Google I/O to wielkie rzeczy, którymi coraz trudniej jest mi się ekscytować
Google I/O 2019 zmierza ku końcowi. Mimo że Google pokazał sporo - potencjalnie - przełomowych rozwiązań, w tym roku moja ekscytacja kończy się na Pixelu 3a. Cała reszta nowości została zapowiedziana w taki sposób, że prawdopodobnie za tydzień nie będę o nich pamiętał.
09.05.2019 | aktual.: 10.05.2019 19:23
Czerwiec 2012. Impreza Google I/O startuje dzień przed moją obroną licencjatu. Powinienem siedzieć z nosem w książkach, ale przecież Google sypnął toną nowości, z którymi trzeba się zapoznać. Nowy tablet Nexus 7. Nowy odtwarzacz multimediów Nexus Q. Nowy Android 4.1 Jelly Bean. Odświeżony Google Play z dostępem do filmów. Nowa inteligentna wyszukiwarka Google Now. Nowe okulary Google Glass.
Wszystko to, wyjąwszy Glassy, dostępne od razu lub w najgorszym razie kilka dni po premierze. W dodatku jednego dnia aktualizacji doczekały się niemal wszystkie apki Google'a. Użytkownicy jego usług i fani technologii mieli co robić.
A teraz? Google I/O to festiwal rozwiązań, które pojawią się kiedyś tam. Lub wcale
Z imprezy, podczas której prezentowane są nowości gotowe do użycia, I/O stało się prezentacją technologii, o których po miesiącu nie pamięta nawet Google. Ewentualnie takich, które pojawią się "później". Oczywiście w większości przypadków tylko w USA.
Kwintesencją I/O jest dla mnie prezentacja z 2017 roku, gdy Google chwalił się rozwiązaniami bazującymi na sztucznej inteligencji. Aplikacja Zdjęcia miała dostać zaawansowany mechanizm odpowiedzialny za usuwanie obiektów ze zdjęć z imponującą skutecznością.
Mijają dwa lata i co? I nic. Kilka miesięcy po prezentacji przedstawiciele firmy przebąkiwali, że algorytm jest już gotowy, ale "zespół ma inne priorytety we wdrażaniu nowych rozwiązań". I na tym koniec. Słuch o tej funkcji zaginął.
Mając to wszystko na uwadze, naprawdę ciężko jest mi uwierzyć, że na I/O Google pokazał faktyczny owoc pracy algorytmu, a nie wizualizację, której jedynym celem było wywołanie aplauzu wśród widowni. Aplauz odhaczony, więc o funkcji zapominamy i jedziemy dalej.
Google I/O zdaje się nie spełniać swojej roli nawet jako impreza dla programistów
I/O to - w założeniach - wydarzenie skierowane przede wszystkim do programistów. Google udostępnia im nowe narzędzia, by mogli zacząć już przygotowywać swoje aplikacje.
Google Keynote (Google I/O'19)
Tylko że nawet tej roli impreza Google'a zdaje się nie wywiązywać.
Porównajmy deweloperską prezentację na przykładzie iOS-u i Androida
W 2018 roku, podczas WWDC Apple'a, prezentacja nowego iOS-u wyglądała mniej więcej tak: "no elo, oto nasz nowy iOS 12, którego deweloperską wersję możecie już pobierać. Wprowadzamy Skróty Siri, więc teraz możecie tworzyć własne komendy głosowe, które będą się integrować z waszymi apkami. Za chwilę w pokoju obok odbędą się warsztaty, na których pokażemy wam, jak to robić. Oto lista urządzeń, które zaktualizujemy za trzy miesiące, więc we wrześniu będziecie mieli kilkaset milionów potencjalnych użytkowników. Pozdro.".
Przyszła jesień, użytkownicy dostali aktualizację i od razu mogli korzystać z tysięcy Skrótów Siri, bo deweloperzy wiedzieli, że mają dla kogo je robić. Nawet Google stworzył własną komendę "Hey Siri, OK Google", która pozwala wybudzić jego Asystenta bez dotykania telefonu.
A jak to wyglądało w przypadku Androida P? W marcu Google udostępnił wersję deweloperską, której prezentacja ograniczyła się do wpisu na blogu. W maju odbył się oficjalny pokaz. W sierpniu system trafił na pierwsze urządzenia. W maju 2019 korzysta z niego 10,4 proc. użytkowników Androida.
Jedną z nowości w Pie było wsparcie dla wieloobiektywowych aparatów w zewnętrzych aplikacjach. 14 miesięcy po wydaniu wersji deweloperskiej i dziewięć miesięcy po premierze wersji finalnej nie jestem w stanie teraz wskazać ANI JEDNEJ zewnętrznej aplikacji do robienia zdjęć, która pozwoliłaby mi przełączyć się między aparatami. Może takie istnieją, ale na nie nie trafiłem.
Z uwagi na fragmentację Androida, programistom zwyczajnie nie opłaca się poświęcać czasu na tworzenie funkcji, z których po roku będzie mógł korzystać co dziesiąty użytkownik. Nie wiem więc, po co Google bawi się w te wydania deweloperskie, skoro jako użytkownik widzę, że coś, co działa na iOS-ie, na Androidzie nie działa, bo nie ma prawa działać.
Najgorsze jest to, że Google pokazuje naprawdę wielkie rzeczy
Google ma w swoim portfolio masę imponujących rozwiązań, ale sposób ich prezentacji jest - w mojej ocenie - kiepski. Jako fanowi technologii ciężko jest mi się ekscytować pokazem nowości, mając w pamięci, że wciąż nie mogę korzystać z tych, które widziałem dwa lata wcześniej.
Byłoby miło, gdyby przyszłe wydania I/O wróciły do korzeni i stały się prezentacją rozwiązań gotowych do użycia tu i teraz.