Samsung Galaxy S6 edge+ (edge Plus) - test i recenzja
Galaxy S6 edge+ to urządzenie dość wyjątkowe, gdyż jest to pierwszy topowy phablet Samsunga, który nie jest Note'em. Jak się sprawuje w codziennym użytkowaniu?
12.10.2015 | aktual.: 03.02.2016 17:24
Specyfikacja; wygląd i wykonanie; wyświetlacz; wydajność
- Android 5.1 Lollipop;
- 5,7-calowy ekran Super AMOLED o rozdzielczości 2560 x 1440 (515 ppi) przykryty szkłem Gorilla Glass 4;
- Exynos 7420 (4 x Cortex-A57 2,1 GHz + 4 x Cortex-A53 1,5 GHz);
- grafika Mali-T760MP8;
- 4 GB pamięci RAM LPDDR4;
- 32/64 GB szybkiej pamięci wewnętrznej UFS 2.0;
- aparat główny 16 Mpix z przysłoną o jasności F/1,9 i optyczną stabilizacją obrazu;
- aparat przedni 5 Mpix z przysłoną o jasności F/1,9;
- LTE Cat.6 (300/50 Mbps);
- dwuzakresowe Wi-Fi: 802.11 a/b/g/n/ac;
- Bluetooth 4.2;
- NFC;
- czytnik linii papilarnych;
- pulsometr;
- bateria 3000 mAh;
- bezprzewodowe ładowanie;
- wymiary: 154,4 x 75,8 x 6,9 mm;
- waga: 153 g.
Na pierwszy rzut oka jest to po prostu większy Galaxy S6 edge, ale wbrew pozorom zmiany to nie tylko dłuższa przekątna wyświetlacza. Pod obudowę wpakowano o 1 GB pamięci RAM więcej oraz - co oczywiste - większą baterię. Jeśli chodzi o dostępne warianty, to edge+ - w przeciwieństwie do mniejszego brata - nie występuje w wersji ze 128 GB pamięci wewnętrznej; wybór ograniczony jest do 32 lub 64 GB. Większy model nie odziedziczył ponadto po edge'u portu IrDA, więc nie zastąpi pilota do telewizora.
Jako że Galaxy Note 5 nie jest dostępny w Polsce, S6 edge+ jest u nas niejako duchowym spadkobiercą Note'a 4. Miłośnicy tej serii mogą zatem odczuć brak wymiennej baterii oraz sloty na kartę microSD.
Galaxy S6 edge+ nie jest zatem telefonem wszystkomającym, ale to co się w nim znalazło ściągnięto z najwyższej półki. Potężny procesor, świetny ekran Quad HD Super AMOLED, szybka pamięć flash, sprawny czytnik linii papilarnych, aparat o bardzo dobrych parametrach i bardzo dużo RAM-u - to wszystko w dalszym ciągu "robi robotę".
Wygląd, wykonanie i ergonomia
Również pod względem jakości wykonania S6 edge+ tylko pozornie różni się od S6 edge jedynie gabarytami. Samsung zdecydował się bowiem na użycie mocniejszego stopu aluminium 7000, dzięki czemu cała konstrukcja powinna być bardziej odporna na wszelkiego rodzaju uszkodzenia mechaniczne. Wprawdzie nie miałem serca wrzucić go do blendera, ale wierzę na słowo, bo użyte materiały sprawiają wrażenie solidnych.
Wzornictwo pozostało jednak z grubsza niezmienione i bardzo dobrze, bo jest to moim zdaniem jeden z najładniejszych smartfonów na rynku (jeśli nie najładniejszy). Kanapka ze szkła i aluminium skrywająca wygięty ekran - który skądinąd jest nieco bardziej zakrzywiony niż w mniejszym modelu - robią bardzo dobre wrażenie. Czuć że jest to produkt premium w prawdziwym tego słowa znaczeniu.
Na walory wizualne pozytywnie wpływa przede wszystkim gwóźdź programu, czyli zakrzywiony ekran. Treści rozlewające się na obie krawędzie nie przestają cieszyć oczu, a od frontu telefon wygląda jakby niemal nie miał bocznych ramek.
Smartfon dostępny jest w czarnej, białej, srebrnej i złotej wersji kolorystycznej. Do mnie trafiła ta ostatnia, która - w mojej opinii - prezentuje się najładniej. W zależności od kąta padania światła obudowa przechodzi od złota w platynę (Samsung nazywa zresztą ten wariant Gold Platinum), co wygląda naprawdę świetnie. Niewiele jest złotych smartfonów, które mi się podobają, ale S-szóstki to wyjątki.
Ergonomia? O ile S6 edge jest dla mnie zdecydowanie mniej wygodny od wersji flat, o tyle edge'a+ wcale nie obsługuje mi się gorzej niż Note'a 4 czy nawet Note'a 5. Wynika to z faktu, że używając urządzenia tych rozmiarów i tak nie jestem w stanie objąć dwóch krawędzi, więc nie przeszkadza mi to, że są mniejsze. Jeśli ktoś tylko toleruje smartfony tej wielkości, obsługa S6 edge+ nie powinna dla niego stanowić żadnego problemu.
Mieszane uczucia wzbudza u mnie jedynie waga. Smartfon waży raptem 153 gramy, więc przy tej wielkości i użytych materiałach sprawia wrażenie nienaturalnie lekkiego, jakby pozbawionego baterii. Zdaję sobie sprawę z tego, że było to zamierzone i zapewne bardzo trudne do osiągnięcia, ale - jak już pisałem przy okazji pierwszych wrażeń - trzymanie w dłoni nieco cięższego kawałka technologii też ma swój urok. Często łapałem się też na macaniu kieszeni, bo edge'a+ prawie w ogóle w niej nie czuć.
Wyświetlacz
Pisanie o ekranach topowych samsungów staje się powoli nudne, bo wszystko sprowadza się do "[nazwa nowego modelu] ma najlepszy ekran na rynku". Nie inaczej jest w tym wypadku. Już ubiegłoroczny Galaxy Note 4 wskoczył na poziom, do którego nie dobił żaden konkurent, a S6 edge+ podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej.
Przede wszystkim w zestawieniu z panelem zastosowanym w Nocie 4 jest ekran nowego edge'a jest jaśniejszy, co zapewnia lepszą widoczność w pełnym słońcu. W bezpośrednim porównaniu zauważalna jest także czystsza biel.
Kolory? W trybie podstawowym odwzorowanie naturalnych odcieni stoi na najwyższym poziomie, ale osobiście preferuję bardziej nasycone barwy, a na tym polu smartfon też nie zawodzi. Wystarczy jedno kliknięcie w ustawieniach, by przejść do trybu Kino AMOLED. Głębia czerni? Kontrast? Kąty widoczności? Klasa.
Jedyna wada tego wyświetlacza wynika nie tyle z jego technologicznych właściwości, co kształtu. Zagięcia mocno odbijają światło, co utrudnia dostrzeżenie elementów interfejsu wyświetlanych bezpośrednio przy krawędzi. Nie jest to coś, co irytowałoby nieustannie, ale zdarza się, że konieczne jest obrócenie smartfona w sposób, który pozwala zniwelować refleksy.
Wydajność
Ośmiordzeniowy i 64-bitowy Exynos 7420, aż 4 GB RAM-u, szybka pamięć wewnętrzna UFS 2.0 - dzięki takiej mieszance Galaxy S6 edge+ wszystkie polecenia wykonuje błyskawicznie. Czy to uruchamianie aplikacji, czy granie w wymagające gry, czy przeglądanie sieci, czy chęć szybkiego zrobienia zdjęcia - smartfon nigdy nie zawodzi. Nie bez przyczyny Samsung nie zdecydował się na odświeżenie procesora względem tego, który napędza modele sprzed pół roku - nie musiał, bo wciąż spisuje się on świetnie.
Warto jednak poruszyć kwestię RAM-u. Kilka tygodni temu testowałem ZenFone'a 2, który miał 4 GB pamięci i byłem pod ogromnym wrażeniem jego wielozadaniowych możliwości. Telefon pozwalał na żonglowanie mnóstwem otwartych w tle gier, aplikacji i kart w przeglądarce. Galaxy S6 edge+ również ma ma imponujące 4 GB pamięci operacyjnej (tyle co mój notebook), ale znaczną jej część pożera mocno rozbudowany system. Smartfon Samsunga jest w stanie utrzymać ze 2 aplikacje i 4-6 kart w przeglądarce, więc - choć nie ma dramatu - 4 GB RAM-u dają złudną nadzieję na coś więcej. Realnie jednak większość smartfonów z ekranami Quad HD i 3 GB pamięci operacyjnej działa podobnie albo i lepiej.
Na koniec szczypta benchmarków.
Oprogramowanie i interfejs
Galaxy S6 edge+ na starcie kontrolowany jest przez Androida 5.1 Lollipop. Nakładkę TouchWiz z mniejszego edge'a opisywałem już tutaj oraz w recenzji tegoż smartfona, więc pozwólcie, że skupię się przede wszystkim na różnicach.
Od czasu premiery mniejszego modelu Samsung zdecydował się na delikatne odświeżenie wyglądu swojej nakładki, a zmiany objęły przede wszystkim ikony. Choć kolorystycznie są one bardzo podobne do poprzednich, Koreańczycy wpisali je w kwadraty z zaokrąglonymi rogami.
Mnie bardziej podobały się stare ikonki, ale na szczęście można je z łatwością wymienić dzięki motywom graficznym, które opisywałem w tym tekście.
Zmianie uległ także tryb obsługi jedną ręką, z którego dość często zdarza mi się korzystać na Nocie 4. Dawniej należało przeciągnąć palec szybko od krawędzi ekranu i z powrotem, po czym wszystkie wyświetlane treści były minimalizowane do ruchomego okna, które można było skalować i swobodnie przesuwać po ekranie. Teraz funkcja ta uległa uproszczeniu. Aby przejść do trybu obsługi jedną ręką należy trzykrotnie tapnąć przycisk Home, a zminimalizowanego okna nie da się przesuwać po ekranie ani zmniejszyć/zwiększyć; można je jedynie przerzucać z lewej na prawą stronę wyświetlacza. Doceniam prostotę, ale jednak wolałem większą swobodę ze starszych modeli.
Cała reszta to w zasadzie ten sam TouchWiz, który znamy z S6. Ładny, szybki, funkcjonalny i wsparty hardware'owymi dodatkami w postaci pulsometru czy zintegrowanego z przyciskiem Home czytnika linii papilarnych.
Nie zabrakło sztandarowej funkcji Multi Window pozwalającej na korzystanie z dwóch aplikacji na współdzielonym ekranie czy też obsługi przydatnych gestów (pełne opisy w poniższej galerii).
Reszta wartych odnotowania funkcji związana jest z ekranem krawędziowym.
Ekran krawędziowy
Nie oszukujmy się - Samsung wpakował do modelu S6 edge+ zakrzywiony ekran tylko dlatego, że dysponuje technologią, która mu na to pozwoliła. Z punktu widzenia użytkownika najważniejsze są walory wizualne, ale nie zabrakło garści funkcji, które wykorzystują nietypowy kształt wyświetlacza.
W małym edge'u pojawił się People edge, czyli panel z ulubionymi kontaktami, który można było wysunąć dzięki języczkowi ulokowanemu na pulpicie głównym (i tylko na nim). Teraz funkcja została wzbogacona o tryb Apps edge, który - jak nietrudno się domyślić - daje użytkownikowi dostęp do ulubionych apek. Co jednak ważniejsze, w edge'u+ panel ten można wysunąć z dowolnego elementu interfejsu.
Szybko polubiłem się z nową funkcją. Dzięki zakrzywieniu ekranu (które - jak wspomniałem - jest mocniejsze niż w mniejszym modelu) ani razu nie zdarzyło mi się wyciągnąć tego panelu przypadkiem, a jednocześnie moje ulubione programy zawsze były pod ręką.
Co poza tym? Gdy telefon leży na stole ekranem do dołu, blat może być podświetlany przez ekran krawędziowy. Zbędny bajer. O wiele ciekawsza jest moim zdaniem wyświetlany na krawędzi zegar nocny, który może być automatycznie aktywowany o wyznaczonych godzinach. Jako że mamy do czynienia z ekranem AMOLED, kilka białych znaków wyświetlanych na czarnym tle ma wręcz nieodczuwalny apetyt na energię. W tym samym miejscu wyświetlane mogą być także powiadomienia, nagłówki z kanałów RSS itp.
Poniżej przegląd wszystkich funkcji ekranu krawędziowego wraz z opisami.
Tak czy inaczej, wygięty ekran - jak już wspomniałem - ma przede wszystkim fajnie wyglądać i na tym polu edge+ nie zawodzi.
Jakość rozmów i multimedia
Ulokowany nad ekranem głośnik emituje czysty i głośny dźwięk, a zestaw mikrofonów sprawnie radzi sobie ze zbieraniem dźwięku i tłumieniem odgłosów dobiegających z otoczenia, więc jakość rozmów nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Multimedia? Gdy Samsung zdecydował się na prezentację jednocześnie dwóch bardzo podobnych urządzeń - Galaxy Note 5 i Galaxy S6 edge+ - musiał ułożyć pod nie jakąś historię. Note 5 jest nazywany przez producenta smartfonem dla „wielozadaniowców”, a S6 edge+ jest skierowany do fanów multimediów. Świetny ekran zdaje egzamin podczas oglądania filmów i grania w gry, ale do pełnej multimedialności brakuje mi frontowych głośników stereo. Owszem, umieszczony na dolnej krawędzi głośnik jest głośny, a wydobywający się z niego dźwięk jest mocny i klarowny, ale jego ulokowanie sprawia, że trzymając telefon poziomo można go z łatwością przysłonić i niemalże całkowicie wytłumić dłonią.
Nie mam natomiast żadnych zastrzeżeń co do tego, jak edge+ gra po podłączeniu słuchawek. Na tym polu sprawuje się wyśmienicie.
Aparat
Galaxy S6 edge+ ma 16-megapikselową matrycę o wielkości 1/2,6", przysłonę o jasności F/1,9 oraz optyczną stabilizację obrazu. Jest to kolejny aspekt, którego nie zmieniono względem modeli sprzed pół roku, bo nie było takiej potrzeby. Galaxy S6 wciąż jest jednym z najlepszych fotograficznych smartfonów na rynku.
Dzienne zdjęcia wyglądają rewelacyjnie. Kolory są naturalne, szczegółowość wysoka, a balans bieli ustawiony niemal idealnie. Wyśmienicie spisuje się także opracowany przez Samsunga tryb HDR, który działa sprawnie prawie w każdych warunkach, że na co dzień praktycznie w ogóle go nie wyłączam. Zwłaszcza że działa w czasie rzeczywistym, więc zawsze ma się wgląd na to, jak finalnie będzie wyglądać fotka z HDR-em.
Dzięki jasnej przysłonie, optycznej stabilizacji obrazu i - chyba przede wszystkim - tonie algorytmów bardzo dobrze wyglądają też zdjęcia nocne. Trzeba jednak wziąć uwagę na to, że w trudniejszych warunkach barwom wiele brakuje do naturalności, gdyż software wyraźnie podsyca barwy uwydatniając przy okazji szumy. Dla mnie nie jest to jednak wada, bo wystarczy mi fakt, że bez względu na porę dnia i panujące warunki mogę wyciągnąć telefon i zrobić dobrej jakości zdjęcie.
Poniżej garść selfie, które dzięki 5-megapikselowej matrycy i jasnej przysłonie (F/1,9) także cechują się ponadprzeciętnie dobrą jakością w prawie każdych warunkach. Dodam tylko, że ostatnia fotka została wykonana #wekiblu w niemal całkowitej ciemności.
Również sam interfejs aparatu jest bardzo funkcjonalny, a przy tym schludny i wygodny w obsłudze. Do preinstalowanych trybów można doinstalować nowe (animowane zdjęcia, kalibracja kolorów na fotografiach jedzenia itp.)
Prawdziwym killer feature'em jest dla mnie natomiast możliwość błyskawicznego uruchomienia aparatu po dwukrotnym przyciśnięciu przycisku Home. Nie ma znaczenia, czy smartfon akurat spoczywał w kieszeni, czy zajęty był trawieniem jakiejś wymagającej gry - zawsze dwa kliki wystarczą, by aparat był gotowy do działania.
Smartfon bardzo dobrze sprawdza się także jako kieszonkowa kamera - kręci bogate w szczegóły filmy 4K (30 klatek na sekundę), a także filmy 1080p w maksymalnie 60 klatkach na sekundę i 720p nawet w 240 klatkach na sekundę, co pozwala na ich późniejsze spowolnienie. Filmy rejestrowane w dzień lub w dobrze naświetlonych pomieszczeniach prezentują się świetnie, zwłaszcza że kamerka może pracować w trybie HDR. W trudniejszych warunkach oświetleniowych zdarzają się jednak problemy z utrzymaniem punktu ostrości. Na poniższym przykładzie widać to zwłaszcza na nagraniu z windą.
Warto w tym miejscu odnotować, że oprogramowanie aparat tej słuchawki pozwala streamować wideo w czasie rzeczywistym na YouTube'a. Fajna sprawa dla blogerów.
Jak już wspomniałem, Galaxy S6 edge+ ma ten sam aparat co jego mniejszy brat i - choć nie miałem okazji sprawdzić tego w bezpośrednim zestawieniu - prawdopodobnie robi bardzo podobne zdjęcia, więc zainteresowanych odsyłam do mojego porównania z Galaxy Note'em 4 i Galaxy S5 oraz porównania z iPhone'em 6 przygotowanego przez Krzyśka z Fotoblogii.
Bateria
Smartfon ma baterię o pojemności 3000 mAh, więc - biorąc pod uwagę obecność 5,7-calowego ekranu o rozdzielczości 2K - nie można oczekiwać cudów i cudów nie ma. Jest co najwyżej przyzwoicie.
Gdy ograniczałem się się wyłącznie do korzystania z sieci W-Fi, to podczas normalnego użytkowania - przeglądanie sieci, korzystanie z Messengera, Twittera itp. - w ciągu dnia udawało mi się wyciągać nie więcej niż 5 godzin włączonego ekranu. W terenie, gdy smartfon musi sobie radzić z przełączaniem się między nadajnikami, wynik ten spadał do ok. 3,5 godziny. Na co dzień wystarczało mi to, by dotrwać do końca dnia, ale podczas bardziej intensywniejszego wykorzystywania trzeba ratować się powerbankiem.
I tutaj przechodzimy do zalet Galaxy S6 edge+. Choć czas pracy na jednym ładowaniu nie zachwyca, jego ładowanie to niemalże przyjemność. Jest to urządzenie które wspiera zarówno bezprzewodowe jak i szybkie ładowanie. Ba, jest to pierwszy smartfon, który wspiera bezprzewodowe szybkie ładowanie (0-100% w ok. 2 godziny). Co więcej, Samsung powoli wprowadza do swojej oferty powerbanki do bezprzewodowego ładowania i powerbanki do szybkiego ładowania. Miałem okazję przetestować to drugie rozwiązanie i możliwość szybkiego doładowania baterii przenośną ładowarką to coś, co powinno być standardem.
Jeśli chodzi o szybkie ładowanie, edge'a+ udało mi się naładować do pełna w 88 minut. Co jednak istotne, prędkość ładowania zwalnia wraz z postępem, a ostatnie 10% wlecze się najdłużej. W praktyce wystarczy 10 minut by dobić od 0 do 18%, a w połowię baterię można nakarmić w pół godziny. To bardzo dobre rezultaty. Dodam jeszcze, że telefon szacuje, ile czasu pozostało do końca ładowania i wyświetla informację w panelu powiadomień.
Nie zabrakło również trybu Ultra Power Saving Mode, który wyłącza wszystkie apki poza podstawowymi (dialer, wiadomości, e-mail, Twitter, Facebook) i przełącza ekran w tryb wyświetlający odcienie szarości. Dzięki niemu w awaryjnych sytuacjach można przetrwać kilka godzin na końcówce mocy. Choć oczywiście wolałbym ultrawydajny akumulator, to wszystko wystarcza na otarcie łez.
Podsumowanie
Galaxy S6 edge+ jest bardzo dobrym telefonem, bo Galaxy S6 edge jest bardzo dobrym telefonem. To kawał prześlicznego i solidnie wykonanego sprzętu z mocną specyfikacją, najlepszym ekranem jaki widziałem, genialnym aparatem i funkcjonalnym oprogramowaniem. Jako po prostu duży flagowiec spisuje się świetnie, a korzystanie z niego było dla mnie przyjemnością. Wygięty ekran sprawia ponadto, że edge+ wyróżnia się z tłumu.
Osobiście żałuję jednak, że w Polsce nie pojawił się Galaxy Note 5, bo Note’y dzięki rysikowi S Pen i skrojonym pod niego funkcjom zawsze były wszystkomającymi kombajnami do zadań specjalnych, a ja akurat z tych rysikowych dodatków korzystam. Niemniej nie zmienia to faktu, że Galaxy S6 edge+ jako taki Note 5 bez stylusa jest jednym z najbardziej zaawansowanych phabletów dostępnych w naszej części świata i jednym z najlepszych smartfonów w ogóle. Czy jednak warto na niego wydać ok. 3300-3400 zł? Na to pytanie każdy będzie musiał odpowiedzieć sobie sam.
Galaxy S6, S6 edge czy S6 edge+?
Jako że ostatnio namnożyło się Samsungowi tych S-szóstek, wiele osób na pewno zastanawia się, który model wybrać. Gdybym ja miał kierować się tylko tym, który odpowiada mi najbardziej, wybrałbym edge'a+, gdyż lubię smartfony z dużymi ekranami. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że mniejszy edge i wersja flat są dużo tańsze, nie wiem, czy podczas zakupu rozsądek nie wziąłby góry i nie zdecydowałbym się na zwykłego edge'a.
PLUSY
[plus] design i jakość wykonania
[plus] mocne parametry techniczne
[plus] rewelacyjny, wygięty ekran
[plus] bardzo dobry aparat
[plus] oprogramowanie o bogatych możliwościach
[plus] szybkie i bezprzewodowe ładowanie
[plus] szybko działający czytnik linii papilarnych
MINUSY
[minus] przeciętna bateria
[minus] brak możliwości rozszerzenia dostępnej pamięci
[minus] nie czuć obecności 4 GB RAM-u
[minus] wysoka cena