Google pokazał, że najważniejsi partnerzy mają go tam, gdzie słońce nie dochodzi
09.05.2018 12:03, aktual.: 10.05.2018 15:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Android rozwija się o wiele wolniej, niż mógłby. Wszystko przez to, że Google doprowadził do sytuacji, w której współpracować z nim chcą tylko te firmy, które na smartfonach nie zarabiają.
Konferencja Google I/O poświęcona jest przede wszystkim usługom Google'a, ale gigant nie omieszkał pochwalić się zacieśnieniem współpracy z partnerami, bez których Android nie miałby racji bytu.
Najważniejsza nowość to Android P. Sporym zaskoczeniem było to, że publiczną wersję beta mogą już pobierać nie tylko użytkownicy Pixeli, ale i wybranych modeli innych producentów. Ich lista prezentuje się tak:
- Pixel;
- Pixel XL;
- Pixel 2;
- Pixel 2 XL;
- Essential Phone;
- OPPO R15 Pro;
- Nokia 7 Plus;
- Sony Xperia XZ2;
- Xiaomi Mi Mix 2s;
- Vivo X21;
- OnePlus 6 (jeszcze niezaprezentowany).
Duże zmiany zaszły także w usłudze Google Lens, która wykorzystuje aparat do rozpoznawania obiektów. Teraz nie będzie ona działać wyłącznie w osobnych aplikacjach, ale i zostanie zintegrowana z domyślnymi apkami aparatów wybranych telefonów.
Oto lista zainteresowanych tym rozwiązaniem producentów:
- Asus;
- bq;
- HMD Global (Nokia Mobile);
- LG;
- Motorola;
- OnePlus;
- Sony Mobile;
- TCL (w tym zapewne Alcatel i BlackBerry);
- Transsion;
- Xiaomi.
Czy czegoś wam tu nie brakuje?
Gdzie jest Samsung, czyli największy producent smartfonów z Androidem? Gdzie jest Huawei, czyli drugi pod względem wielkości smartfon z Androidem? Gdzie jest HTC, czyli jeden z najważniejszych partnerów, który wyprodukował Google'owi większość Pixeli i od którego Google zgarnął część pracowników i dostęp do patentów?
Google, któremu zależy na tym, by forsować swoje rozwiązania, otoczył się wieloma firmami, ale znamienne jest to, że nie udało mu się namówić do współpracy akurat tych dwóch, które na smartfonach zarabiają.
Widać jak na dłoni, że Samsung i Huawei mają Google'a w ...
Dwie firmy, które w świecie Androida liczą się najbardziej, współpracują z Google'em na tyle, na ile to konieczne. Biorą od niego najpopularniejszy system operacyjny i spełniają warunki umowy, czyli - w wielkim skrócie - umieszczają wyszukiwarkę i folder z aplikacjami Google'a na głównym pulpicie. Tyle.
Samsung ma gdzieś Google Lens, bo rozwija alternatywę w postaci Bixby Vision. Jest apka może i jest gorsza, ale własna. Co więcej, prawdopodobnie pod koniec roku więcej smartfonów będzie miało w aparatach ikonkę Bixby Vision niż Google Lens.
Obie firmy robią też wszystko, by wersja Androida była dla końcowego użytkownika niewidzialna. Stosują własne nakładki, z własnym wzornictwem i własnymi funkcjami, które skądinąd często wyprzedzają system Google'a nawet o kilka lat.
"Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma"
Słowa Henryka Sienkiewicza świetnie oddają niezdrową sytuację, jaka panuje w świecie Androida.
Google ma najpopularniejszy system operacyjny świata, ale popularność jego Pixeli wciąż jest znikoma, więc gigant musi współpracować z partnerami sprzętowymi.
Każdy producent marzy o tym, by mieć własny system operacyjny, nad którym miałby pełną kontrolę, ale z Androidem praktycznie nie da się wygrać. Firmy odpuściły sobie starania, ale próbują przynajmniej ugrać ile się da na własnych rozwiązaniach.
Efekt?
Niemal każdy smartfon z Androidem jest dzieckiem skazanych na współpracę rywali
I to naprawdę czuć. Dublujące się aplikacje, dziesiątki bliźniaczych usług, pierdyliony standardów odpowiedzialnych za robienie tego samego.
Potem wyciąga się telefon z pudełka, a tam dwie przeglądarki, dwa notatniki, dwa kalendarze i dwa sklepy z aplikacjami. Niby od przybytku głowa nie boli, ale jednak ciężko w takiej sytuacji oprzeć się wrażeniu, że kupiło się nie przemyślany produkt, ale efekt kłótni dwóch firm, które nie potrafiły się dogadać co do tego, czyje aplikacje powinny zostać zainstalowane.
A to dopiero początek problemów. Nawet za taką błahostką jak skanowanie odcisków palców stoją różne technologie, więc - o ile twórca aplikacji nie zatroszczy się o wsparcie dla wszystkich - na jednym telefonie zalogujesz się do konta bankowego odciskiem palca, a na innym nie.
Wiele nowych telefonów ma funkcję rozmywania tła na zdjęciach, ale każdy producent wykorzystuje autorskie rozwiązanie, w efekcie czego nie są one wspierane przez zewnętrzne aplikacje. Na Androidzie brakuje wielu fajnych fotograficznych aplikacji, które znane są użytkownikom iOS-u.
I takie przykłady można mnożyć w nieskończoność.
Niestety dobrego rozwiązania tego problemu nie ma
Google musiałby zmienić warunki licencji i zmusić producentów do wdrażania jego rozwiązań oraz zakazać ich dublowania. Android wówczas stałby się jednak dla twórców smartfonów systemem jeszcze mniej atrakcyjnym, bo dawałby im mniejsze pole do popisu. Jak taka polityka może się skończyć? Wystarczy spojrzeć na Windows Phone'a.
Obecna sytuacja nie jest jednak idealna. Android rozwija się dużo wolniej, niż mógłby, gdyby smartfony były owocem zdrowej współpracy, a nie rywalizacji.