Sankcje w praktyce. Rosyjski minister przyłapany z iPhone'em
Czy istnieje rosyjski odpowiednik przysłowia "co wolno wojewodzie..."? Jeśli nie, to zdecydowanie powinien.
14.11.2022 | aktual.: 14.11.2022 21:03
Zbliża się szczyt G20, podczas którego największe państwa na świecie będą dyskutować na temat wspólnej polityki finansowej. Media obiegła jednak informacja, jakoby Siergiej Ławrow - rosyjski minister spraw zagranicznych - po przybyciu do Indonezji wylądował w szpitalu.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zdementowała te doniesienia, publikując nagranie, na którym Ławrow ma się znajdować cały i zdrowy w hotelu.
Uwadze internautów nie umknął fakt, że rosyjski minister został uwieczniony w otoczeniu sprzętu Apple'a.
Po lutowej agresji na Ukrainę na Rosję zostały nałożone liczne sankcje, a wiele zagranicznych firm wstrzymało częściowo lub całkowicie swoją działalność na terenie tego kraju. Jedną z nich jest Apple, który już na początku marca wycofał swoje produkty ze sprzedaży w Rosji, a także wyłączył niektóre usługi.
Od ośmiu miesięcy Apple nie aktualizuje nawet swojej rosyjskiej strony internetowej. Brakuje na niej nie tylko odnośnika do sklepu internetowego, ale nawet informacji na temat najnowszych produktów.
A jednak na wideo opublikowanym przez rosyjskie władze widać, że na stoliku przed Ławrowem znajduje się iPhone. Wnioskując po rozmiarze charakterystycznej wysepki z aparatami, prawdopodobnie jest to najnowszy iPhone 14 Pro. Smartfon wypuszczony na rynek pół roku po wycofaniu się Apple'a z Rosji.
W reakcji na oburzenie internautów rosyjski minister wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że widoczny na filmie "zegarek nie został wyprodukowany przez Apple, ale przez Huawei". Obecność iPhone'a została przez polityka całkowicie zignorowana.
Internauci zarzucają rosyjskim władzom obłudę. Z jednej strony przekonują one swoich obywateli, że sankcje to nie problem i rekomendują kupowanie rosyjskich smartfonów. Z drugiej natomiast same zdają się chętnie sięgać po sprzęt wyprodukowany na "zgniłym Zachodzie".
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii