Sony ma problem. Samsung zaczyna deptać Japończykom po piętach

Sony ma problem. Samsung zaczyna deptać Japończykom po piętach
Miron Nurski

08.10.2020 11:50, aktual.: 09.10.2020 10:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sony wciąż jest liderem na rynku fotograficznych matryc do smartfonów, ale w niedalekiej przyszłości wszystko może się zmienić.

Jeszcze kilka lat temu kupując dowolny smartfon mogłeś z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że ma on aparaty wyprodukowane przez Sony. Choć Japończycy wciąż zajmują pierwsze miejsce na podium, z miesiąca na miesiąc prawdopodobieństwo to spada.

Samsung goni Sony na rynku aparatów do smartfonów

Według Strategy Analytics, w pierwszej połowie 2020 roku branża fotograficznych sensorów do urządzeń mobilnych wygenerowała 6,3 miliarda dolarów przychodów. To 15-procentowy wzrost rok do roku.

Choć z uwagi na pandemię koronawirusa sprzedaż smartfonów spadła, producenci aparatów wciąż odnotowują wzrosty przychodów. Analitycy wskazują, że główne powody to moda na wieloobiektywowe moduły oraz rosnące zapotrzebowanie na drogie sensory o wysokiej rozdzielczości.

Z raportu analityków wynika, że rozkład przychodów w pierwszym półroczu 2020 roku wyglądał tak:

  • Sony - 44 proc.
  • Samsung - 32 proc.
  • OmniVision - 9 proc.
  • Pozostali - 15 proc.

W całym 2018 roku udział w przychodach prezentował się natomiast tak:

  • Sony - 50,1 proc.
  • Samsung - 29 proc.
  • OmniVision - 7,9 proc.
  • Pozostali - 13,1 proc.

Jak nietrudno policzyć, dystans dzielący Sony i Samsunga w ciągu 1,5 roku skurczył się z 21,1 do raptem 12 p. proc. Jeśli dynamika wzrostów i spadków obu gigantów się utrzyma, Samsung może zostać liderem rynku w ciągu kilku najbliższych lat.

Sony przesypia fotograficzną rewolucję?

W lipcu 2018 roku Sony pokazało swoją przełomową 48-megapikselową matrycę, co stanowiło wówczas najwyższą rozdzielczość na świecie. Niedługo później Samsung ruszył z produkcją sensorów ISOCELL o zbliżonych parametrach.

W maju 2019 megapikselowy rekord został przez Samsunga pobity, gdy ten pokazał światu sensor 64 Mpix. Już w sierpniu tego samego roku Koreańczycy podnieśli poprzeczkę jeszcze wyżej, ruszając z produkcją matrycy 108 Mpix.

Minął rok, a Sony wciąż nie przebiło wdzięcznej marketingowo bariery 100 Mpix. Abstrahuję tutaj od tego, jak duże znaczenie ma rozdzielczość dla jakości zdjęć. Chodzi o samo zapotrzebowanie na takie aparaty.

Samsung nie przestaje inwestować w nowe rozwiązania. We wrześniu 2020 firma zaprezentowała 3 rekordowo małe sensory ISOCELL o wysokiej rozdzielczości, kusząc producentów wizją tworzenia smuklejszych smartfonów z mniejszymi wysepkami.

Samsung nie śpi i bierze czynny udział w kreowaniu fotograficznych trendów

Sztandarowe modele Galaxy S20 Ultra i Note 20 Ultra wykorzystują najbardziej zaawansowane sensory Samsunga. Wysokie nakłady marketingowe sprawiają, że matryce o wysokiej rozdzielczości stają się dla partnerów coraz bardziej łakomym kąskiem.

Ponadto Koreańczycy mocno promują aparaty rejestrujące filmy 8K oraz stosują wieloobiektywowe aparaty w niemalże wszystkich segmentach cenowych. To także przyczynia się do wzmocnienia zapotrzebowania na wszelkie fotograficzne nowinki.

Tymczasem Sony pierwszy telefon z potrójnym aparatem wprowadziło dopiero w połowie 2019 roku, wcześniej unikając nawet aparatów podwójnych. Najnowsze flagowce - Xperia 1 II i Xperia 5 II - mają aparaty 12-megapikselowe, stojąc w opozycji do aktualnych trendów.

Xperia 1 była pierwszym smartfonem Sony z potrójnym aparatem
Xperia 1 była pierwszym smartfonem Sony z potrójnym aparatem

Jak widać, technologiczna ofensywa Samsunga zaczyna przynosić rezultaty. Jeśli Sony nie zacznie szybciej reagować na obowiązujące trendy i wkładać więcej wysiłku w kreowaniu nowych, kto wie, czy w niedalekiej przyszłości nie zostanie zepchnięte z fotelu lidera.

Zobacz także:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także