Na Androida 11 raczej sobie poczekasz. Ale spokojnie, i tak nie bardzo jest na co
Nie twierdzę bynajmniej, że Android 11 w wydaniu Google'a jest systemem złym. Chodzi o to, że większość osób nie będzie miało okazji się o tym przekonać nawet po aktualizacji.
Android 10 został wydany 3 września 2019. Według najnowszych statystyk udostępnionych przez Google'a, globalnie korzysta z niego 8,2 proc. użytkowników zielonego systemu. Nie są to dane świeże, ale skoro gigant jeszcze ich nie zaktualizował, najpewniej nie uległy jakiejś drastycznej poprawie.
Android 9 Pie z 2018 roku ma oficjalnie 39,5 proc. rynku. Innymi słowy - z wersji Androida wydanych w ciągu ostatnich 2 lat korzysta łącznie mniej niż połowa użytkowników tegoż systemu.
Nie ma powodów, by przypuszczać, że najnowsza wersja będzie rosła szybciej. Dlatego - choć Android 11 trafił już na pierwsze smartfony - większość osób zobaczy go za kilka lat.
Nie jest jednak tak źle, jak może się wydawać patrząc na cyferki.
Aktualizacje Androida już dawno straciły na znaczeniu
Sposób dystrybucji Androida - który przepychany jest nie przez samego Google'a, ale producentów sprzętu - sprawia, że z fragmentacją wygrać się nie da. Twórcy systemu zdają sobie z tego sprawę i już dawno podjęli działania, mające temu zaradzić. Skuteczne działania.
Aktualnie wiele kluczowych funkcji Androida udostępnianych jest użytkownikom w ramach aktualizacji Usług Google Play. Te udostępniane są w tle, niezależnie od aktualizacji samego systemu operacyjnego.
Jak dobre jest to rozwiązanie, świetnie pokazał opracowana wspólnie przez Google'a i Apple'a technologia śledzenia kontaktów z osobami zakażonymi koronawirusem. Nowa funkcja została wysłana użytkownikom na różne sposoby:
- Google udostępnił protokół w ramach aktualizacji Usług Google Play na smartfonach z Androidem 6.0 lub nowszym;
- Apple wprowadził protokół do nowej wersji systemu - iOS 13.5.
Na iPhone'ach nowa funkcja została udostępniona w ramach aktualizacji systemu operacyjnego. Na smartfonach z Androidem nie było to konieczne, a afekt był taki sam. Z moich wyliczeń wynika, że w obu przypadkach komponent trafił w tak samo krótkim czasie do ponad 80 proc. użytkowników.
Z części nowych funkcji Androida 11 być może korzystasz już od dawna
Aktualizacje Androida w dużej mierze sprowadzają się do dodawania brakujących funkcji, które producenci sprzętu zaimplementowali na własną rękę już wcześniej.
Jedną z nowości jest natywny mechanizm odpowiedzialny za nagrywania zawartości ekranu. Masa smartfonów z Androidem ma coś takiego od wielu, wielu lat.
To samo dotyczy innych rozwiązań, które - z niemałym prawdopodobieństwem - znacie od dawna.
... a część nowych funkcji Androida 11 nie trafi nawet do użytkowników Androida 11
Google wprowadzając nowe funkcje nadaje im różny status w ramach wytycznych dla producentów sprzętu. Implementacja niektórych nowości jest obowiązkowa, innych zalecana, a jeszcze innych zakazana i zarezerwowana wyłącznie dla modeli z linii Pixel.
Grupowanie powiadomień z komunikatorów to nowa funkcja Androida 11, która jest oznaczona jako zalecana, ale niewymagana. Analogicznie wygląda to w przypadku panelu kontroli domowych urządzeń w menu zasilania.
Producenci nie mają obowiązku implementowania wszystkich wprowadzonych przez Google'a nowości. Historia uczy, że wielu z nich z tego przywileju skorzysta.
Android 11 ma znaczenie tylko dla garstki osób
Mowa o użytkownikach smartfonów z linii Pixel oraz Android One, w przypadku których aktualizacja oprogramowania faktycznie wprowadzi realne zmiany.
Dla całej reszty wersja systemu to tylko numerek, który może oznaczać pojawienie się kilku nowych funkcji, ale nie musi. W dzisiejszych czasach większe znaczenie ma aktualizacja nakładek, a tym producenci zajmują się niezależnie od działań Google'a.
Zobacz także: