Samsung kręci kinowy film swoimi smartfonami i... rzuca reżyserowi kłody pod nogi
Za projektem stoi Kim Jee-woon, czyli jeden z najbardziej znanych koreańskich reżyserów.
18.09.2020 | aktual.: 18.09.2020 16:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pełnometrażowe filmy kręcone smartfonami to żadna nowość. Pierwsza tego typu produkcja ujrzała światło dzienne już w 2006 roku, więc jest starsza od samsungów z linii Galaxy czy nawet iPhone'ów.
O ile jednak jeszcze kilka lat temu tego typu projekty były jedynie sztuką dla sztuki, o tyle dzisiejsze smartfony faktycznie zapewniają zadowalającą jakość filmów, a przy tym oferują mobilność czy nawet funkcjonalność często nieosiągalną dla klasycznych kamer. A te atuty - świadomie i umiejętnie użyte - mogą stać się potężnym narzędziem w rękach kreatywnego twórcy.
Nic więc dziwnego, że w profesjonalne wykorzystanie smartfonów coraz częściej angażują się sami ich producenci, opierając na tym zabiegu swoje kampanie marketingowe. Nie tak dawno światło dzienne ujrzał teledysk Lady Gagi nagrany w całości iPhone'em 11 Pro, a teraz Samsung idzie o krok dalej.
Samsung i Kim Jee-woon kręcą film z wykorzystaniem smartfonów Galaxy
Mowa o telefonach z linii Galaxy S20 i Note 20, zapewne w wariantach Ultra. Tytuł powstającego romansu to "Untact"; popularne ostatnio angielsko-koreańskie słowo oznaczające bezkontaktowość.
Stojący za projektem Kim Jee-woon to jeden z najbardziej znanych koreańskich reżyserów. Ma na koncie takie filmy jak "Opowieść o dwóch siostrach", "Gra cieni" czy nawet hollywoodzki "Likwidator" z Arnoldem Schwarzeneggerem.
Cały film ma być nakręcony w 8K. W październiku "Untact" pojawi się w dwóch koreańskich kinach, które dysponują ekranami Samsunga o tak dużej rozdzielczości. Będzie go można także obejrzeć online.
Samsung zdecydował się na odważne zagranie. Kręcenie filmów 8K smartfonem wiąże się z licznymi ograniczeniami
8K to rozdzielczość 4-krotnie wyższa od 4K i 16-krotnie wyższa od FullHD. Z przetrawieniem tak dużej liczby pikseli nie radzi sobie nawet wiele profesjonalnych kamer za dziesiątki tysięcy dolarów.
Aby coś takiego na smartfonie w ogóle było możliwe, Samsung w przypadku serii Galaxy S20 i Note 20 musiał iść na liczbę kompromisy. Po aktywowaniu rozdzielczości 8K:
- płynność spada do 24 kl/s, co w zasadzie uniemożliwia kręcenie ujęć w spowolnieniu bez spadku płynności;
- kadr jest zawężany, co utrudnia filmowanie krajobrazów i innych szerokich planów;
- znika możliwość użycia teleobiektywu i obiektywu ultraszerokokątnego, co utrudnia tak przecież promowaną przez Samsunga zabawę perspektywą (choć filmowcy zapewne i tak użyją zewnętrznych szkieł);
- cyfrowa stabilizacja obrazu zostaje wyłączona, co utrudnia kręcenie płynnych ujęć.
Rozdzielczość 4K - owszem - przełożyłaby się na niższą szczegółowość obrazu, ale jednocześnie dałaby filmowcom dużo większe pole do popisu. Z szerszym wachlarzem technik filmowych łatwiej byłoby o przyjemniejszy dla oka, ciekawszy i zwyczajnie lepszy film. A wyższą rozdzielczość doceni mało kto, bo przecież ekrany 8K to nisza.
Część ograniczeń można oczywiście zrekompensować dodatkowym osprzętem. Ale sęk właśnie w tym, że smartfony Samsunga nie potrzebują zewnętrznych obiektywów i stabilizatorów, by zapewnić szerszy kąt widzenia czy nieporuszony obraz, czym można by się szczycić w materiałach zakulisowych.
Jednocześnie rozumiem, że firmie, która ma w ofercie smartfony kręcące w 8K i telewizory wyświetlające obraz w 8K, może zależeć na tym, by akurat ten aspekt promować. Odbędzie się to jednak kosztem innych wideograficznych możliwości, którymi modele Galaxy S20 Ultra i Note 20 Ultra także mogą się pochwalić.
Zobacz także: