Ciekawostka: Galaxy S21 ma lepsze slow motion niż S21 Ultra
Tańszy, ale nie pod każdym względem gorszy.
Nie jest tajemnicą, że Galaxy S21 Ultra to model, który z całej trójki ma najbardziej zaawansowany aparat. Tylko on dostał dużą matrycę 108 Mpix oraz dwa teleobiektywy, z których jeden potrafi wygenerować aż 10-krotne przybliżenie optyczne.
Nie oznacza to jednak, że najdroższy flagowiec ma aparat lepszy w każdym calu. Przynajmniej w jednym aspekcie to tańsze modele S21 i S21+ przodują.
W 2017 roku na rynek trafiła Xperia XZ Premium, która potrafiła nagrywać filmy 720p w imponujących 960 kl/s, co przekłada się na 32-krotne spowolnienie. Samsung szybko zaadoptował podobne rozwiązanie we własnych matrycach ISOCELL, w efekcie czego tryb Super slow motion trafił do Galaxy S9 i jego następców.
Ciekawostką jest jednak to, że funkcja ta realizowana jest w różny sposób w zależności od modelu. Ze strony Samsunga dowiadujemy się, że:
- Galaxy S21 i S21+ nagrywają 0,5-sekundowy fragment wideo w 960 kl/s, który jest następnie rozciągany do 16-sekundowego filmu;
- Galaxy S21 Ultra nagrywa 1-sekundowy fragment wideo w 480 kl/s, który jest spowalniany cyfrowo do 960 kl/s, a następnie rozciągany do 32-sekundowego filmu.
Wariant Ultra uwiecznia dłuższy fragment, ale tez zawiera dwukrotnie mniej uwiecznionych klatek, co jest równoznaczne z dwukrotnie niższą płynnością. Analogicznie wyglądało to zresztą w przypadku S20 i S20 Ultra.
Skąd takie różnice?
Rejestracja filmu 720p w 960 kl/s to bardzo zasobożerny proces. Smartfon "trawi" wówczas prawie miliard pikseli na sekundę, które muszą zostać nie tylko zinterpretowane przez procesor graficzny, ale i zapisane w pamięci urządzenia. To wymaga użycia sprytnych sztuczek.
Sony we wspomnianej Xperii XZ Premium zastosowało matrycę aparatu z własną pamięcią RAM. Rejestrowane w trybie Super slow motion dane trafiały do specjalnego bufora, dzięki czemu smartfon mógł spokojnie zająć się obróbką materiału dopiero po jego zapisaniu, a nie w locie. Jednak z uwagi na ograniczoną ilość pamięci, w taki sposób dało się uwiecznić jedynie bardzo krótki film.
Samsung zaadoptował podobne rozwiązanie, które w zbliżonej formie najpewniej wykorzystywane jest dziś. Firma nie zdradza niestety szczegółowych parametrów technicznych, które wskazywałyby na przyczynę problemu z S21 Ultra, ale można się domyślać, że ma to związek z rozdzielczością matrycy.
Najdroższy flagowiec ma matrycę 108 Mpix, ale ta wykorzystuje technologię łączenia pikseli, więc domyślnie sensor działa w trybie 12 Mpix. Proces konwersji obrazu do niższej rozdzielczości sam w sobie jest jednak wymagający i - w przypadku funkcji Super slow motion bazującej na pamięci RAM - musiałby zajść jeszcze przed trafieniem danych do bufora. To najwidoczniej komplikuje sprawę na tyle mocno, że Samsung musiał pójść na kompromisy.
Czy to wielki problem? Jeśli dla kogoś tryb slow motion nie jest priorytetem, raczej nie. Biorąc pod uwagę, że Samsung umieścił go w interfejsie w zakładce "więcej", jej popularność raczej nie jest zbyt duża.
To jednak przykład tego, że teoretycznie najlepsze smartfony mogą mieć nieoczywiste kompromisy.