podejście do projektowania smartfonów urzekło. Jeśli już telefon ma na swoim wyposażeniu kilka aparatów, po co je ukrywać? Flagowiec Apple'a zdaje się krzyczeć, że podchodzi do tematu mobilnej fotografii poważnie. I słusznie, bo ma bardzo solidny aparat.
Widać wyraźnie, że iPhone 11 Pro zmienił trendy w kwestii projektowania smartfonów
I chodzi mi nie tylko o wysyp smartfonów z kwadratowymi i prostokątnymi wysepkami z aparatami, ale i kończącą się modę na maskowanie obiektywów.
Huawei zaczyna coraz śmielej eksponować aparaty w części swoich wieloobiektywowych smartfonów. Dość wspomnieć o modelu P40 Lite, wyraźnie inspirowanym wspomnianym iPhone'em.
LG Velvet to także smartfon, w którym każdy obiektyw jest doskonale widoczny, czym zresztą producent chwali się w materiałach promocyjnych.
Dzięki wyciekom wiemy, że podobne zmiany planuje Samsung. Zdjęcia Galaxy Note'a 20 Ultra, które pojawiły się na stronie producenta, potwierdzają, że jego obiektywy zostaną otoczone pierścieniami wizualnie odcinającymi je od reszty obudowy.
Warto również porównać OPPO Reno 3 i Reno 4. W nowszym modelu aparaty zostały wyeksponowane nieporównywalnie bardziej agresywnie.
Trochę mnie to bawi, bo jeśli chodzi o modę na wieloobiektywowe aparaty, Apple dołączył do zabawy jako jeden z ostatnich. Wygląda jednak na to, że dopiero po premierze iPhone'a 11 Pro producenci zdali sobie sprawę, że maskowanie aparatów i ukrywanie ich przed użytkownikiem niekoniecznie ma sens.