Oto smartfon z aparatem w ekranie! Widzieliśmy prototyp OPPO
Podobno "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Patrząc na nowy prototyp OPPO, ciężko się z Antoine'em de Saint-Exupérym nie zgodzić.
12.12.2019 | aktual.: 12.12.2019 14:18
W Shenzen odbyły się targi OPPO INNO Day 2019, podczas których chiński gigant pochwalił się swoimi innowacjami. Wśród nich prawdziwą perełką jest zapowiadany od kilku miesięcy aparat do selfie zatopiony w ekranie.
Na miejscu jest przedstawiciel naszej redakcji - Kuba Wątor - który jako jedna z pierwszych osób miał okazję zobaczyć prototyp futurystycznego smartfonu na żywo. Podesłał nam nieco materiałów i podzielił się wrażeniami.
Aparat w ekranie, którego (prawie) nie widać
Na pierwszy rzut oka - telefon jak telefon. Niemal cały przód pokryty jest nieoszpeconym żadnym wcięciem wyświetlaczem. Po uruchomieniu aparatu do selfie dzieje się jednak magia.
Przestrzeń w górnej części panelu czernieje, a nieco niżej pojawia się podgląd z przedniej kamerki. Kamerki, której - wydawałoby się - w ogóle tutaj nie ma.
Najbardziej intryguje mnie, czy aparat jest widoczny i w jakiś sposób przeszkadza, więc pytam o to Kubę. - Patrząc na wprost praktycznie nie widać, by był tam aparat, dopiero pod kątem coś się lekko przebija - odpowiada. - W trakcie zwykłego użytkowania telefonu nie widzę w tym miejscu żadnej różnicy - dodaje.
W sieci można się natknąć na fotki, na których kwadratowy fragment w miejscu aparatu kontrastuje z resztą wyświetlacza, ale Kuba przekonuje, że na żywo wygląda to zupełnie inaczej.
Co z jakością zdjęć? Niestety nie mogliśmy ich zgrać, ale zdaniem Kuby fotki zdają się nie odbiegać jakościowo od tego, czego można oczekiwać od zwykłych aparatów.
Aparat w ekranie: jak to w ogóle działa?
Cała sztuczka polega na użyciu ekranu OLED, którego niewielki fragment jest przezroczysty. Po wygaszeniu pikseli wyświetlacz zaczyna przepuszczać światło, umożliwiając jego dotarcie do ukrytej pod spodem fotograficznej matrycy.
Z technicznego punktu widzenia na bardzo podobnej zasadzie działają optyczne czytniki linii papilarnych ukryte w ekranach, które też są niczym innym jak prostymi aparatami. O ile jednak skaner biometryczny zadowala się monochromatycznym wzorem, którego nikt nigdy nie ujrzy, o tyle w przypadku aparatu do selfie sprawa jest bardziej skomplikowana. Owoc jego pracy ma przecież potencjalnie wylądować na Instagramie.
Piksele - choć po wygaszeniu stają się dla ludzkiego oka niewidoczne - są wciąż obecne i utrudniają pracę aparatu, blokując oraz rozpraszając docierające do niego światło. OPPO i inni producenci muszą się nieźle napocić, by finalna jakość zdjęcia była zadowalająca. Piekielnie duża w tym rola oprogramowania, które musi się zadowolić niewielką ilością zbieranych przez matrycę danych.
Na gotowe smartfony z aparatami w ekranach jeszcze trochę poczekamy
Wprawdzie zdaje się, że najnowszy prototyp OPPO jest dopracowany dużo bardziej niż ten pokazany w czerwcu, ale na rynkowy debiut przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
- Prace są bardzo zaawansowane i już teraz jesteśmy bardzo zadowoleni z osiągniętych efektów. Natomiast nie ma jeszcze konkretnej decyzji co do daty wejścia na rynek - mówi nam Piotr Żaczko, rzecznik prasowy OPPO.
Nie mam wątpliwości - aparat do selfie w wyświetlaczu to przyszłość smartfonów
Chyba nic tak bardzo nie determinuje wzornictwa dzisiejszych smartfonów jak kamerka do selfie. Wcięcia, otwory, wysuwane aparaty, rozsuwane obudowy - wszystko to powstaje po to, bo producenci wciąż szukają najlepszego sposobu na upchnięcie gdzieś tej nieszczęsnej kamerki.
Osobiście wolałbym, by firmy zamiast chowania osobnego aparatu do selfie, ułatwiły robienie selfie aparatem głównym, ale na to raczej nie ma co liczyć. Kamerka, którą da się umieścić z przodu, a która jest dla użytkownika niewidoczna, zdaje się być dla producentów najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Nie mam więc wątpliwości, że w ciągu 2-3 lat będzie to rynkowy standard.
Dodam, że - oprócz OPPO - pracami nad ekranowymi aparatami chwalił się już także m.in. Samsung oraz Xiaomi.