Jak duży może być smartfon? Czy niemal 7‑calowe urządzenie ma sens?
Kilka lat temu poznałem na konferencji dewelopera z Indii. Moją uwagę przykuł jego telefon. Monstrualnie wielki. Zapytałem po co mu takie urządzenie i czy nie wolałby mniejszego. Odpowiedział, że nie zamieniłby go na inne i że większość jego znajomych używa podobnych. Sensownie to uzasadnił.
27.11.2015 | aktual.: 27.11.2015 17:36
Jego firma miała siedzibę w Delhi, a on mieszkał kilkanaście kilometrów za miastem. Każdego dnia spędzał w zatłoczonej komunikacji co najmniej cztery godziny. Rano, żeby nie marnować czasu, wykorzystywał telefon do pracy, po południu natomiast do grania i oglądania filmów. Dlaczego nie laptopa? Bo nie byłoby to wygodne w zatłoczonym pociągu. Dlaczego nie tablet? Bo byłoby to dodatkowe urządzenie, które musiałby ze sobą nosić.
Wróćmy jednak do Polski. Nie ma u nas prawie dwudziestomilionowych aglomeracji. Nie znaczy to jednak, że rynek na wielkie telefony nie istnieje.
Duży smartfon w praktyce
Największy smartfon, z jakiego korzystałem prywatnie miał 6 cali. Był to Mate7. Jednak Mate w porównaniu do NAPRAWDĘ dużych telefonów wygląda zupełnie normalnie. Pożyczyłem z Euro największe, co mają w ofercie, czyli 6,8-calowe Lenovo Phab Plus, żeby zobaczyć, jak korzysta się z takiego sprzetu. Na papierze różnica nie wydaje się wielka, ale… zresztą spójrzcie sami. Oto Phab w towarzystwie 5,5-calowego LG G4 i 5,2-calowego Honora 7.
Gdybym miał kupić ten telefon, musiałbym dokupić także kilka par spodni, bo Phab nie jest kompatybilny z tymi, które mam. Inna rzecz, że nie jest to sprzęt, który wybiera się przypadkiem, więc potencjalny nabywca pewnie wie, na co się decyduje. A dlaczego w ogóle miałby się zdecydować? W trzech obszarach Phab Plus wypada lepiej od telefonów w normalnym rozmiarze:
- multimedia – rzecz oczywista. Lepiej ogląda się filmy na 55-calowym telewizorze, niż takim, który ma 32 cale;
- gry – zarówno sterowanie, jak i sama zabawa są lepsze, gdy ekran jest duży;
- internet – wygodniej się przegląda, wygodniej się czyta. Gdyby Phab miał ekran AMOLED, bardzo przyjemnie czytałoby się na nim wieczorem książki (obraz w negatywie: białe fonty na czarnym tle).
Wady? Są dość oczywiste, ale wypunktuję na potrzeby porównania:
- urządzenie w tym rozmiarze można nosić wygodnie wyłącznie w torbie, marynarce lub hip-hopowych spodniach w stylu lat 90.;
- korzystanie z podstawowych funkcji telefonu jest niewygodne, tym bardziej, że wiele elementów nawigacyjnych interfejsu jest umieszczonych na górze ekranu. Rozwiązaniem jest zmniejszenie wielkości wyświetlanego obrazu lub korzystanie z wiszącego przycisku;
- czy wspominałem już, że trzeba chodzić w marynarce?
Dla kogo?
Moim zdaniem to sprzęt wyłącznie dla osób, które bardzo dużo grają lub hurtowo pochłaniają filmy i seriale. Być może są także zawody, w których tak duży ekran telefonu może być przydatny. To nie lepiej kupić tablet? W większości wypadków – lepiej. Wyobrażam sobie jednak kilka powodów, dla których ktoś mógłby postawić na smartfon XXL. Od oszczędności, przez konieczność wykorzystywania urządzenia także do dzwonienia (Phab to dual-SIM) kończąc na postawie „rozmiar jest najważniejszy, a i tak wszędzie chodzę z torbą”. Ja Phaba Plus zabrałbym w długą i daleką podróż, żeby nie wrzucać do bagażu innych urządzeń. Na co dzień byłby jednak dla mnie za duży.
Jeśli używaliście telefonów tak dużych jak Phab Plus, to dajcie znać, co było waszą motywacją do zakupu i czy byliście z nich zadowoleni.
[polldaddy]9201829[/polldaddy]
Tekst powstał we współpracy z