5G i interferencje w atmosferze, czyli jak sieć nowej generacji może zepsuć prognozę pogody

5G generalnie jest jeszcze pieśnią przeszłości, jednak są już kraje, w których można z niej skorzystać. Przykładami mogą być Korea Południowa lub Chiny, chociaż sieć nadaje również w niektórych miastach USA, a nawet w pierwszych miastach europejskich.

Nowa generacja łączności pozwoli zwiększyć transfery i zminimalizować opóźnienia, jednak ma swoje minusy. Oprócz zwiększenia zagęszczenia stacji bazowych napsuje krwi meteorologom.

5G działa na dosyć szerokim paśmie częstotliwości. Jedną z nich jest 24 GHz. Problem jest taki, że jest bardzo bliska częstotliwości 23,8 GHz, a na takiej drgają cząsteczki atmosfery ziemskiej. Fale 5G działają wtedy jak szum, który zaburza odczyty satelitów meteorologicznych.

Zanieczyszczone przez 5G odczyty są mniej rzetelne i znacząco utrudniają wykonywanie krótkoterminowych prognoz meteorologicznych. Takie przewidywania są niesamowicie ważne - służą nie tylko Kowalskiemu do planowania urlopu. Wykorzystują je także organizacje pogodowe do ostrzegania ludzi przed gwałtownymi zagrożeniami meteorologicznymi takimi jak silne burze czy huragany.

Zdaniem NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) przez 5G możemy cofnąć się do lat 80-tych jeśli chodzi technologię przewidywania pogody.

Serwis BuzzFeedNews donosi, że na tą chwilę nie ma sposobu na odfiltrowanie zakłóceń. Sytuacja wygląda poważnie, jednak mam nadzieję, że problem w jakiś sposób zostanie rozwiązany. Obstawiam, że z sieci 5G zostanie po prostu wycięte pasmo bliskie częstotliwościom drgań cząsteczek chmur i opadów. Chyba, że ktoś znajdzie jakiś genialny sposób na odfiltrowanie zakłóceń.