Rok 2018 będzie rokiem tanich smartfonów
Spokojnie, nie twierdzę, że w przyszłym roku do sklepów nie trafią żadne telefony ze średniej i wyższej półki. Wygląda jednak na to, że nadchodzą czasy, gdy kupując telefon za mniej niż 500 zł nie trzeba będzie się obawiać, że ten zacznie niemiłosiernie zamulać po kilku tygodniach używania.
20.12.2017 | aktual.: 20.12.2017 18:47
Wielkie firmy technologiczne interesują się tanimi smartfonami nie od dziś. Lekkość systemu Windows Phone sprawiała, że Microsoft swego czasu zdawał się przywiązywać większą wagę do budżetowców niż flagowców, które skądinąd do niedawna radziły sobie nie najgorzej w krajach rozwijających się.
Samsung próbuje swoich sił z Tizenem. Na wybranych rynkach (głównie Indie) wciąż pojawiają się nowe telefony z tym praktycznie nieznanym w naszej części świata systemem. Powód? Tizen jest mniej zasobożerny niż Android.
Google przed kilkoma laty także wziął na celownik niższą półkę cenową, ale rezultaty jego działań nie były zadowalające.
Android One - dobry pomysł, który przegrał w starciu z rzeczywistością
Android One to program, który wystartował w 2014 roku. Google w ścisłej współpracy z wybranymi producentami wypuścił na rynek serię smartfonów za mniej niż równowartość 500 zł, które dzięki dobranym przez giganta podzespołom i wolnemu od śmieci oprogramowaniu miały działać sprawnie.
I faktycznie działały. Przynajmniej do momentu pierwszej wizyty w Google Play... Co bowiem z tego, że po wyjęciu z pudełka telefon ma lekkie oprogramowanie, jeśli po chwili użytkownik instaluje jakiś kombajn pokroju Messengera, który bardziej przypomina dziś system operacyjny w systemie operacyjnym niż komunikator.
Z czasem linia Android One ewoluowała. Obecnie obejmuje ona głównie telefony za 1200-1500 zł pokroju Xiaomi Mi A1 czy HTC U11 Life, a na stronie projektu Google zachwala jedynie "czystego" Androida czy dobre wsparcie aktualizacyjne.
W przypadku serii Android One budżetowce zostały zepchnięte na dalszy plan, ale to nie znaczy, że Google całkiem o nich zapomniał.
Nastaje era aplikacji "lite"
W grudniu 2017 roku zadebiutował Android (Go edition) - lżejsza wersja systemu stworzona z myślą o najtańszych telefonach. Nie sam system jest jednak najważniejszy, lecz to, jak kompleksowo Google podszedł do tematu.
Przede wszystkim Google zatroszczył się o aplikacje, czyli najważniejszy układ całej układanki, bo to głównie zbyt zasobożerne apki odpowiadają za zamulanie systemu. Rewolucję firma zaczęła od siebie - zapowiedziano lżejsze odpowiedniki popularnych programów takie jak Google Go, YouTube Go, Files Go, Google Maps Go czy Gmail Go. Odchudzeniu poddana ma zostać także przeglądarka Chrome czy klawiatura Gboard.
Na tym nie koniec. Zmodyfikowany został także Sklep Play. Ten na urządzeniach z platformą Android (Go edition) będzie wyświetlał specjalną zakładkę z aplikacjami, które - w ocenie Google'a - działają dobrze na słabszych urządzeniach. To powinno zmobilizować programistów do przygotowywania odchudzonych wersji własnych apek.
Liczby nie kłamią - na lekkie aplikacje jest popyt
Kojarzycie aplikację Messenger Lite, czyli odchudzony komunikator Facebooka? Liczba pobrań w Google Play przekroczyła 100 milionów w ciągu zaledwie 14 miesięcy, przy czym na niektórych rynkach (m.in. USA czy Wielka Brytania) apka zadebiutowała dopiero w październiku tego roku.
YouTube'owi Go wystarczył niecały miesiąc na przekroczenie bariery 10 milionów pobrań, a na razie dostępny jest tylko w Indiach i Indonezji.
Przy aplikacji Skype Lite licznik pobrań wskazuje obecnie zakres 5-10 milionów, a wylądowała ona w Sklepie Play raptem 10 miesięcy temu.
Cóż, chyba kady woli, by aplikacja miała trochę mniej zaawansowanych (i niekoniecznie potrzebnych) funkcji, niż żeby uruchamiała się godzinę i klatkowała przy prostych czynnościach.
Obok takich liczb nie można przejść obojętnie
Programiści mają podwójną motywację, by pracować nad lekkimi programami:
- po pierwsze - w przypadku tańszych telefonów Google będzie je promował w Sklepie Play;
- po drugie - firmy, które przetarły szlaki, udowodniły, że takie apki cieszą się ogromnym zainteresowaniem.
Wygląda więc na to, że gdy Android Go wyląduje już na pierwszych urządzeniach, co powinno nastąpić w ciągu kilku miesięcy, zacznie się budżetowa rewolucja. Tym razem na serio.