iPhone SE odniósł niemały sukces, mimo że ważna dla Apple'a grupa klientów ma go w nosie
Wreszcie pojawiły się konkretne dane pozwalające odpowiedzieć na pytanie: kto kupuje nowego iPhone'a SE?
Firma analityczna CIRP przyjrzała się sprzedaży iPhone'ów w USA od kwietnia do czerwca 2020.
Zebrane dane wskazują na to, że nowy iPhone SE stanowił 19 proc. wszystkich sprzedanych w tym czasie smartfonów Apple'a. Popularniejsi byli jedynie przedstawiciele serii 11.
W mojej ocenie najciekawsze są jednak nie dane dotyczące sprzedaży, ale tego, kto dokonuje kupna.
iPhone'a SE kupują głównie osoby przesiadające się ze leciwych telefonów
Ze wspomnianego raportu wynika, że 73 proc. świeżo upieczonych nabywców iPhone'a SE używało dotychczas ponad trzyletniego telefonu. To miażdżąca większość.
Warto w tym miejscu odnotować, że dla wszystkich pozostałych iPhone'ów parametr ten jest duuużo niższy i wynosi 32 proc.
Wniosek? iPhone SE zdaje się być opcją mało atrakcyjną w oczach klientów, którzy poprzedni telefon kupili w ciągu ostatnich trzech lat.
I wcale mnie to nie dziwi
W 2017 roku na rynku smartfonów nastąpiła mała rewolucja. Rozpoczęła się moda na małe ramki i wydłużone proporcje ekranów. Dodatkowo mniej więcej w tym czasie większość segmentów cenowych zdominowały wieloobiektywowe aparaty.
iPhone SE nie wpisuje się w żaden z tych trendów. Ma archaiczne wzornictwo, mały ekran 16:9 i pojedynczy aparat. Jeśli ktoś kupił telefon w roku 2017 lub później, istnieje duże prawdopodobieństwo, że pod wieloma względami jest on bardziej nowoczesny i funkcjonalny niż najnowszy smartfon Apple'a.
Nic więc dziwnego, że większość nabywców stanowią osoby, które nie miały okazji rozsmakować się w małych ramkach czy podwójnych aparatach.
Na iPhone'a SE wyjątkowo niechętnie przesiadają się użytkownicy Androida
Twórcy raportu zwrócili uwagę na jeszcze ciekawą rzecz. Raptem 9 proc. amerykańskich nabywców iPhone'a SE używało wcześniej Androida. W przypadku pozostałych iPhone'ów skorych do zmiany platformy było 16 proc. klientów.
Prawdopodobne powody takiego stanu rzeczy mógłbym skopiować ze wcześniejszego akapitu. W świecie Androida nowoczesny wygląd czy wieloobiektywowe aparaty od dawna są standardem nawet w niższych półkach cenowych, więc androidowcy raczej nie mają czego w iPhonie SE szukać.
Apple sięgnął więc po portfele innych klientów niż dotychczas
Częsta wymiana telefonów przez klientów jest Apple'owi na rękę, dlatego firma zawsze dba o to, by każdy nowy model kusił czymś nawet te osoby, które dopiero co dokonały wymiany. Dość wspomnieć, że iPhone 11 i 11 Pro to jedyne telefony Apple'a z trybem nocnym, mimo że taka funkcja spokojnie mogłaby trafić na poprzednie modele.
Apple ewidentnie stara się także przypodobać użytkownikom Androida. W teście iPhone'a 11 Pro zwracałem uwagę na to, że ten smartfon to po prostu zlepek tego, co chwyciło u konkurencji. A iOS 14 to już w ogóle festiwal funkcji, których brak był dotychczas przez użytkowników Androida krytykowany (na czele z widżetami na pulpitach).
iPhone SE nie jest natomiast skrojony ani pod osoby, które kupiły już iPhone'a w latach 2018-2020, ani pod użytkowników Androida. I - jak widać - taka zmiana grupy docelowej się opłaciła, bo najnowszy smartfon sukces odniósł niemały.