Czy smartfon może zastąpić czytnik e‑booków?
Jakiś czas temu planowałem zakup czytnika e-booków. Zacząłem się jednak zastanawiać, czy smartfon mógłby być dla niego alternatywą. Teoretycznie tak, ale jak wypada w praktyce? Sprawdziłem.
17.05.2013 | aktual.: 17.05.2013 18:00
Czytniki z technologią e-ink to bardzo fajna sprawa. Komfort czytania z e-papieru jest porównywalny z tradycyjnym drukiem, czytniki oferują długi czas działania na baterii i mają kompaktowe rozmiary. Niestety, czytnik byłby kolejnym urządzeniem, które musiałbym zabierać ze sobą wychodząc z domu. Tymczasem niemal zawsze mam przy sobie smartfon i to właśnie na nim chciałbym czytać książki. Niestety większość tego typu sprzętu ma ekrany TFT, które męczą wzrok swoim podświetleniem. Na targach MWC w Barcelonie widziałem jednak telefon, który został zaprojektowany właśnie z myśłą o czytelnikach e-książek.
Yota Phone - telefon z ekranem e-ink
Rosyjski Yota Phone ma dwa ekrany - umieszczony na froncie TFT IPS o rozdzielczości HD i zamontowany z tyłu panel e-ink.
To bardzo ciekawe urządzenie. Jednym gestem można przenieść zrzut ekranu głównego na elektroniczny papier. Dodatkowo można używać dopasowanych do specyfiki ekranu e-ink (długi czas odświerzania) aplikacji. Jest ich kilka, a najważniejszą jest oczywiście czytnik e-booków. Telefon ma także rewelacyjne, matowe Gorilla Glass, które chciałbym zobaczyć także w innych smartfonach.
Yota jest bardzo fajna, ale - ze względu relatywnie nieduży, 4,3-calowy ekran - nie wyobrażam sobie na dłużą metę czytania na nim książek . Oczywiście są użytkownicy, którzy zgodzą się, a nawet z radością przyjmą mniejszy ekran. Ich entuzjazm może jednak ostudzić cena, która ma się kształtować na poziomie flagowców innych firm. 3 tys. zł za to urządzenie to stanowczo za dużo.
A może wystarczy Note 2?
Postanowiłem zweryfikować jak Samsung Galaxy Note 2 sprawdza się jako czytnik. Wielkość ekranu wydaje się zupełnie odpowiednia - 5,5 cala to przekątna, dzięki której można komfortowo czytać e-książki. Zresztą najpopularniejsze modele Amazon Kindle mają niewiele większe, 6-calowe ekrany.
Panele AMOLED cechują się dużymi kątami widoczości, świetnym kontrastem i głęboką czernią. Dodatkowo aplikacja, której używałem do lektury dawała możliwość automatycznej lub ręcznej regulacji mocy świecenia.
W praktyce pochłanianie nawet większych ilości tekstu na ekranie tego smartfona nie jest męczące. Wbrew wcześniejszym wątpliwościom odwrócenie kolorów zupełnie mi nie przeszkadzało. Natomiast ilość światła, jaka jest generowana przez same białe litery też nie wpływa znacząco na komfort, ponieważ da sie ją dostosować w dość szerokim zakresie.
W nocy można czytać bez dodatkowego źródła światła (to wciąż rzadko spotykana opcja w tradycyjnych czytnikach). W świetle słonecznym teoretycznie wystarczyłoby ustawić wyższą jasność, żeby tekst był widoczny. Niestety, na Gorilla Glass pojawiają się refleksy, które utrudniają lekturę. Gdyby szkło, za którym został umieszczony panel było matowe tak jak w Yota Phone, nie byłoby problemu. Dobrą opcją mogłoby być przyklejenie matowej folii zabezpieczającej ekran.
Kolejną wadą jest o wiele krótszy czas działania na jednym ładowaniu w prównaniu do czytnika e-book. Podczas gdy Note 2 wytrzymuje około 30 godzin, Kindle Paperwhite (model z podświetleniem ekranu) działa nawet kilkanaście dni.
Z kupowania czytnika z ekranem e-ink nic nie wyszło. Mimo wymienionych wyżej wad przekonałem się do alternatywy w postaci tabletofonu Samsunga. Smartfon mam zawsze pod ręką i nie muszę pamiętać, by brać ze sobą dodatkowe urządzenie. Jest to dla mnie bardzo ważny argument, dla którego jestem w stanie przymknąć oko na pewne niedoskonałości. Tym bardziej, że Note w większości przypadków dobrze sprawdził się w roli, którą dla niego wymyśliłem.