W oczekiwaniu na nowego flagowca. Oto Nothing Ear (2)

Najnowsze słuchawki Nothing mają być mniejsze, ale lepsze od pierwszej generacji.

Wiele osób czeka na Nothing Phone'a (2), ale póki co firma bardziej skupia się na zasypywaniu rynku słuchawkami niż smartfonami. Po Nothing Ear (1) i Nothing Ear (stick) przyszła pora na Nothing Ear (2).

Przy okazji firma pochwaliła się, że pierwsza generacja rozeszła się w liczbie 600 000 egzemplarzy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nowe słuchawki zostały wycenione na 699 zł. Zamówienia w internetowym sklepie producenta można składać już teraz, ale wysyłkę zaplanowano na 24 marca.

Nieco później - dokładnie 28 marca - Nothing Ear (2) mają się pojawić w ofertach partnerów handlowych.

Producent chwali się przede wszystkim poprawioną jakością dźwięku. Ta ma być gwarantowana przez obsługę kodeka LHDC 5.0 czy technologię automatycznego dopasowania brzmienia do kształtu kanału słuchowego.

W porównaniu z pierwszą generacją, Nothing Ear (2) mają mieć także doskonalszą aktywną redukcję szumów oraz wyczekiwaną funkcję parowania z dwoma urządzeniami jednocześnie. Przełączanie ma następować automatycznie, gdy użytkownik np. słucha muzyki na laptopie, ale w międzyczasie odbierze połączenie telefoniczne.

Wagę pojedynczej słuchawki zredukowano z 4,7 do 4,5 g, a wymiary etui o 17 proc. do 55,5 x 55,5 x 22 mm. To wszystko bez negatywnego wpływu na baterię. Wręcz przeciwnie - Nothing Ear (2) mają grać na jednym ładowaniu 6 godzin (zamiast 5). Czas ten można wydłużyć do 36 godzin dzięki etui, które obsługuje ładowanie bezprzewodowe.

Cała konstrukcja jest - co charakterystyczne dla tej marki - przezroczysta. Nie zabrakło też certyfikatu IP54, świadczącego o podwyższonej odporności na zachlapania.

Słuchawki są w pełni kompatybilne ze smartfonami z Androidem (6+) oraz iOS-em (11+).