Nie ma czegoś takiego jak smartfon z czystym Androidem. Po prostu nie ma
Często słyszę, że ten czy inny smartfon jest dobry, bo ma "czystego Androida". To jednak nieprawda, bo takie smartfony nie istnieją.
07.12.2016 | aktual.: 07.12.2016 17:10
Zanim przejdę do konkretów odpowiem na pytanie, które nasunęło się zapewne większości z Was. Tak, zdarza mi się korzystać z określania "czysty" w odniesieniu do Androida, ale staram się nie zapominać o tym, aby umieścić je w cudzysłowie.
Czytając różne recenzje, wpisy newsowe czy komentarze w polskiej sieci często można natknąć się na stwierdzenie, że dany sprzęt ma zystego Androida. To wygodne określenie, które wskazuje, że producent wykorzystał standardowe wydanie Androida bez autorskich nakładek czy dodatkowych funkcji.
"Czysty" Android najczęściej pojawia się w kontekście:
- modeli z linii Nexus, a od niedawna także Pixeli;
- wielu tańszych smartfonów ze standardowym UI Google'a, w których jest tylko kilka preinstalowanych aplikacji;
- wybranych urządzeń ze standardowym UI Google'a, w którym dodatkowe funkcje są zaszyte w głębi systemu (np. w Lenovo Moto).
Często określenie to ma być równoznaczne z tym, że dany sprzęt działa lepiej - system ma być prostszy w optymalizacji i lżejszy niż ten z autorską nakładką.
Gdzie leży problem? W stereotypie
Słówko "czysty" wydaje się przydatnym uproszczeniem, ale wprowadza ono w błąd użytkowników. Szczególnie tych mniej zaawansowanych, którzy nie interesują się przesadnie branżą mobilną. Łatwo sobie to uzmysłowić, gdy zwróci się uwagę na genezę tego zwrotu.
Stereotypy szybko przyjmują się wśród użytkowników telefonów i ciężko je potem wykorzenić. Są wśród nich i te dotyczące autorskich nakładek, które mają być ciężkie, niestabilne i ogólnie o wiele gorsze niż rozwiązania wprowadzane przez Google'a. Wykreowane zostały głównie przez użytkowników preferujących prosty soft, który można samodzielnie personalizować. Po co o tym wspominam?
Na bazie tego stereotypu (oraz, co oczywiste, niezłego stosunku jakości do ceny) popularność zdobyły Nexusy, a sam Google w czasach Androida 4.0 często stosowało formę "Pure Android". Podłapały ją również mniejsze firmy, które z różnych powodów nie są w stanie przygotować dobrych autorskich nakładek lub nie chcą z nich korzystać. Często przekonują one użytkowników, że oferują lepsze "stockowe wydanie systemu" lub "pure Google experience".
To od tych reklamowych zwrotów wzięło się polskie określenie "czysty Android". Błędne określenie i jego błędna niepisana definicja, której wiele osób wciąż używa. Nie ma jednak czegoś takiego jak "smartfon czystym Androidem"!
Dlaczego twierdzę, że nie ma czystego Androida?
Androidem w najczystszej postaci jest Android Open Source Project. Przez twórców jest on wyraźnie określany jako "oprogramowanie open source dla urządzeń mobilnych, nad którego rozwojem czuwa Google". AOSP można byłoby nazwać czystym Androidem.
Sęk jednak w tym, że system ten jest dostępny tylko w teorii. Każde wydanie Androida, które trafia do urządzeń mobilnych, jest wzbogacone o soft będący własnością firm trzecich - od licencjonowanych sterowników do chipsetów, przez usługi Google'a, na których wykorzystanie zgadzają się producenci, po liczne rozwiązania zaszyte w systemie, które należeć mogą do... Microsoftu czy Nokii.
W efekcie nawet Androidowi ze standardowym UI i podstawowymi programami daleko do miana "czystego" oprogramowania. Całość można traktować jako duże uproszczenie, ale to też nie jest dobrym rozwiązaniem. Dlaczego? Cóż, wróćmy na chwilę do wykorzystania standardowego Androida przez mniejszych producentów.
W zasadzie nie ma w tym nic złego - czasem lepiej postawić na gotowe oprogramowanie niż bawić się w tworzenie softu, który będzie potem działał źle. Dochodzimy tu jednak do dość kuriozalnej sytuacji - mniejsze firmy chwalą się tym, że w zasadzie nie zrobiły nic z oprogramowaniem telefonu i uważają, że powinny być za to doceniane. To po prostu głupie.
Lepiej poszukać innej nazwy? Nie, lepiej nie wprowadzać w błąd
Android jest platformą, dzięki której można wyróżniać się nie tylko sprzętem, ale i oprogramowaniem. Gdyby każdy producent stawiał na standardowe wydanie Androida, to zapewne nigdy nie zobaczylibyśmy wielu przydatnych rozwiązań opracowanych przez Samsunga, Sony, LG czy HTC.
Ciężko zgodzić się również z tym, że "pure Google experience" jest czymś lepszym niż systemy z autorskimi nakładkami. Nie mam na myśli tylko cięższej nakładki TouchWiz (wkrótce Samsung Experience), która została nafaszerowana dodatkowymi funkcjami. Dla przykładu:
- nakładka Sony i zoptymalizowane przez Japończyków oprogramowanie jest jednym z najbardziej stabilnych na rynku;
- rozwiązania HTC w Sense UI są na tyle dobre, że Tajwańczycy wolą dodawać je zamiast odpowiedników Google'a;
- Alcatel na swoją nakładkę, które wyglądem różni się od UI Google'a, ale jest równie lekka, a do tego można w niej znaleźć całą masę dodatkowych opcji multimedialnych.
Nie można zapomnieć również o chińskich rozwiązaniach jak MIUI Xiaomi czy EMUI Huaweia. To drugie zostało nawet wzbogacone ostatnio o system bazujący na uczeniu maszynowym, który będzie optymalizował pracę urządzenia pod kątem nawyków użytkownika.
W mojej opinii bezsensowne jest chwalenie firm, które nie robią nic, a wytykanie błędów tym, które realnie przyczyniają się do rozwoju ekosystemu Androida
Szczególnie, gdy tworzy się nieprawdziwą definicję "czystego Androida" i przekonuje przy tym użytkowników, że standardowe oprogramowanie Google'a jest tym, czego potrzebują.