Trwało to 6 lat, ale Apple Watch chyba wreszcie doczeka się godnej konkurencji
Lepiej późno niż wcale, prawda?
11.06.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:12
W 2018 roku przesiadłem się z iOS-u na Androida. Za iPhone'ami samymi w sobie nie tęsknię wcale, bo w ogólnym rozrachunku konkurencyjne smartfony są dziś - w mojej ocenie - lepsze. Dużo lepsze.
Jest jednak jedna rzecz, której po przesiadce cały czas mi brakuje.
Apple Watch jest smartwatchem bezkonkurencyjnym
Apple Watch nie jest - nad czym ubolewam - kompatybilny z Androidem, dlatego zmiana telefonu była w moim przypadku równoznaczna z koniecznością wymiany smartwatcha. Przez ostatnie 3 lata przez mój nadgarstek przewinęło się mnóstwo zegarków, ale żaden z nich nie był tak kompleksowo dopracowany jak Apple Watch.
Jasne - na rynku nie brakuje zegarków, które mają długą listę zalet. Ale w zasadzie każdy z nich ma też długą listę poważnych wad.
Galaxy Watche uwielbiam za chyba najwygodniejszy w obsłudze i najbardziej przemyślany interfejs (obracany pierścień to mistrzostwo świata) i zaawansowany system operacyjny. Brakuje mi w nim jednak płatności mobilnych (Samsung Pay nie działa w Polsce) czy dostępu do większej liczby aplikacji.
Huawei Watche cenię za świetne funkcje sportowe i długi czas pracy na ładowaniu, ale ich system operacyjny jest prymitywny, co przekłada się na brak solidnej obsługi zaawansowanych aplikacji czy nawet powiadomień, z którymi nie da się wchodzić w interakcję. Płatności mobilnych w Polsce również brak.
Wear OS wspiera płatności mobilne w Polsce, ma spolszczonego asystenta głosowego i sporą bibliotekę aplikacji, ale jest to system piekielnie zasobożerny i słabo skrojony pod funkcje sportowe. Dodatkowo jedyny zegarek, na którym działa sensownie - TicWatch Pro 3 - nie ma bezprzewodowego ładowania czy interfejsu obsługiwanego cyfrową koronką lub obracanym pierścieniem.
Hybrydowe zegarki Garmina mają niezły wygląd, płatności mobilne i solidne zaplecze fitnessowe, ale z czasem zaczął mi doskwierać brak typowo smartwatchowych funkcji.
Tymczasem Apple Watche od lat mają niemal wszystkie wymienione przeze mnie zalety (niemal, bo czas pracy na jednym ładowaniu nie należy do najlepszych) i są wolne od wszystkich wymienionych przeze mnie wad. Drugiego tak wszechstronnie dopracowanego zegarka nie ma, co jest o tyle smutne, że konkurencja miała na reakcję całe 6 lat.
Cała nadzieja w Google'u i Samsungu
W maju Google i Samsung ogłosili, że postanowili zunifikować swoje systemy Wear OS oraz Tizen. Mają przy okazji wykorzystać algorytmy fitness kupionej niedawno przez Google'a firmy Fitbit.
O nowym systemie wiadomo póki co niewiele, ale takie połączenie brzmi bardzo, ale to bardzo obiecująco. Można bezpiecznie założyć, że Galaxy Watch 4 będzie miał:
- wygodny w obsłudze interfejs;
- obracany pierścień;
- Asystenta Google;
- Google Pay;
- algorytmy monitorowania aktywności Fitbita;
- opcję dyktowania wiadomości po polsku;
- opcję prowadzenia rozmów głosowych;
- czip eSIM;
- kilka dni pracy na jednym ładowaniu;
- ładowanie indukcyjne;
- solidne zaplecze kompatybilnych aplikacji.
Jeśli taki zegarek trafi na rynek, jestem kupiony. Wiele wskazuje na to, że wreszcie przestanę tęsknić za Apple Watchem.
Sporo namieszać może także Huawei
Najnowszy Huawei Watch 3 ma dużo bardziej zaawansowany system HarmonyOS i interfejs współpracujący z cyfrową koronką. Na papierze wygląda to naprawdę nieźle.
Jeśli długo oczekiwana usługa Huawei Pay wreszcie pojawi się w Polsce, Apple Watch może zyskać jeszcze jednego naprawdę godnego rywala.
6 lat czekałem na to, co wreszcie zaczyna się dziać.